Rozdział 12

1.5K 66 1
                                    


Korytarz był wąski i ciemny, kamień oddawał chód a przez zapach wilgoci i kurzu Sophie marszczyła nos i zasłaniała dłonią twarz. Długa suknia plątała się między jej stopami, a wysokie buty wcale nie ułatwiały sprawy. Minęło kilka dobrych minut, nim kręte schody zmieniły się w prostą drogę i do jej oczu zaczęło dochodzić słabe światło. Palące się pochodnie wisiały na ścianach, ukazując zwisające z sufitu łańcuchy i kilka srebrnych mieczy oraz strzał opartych o ścianę. Wyglądały na zapomniane.

Odczuwała strach, ale wiedziała, że Nicolas nie pozwolił, aby jej życiu coś zagroziło. Ta myśl podtrzymywała ją na duchu. Nigdy nie przypuszczała, że kiedyś znajdzie się w takiej sytuacji, lecz to jej uświadomiło, jak każda chwila jest cenna oraz to, że śmierć mogła dopaść ją w każdym momencie.

Kilka metrów dalej zatrzymała się na rozwidleniu dróg. Nie wiedziała, którędy iść dalej. Przeklęła pod nosem, rozejrzała się dwukrotnie i poszła prosto. Było to jej mniemaniem mniejsze ryzyko.

Na końcu korytarza znajdywały się drewniane drzwi, zza których dobiegały odgłosy rozmów. Zawahała się na chwilę, ale gdy rozpoznała głos Antona, z całej siły pchnęła drzwi. Wszystkie pary oczu skierowały się na nią, a ta zamarła.

Pulpity, komputery, panele sterowania i po same zęby uzbrojone wampiry biegające między sobą. Sophie miała wrażenie, jakby się znalazła w kryjówce Bonda. Nowoczesny sprzęt i broń. Wszystko się zgadzało tylko, że to nie był film akcji a rzeczywistość, w której liczyła się każda sekunda.

– Co to za miejsce? – zapytała pełna ciekawości i zaskoczenia, podchodząc do Antonia.

Mężczyzna odchrząknął.

– Najlepiej chronione miejsce na ziemi...

– Jakoś tu bez problemu weszłam – przerwała mężczyźnie, unosząc brew. Jakoś ciężko było jej w to uwierzyć.

– Ponieważ pozwoliliśmy ci na to. Pozwól, że ci pokażę. – Wskazał dłonią w stronę szklanego panelu wielkości ściany, który był podzielony na kilka prostokątów. Widniał na nim podgląd z kamer zamieszczonych w zamku. Przed nim znajdowało się półokrągłe biurko wypełnione przeróżnymi przyciskami. Siedział za nim Thomas. Podeszli do niego. – Jest to główny komputer i centrum dowodzenia. Dostęp ma praktycznie do wszystkiego – wyjaśnił, klepiąc Thomasa w ramię. Chłopak szybko kliknął kilka klawiszy i na ekranie głównym obrazem stała się sala balowa.

Pisnęła cicho, widząc jaka krwawa jatka rozgrywała się w murach jej domu. Kilka nagich ciał umazanych krwią leżało na posadce, a dookoła nich wilkołaki i wampiry skakały sobie do gardeł.

Sophie zakryła dłonią usta. Była zszokowana tym obrazem. Kiedy tylko odnalazła wzrokiem Nicolasa, który powalał jednego zmiennego za drugim, wstrzymała oddech. Poruszał się niezwykle sprawnie, jakby od wieków niczego innego nie robił. Widok łamanych kości i broni latającej w powietrzu przyprawiał ją o dreszcze. Gdy król rozrywał swoją ofiarę, odwróciła jak najszybciej wzrok.

Antonio przycisnął jeden z przycisków i brutalny obraz zniknął.

– Zamek może tak nie wygląda, ale jest w pełni zmodernizowany. Są to środki ochrony. – Thomas odwrócił się do Sophie na obrotowym fotelu. – Świat ludzi się zmienia i nasz również. 

– W takim razie jak dzisiejszego wieczora bez problemu doszło do ataku? – Zaplotła ręce na piersi.

Chłopak westchnął.

– Też chciałbym wiedzieć. Sprawdzamy wszystko, ale na razie nic nie mamy. – Thomas wstał z fotela i oparł się biodrem o blat. – Wszystko jest czyste. Nie wygląda, jak by ktoś majstrował w systemie, co swoją drogą jest niemal niemożliwe.

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz