Rozdział 22

893 45 6
                                    


Przyjęcie trwało w najlepsze, a Sophie marzyła jedynie o ucieczce z niego. Nicolas zdążył już wygłosić przeraźliwie długą mowę na temat zmian, jakie Syntetyczna Krew wprowadzi do świata ludzi, jak i tego nadprzyrodzonego. Samo jej stworzenie było krokiem milowym do lepszej przyszłości, ale pytanie nasuwało się jedno. Czy wampiry były gotowe na taką zmianę? Od stuleci żywiły się ciepłą krwią pochodzącą prosto z żył żywicieli, a teraz nadszedł czas wgryzania się w torebkę plastikową lub picia jej z butelki jak jakiś sok. Był to początek nowej ery rewolucji, jaka właśnie nadeszła. Była jeszcze jedna strona medalu. Zwykli, śmiertelni ludzie, dla których ta krew mogła być wyznacznikiem dłuższego, a nawet może i lepszego życia. Czas oczekiwania na dawcę mógł się zakończyć i wystarczyło chwycić po nowy twór.

Sophie po wyjściu z łazienki zaczęła rozglądać się za Nicolasem, który obiecał poczekać na nią przy stole. Prychnęła cicho pod nosem, nie zastając go tam. Jednak długo nie musiała go szukać. Stali kilka metrów dalej rozmawiając z kilkoma mężczyznami będącymi zimnokrwistymi. Mogła to bez problemu ocenić po ich jarzących się na czerwono oczach i oczywiście kielichu krwi, jakie trzymali w dłoni. To nie to zaskoczyło ja najbardziej, bo w sumie się tego spodziewała, ale to Lady Orsava stojąca zdecydowanie zbyt blisko niego i trzymająca swoją dłoń na ramieniu króla, była niespodzianką. Ten widok sprawił, że poczuła zawód i złość. Nie spodziewała się, że zobaczy cos takiego. Wiedziała, że ta wampirzyca była wysoko postawiona i od lat jak nie stuleci znała się z Nicolasem, ale nie oznaczało to, że powinna właśnie w taki sposób się zachowywać.

Przywdziewając na twarz uśmiech, ruszyła w ich stronę. Czuła wewnętrzny strach.

– Witam Panów, Lady Orsavo – odezwała się Sophie, zatrzymując się u boku męża.

Dwaj mężczyźnie się ukłoniki, a Lady uwolniła ramię Nicolasa ze swojego uścisku.

Obaj mieli krucze włosy, niemal papierową skórę i identyczne fraki. Byli do siebie niezwykle podobni jak na braci przystało. Największa różnice między nimi stanowił wzrost.

– Pani miło cię widzieć w pełnym zdrowiu – odezwał się wyższy z nich.

– Dziękuję za twoją troskę. – Sophie posłała mu uśmiech, choć miała ochotę się zaśmiać. Zdecydowanie to pełni sił było jej daleko. Zastanawiała się, czy tak dobrze udawało jej się to ukrywać, czy może chciał być zwyczajnie miły. – Lady Orsavo, nie spodziewałam się tu ciebie. Jak mijają poszukiwania w towarzystwie młodego Hrabi de Rigaud?

Wampirzyca z niezadowoleniem zmusiła się do niezwykle uprzejmego tonu, którego w stosunku do Sophie nie używała nawet w zamku.

– Wciąż trwają Pani. Wykorzystując okazję, że jego wysokość tu jest, postanowiłam przybyć i przekazać osobiście kilka nowych informacji.

Sophie miała ochotę prychnąć kolejny raz, ale powstrzymywała ją sytuacja, w jakiej się znajdowała. Musiała zachować fason, mimo iż w środku cała krzyczała i udawać sympatię względem wampirzycy.

– W takim razie mam nadzieję, że są niezwykle ważne.

– Naturalne, ale wolałabym przekazać je na osobności. – Uśmiech, jaki pojawił się na ustach kobiety, zaniepokoił Sophie. Krył za sobą zdecydowanie coś większego i najpewniej miał jej to uświadomić.

– Oczywiści – głos Sophie stał się odrobinę cichszy.

Nicolas położył swoją dłoń na nagim ramieniu Sophie. Przeprosił mężczyzna mężczyzn na chwilę i wraz z żoną odeszli od nich kilka kroków. Spojrzała na niego, obawiając się tego, co zaraz mogła usłyszeć.

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz