Rozdział 14

1.3K 57 7
                                    


Sophie krążyła po zamku od dłuższego czasu i już dawno straciła orientację tego, gdzie się znajdowała. Gdy próbowała wrócić drogą, którą podążała, zdała sobie sprawę, że jeszcze bardziej zapętliła się w tym wielkim labiryncie. Podejrzewała, że znajdywała się w zachodnim skrzydle. Przez okna na korytarzu widziała ogród, ale nie była w nim ani jednej żywej duszy. Korytarze przeszywała pustka i chłód, lecz był zupełnie inny od tego, który odczuwała na co dzień w związku z niższą temperaturą, jaka panowała w murach zamku.

Skręcając w kolejny korytarz, zatrzymała się w połowie kroku. Przy jednych z drzwi stała Lady Orsova i ponownie ta sama kobieta chowająca się pod szkarłatnym kapturem. Rozmawiały cicho, a nawet zbyt cicho, by nie wydawało się to podejrzane.

Sophie opierając się dłonią o ścianę, trąciła jeden z obrazów, który zaszurał o deski, delikatnie się przesuwając. Przeklęła cicho zła na siebie. Poprawiła oprawione płótno i wyszła z ukrycia w momencie, gdy drzwi się zatrzasnęły. Nie było sensu się ukrywać.

– Och, Lady Orsova! Jak dobrze, że cię spotkałam. – Sophie podeszła do kobiety starając się zachowywać naturalnie.

Lady Orsowa wydała się zaskoczona, widząc dziewczynę. Przyglądała się jej uważnie, nie rozumiejąc, z jakiego powodu jej nie wyczuła.

– Chyba się zgubiłam – kontynuowała. – Od jakiegoś czasu próbuję wydostać się z tego skrzydła zamku, ale ciągle gdzieś źle skręcam. Mam nadzieję, że mi pomożesz.

Wampirzyca skinęła niepewnie. Sophie pierwszy raz widziała ją w takim stanie. Trochę ją to niepokoiło. Nie wiedziała, co jej chodziło po głowie.

– Naturalnie – odpowiedziała, starając się kontrolować swój głos. Zdecydowanie została wybita z rytmu. – Tędy. – Wskazała ręką przed siebie i ruszyła, nie oglądając się za siebie.

Szły w ciszy ramię w ramię. Słychać było jedynie stukot szpilek Lady. Był to rytmiczny dźwięk. Nie zwalniał ani nie przyspieszał.

– Jeśli mogę spytać... Z kimś rozmawiałaś? – Sophie przerwała ciszę. – Wydawało mi się, że słyszałam rozmowę. Bywam z natury ciekawska – dodała szybko.

– Wydawało ci się – odpowiedziała chłodno, nawet nie spoglądając na dziewczynę.

– Jeśli tak mówisz, to możliwe. Ostatnio tyle się dzieje, że faktycznie moja wyobraźnia mogła mi zrobić niezły dowcip – głos Sophie stawał się coraz ciszy.

Mimo że starała się zachowywać swobodnie i udawać, że nic się nie wydarzyło, to jej ciało sztywniało przy tej kobiecie. Zawsze odnosiła wrażenie, że jej pojawienie się było zdecydowanie nie na rękę Lady. Sophie pragnęła, by jej domysły były błędne, lecz ona coś planowała. Dlaczego miałaby się kryć ze spotkaniami?

– Chyba pierwszy raz tak naprawdę zamieniłyśmy ze sobą więcej niż jedno zdanie – zauważyła Sophie.

– Najwyraźniej – odpowiedziała wymijająco Lady.

Gdy znalazły się w głównym holu, Orsova się zatrzymała. Atmosfera, w jakiej szły, była tak gęsta, że można byłoby ciąć ją nożem. Wampirzyca wyraźnie dawała do zrozumienia, że nie przepadała za Sophie.

– Wydaje mi się, że już sobie poradzisz.

Nim Sophie zdążyła otworzyć buzię, kobieta odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie.

Dziewczyna zamrugała kilkakrotnie, nie do końca rozumiejąc, co właśnie się wydarzyło.

– O rany – szepnęła.

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz