Rozdział 21

1K 43 2
                                    


Sophie przez dłuższą chwilę oniemiała wpatrywała się w Nicolasa. Zastanawiała się, czy słowa, które do niej wypowiadał, dobrze rozumiała. Miała wrażenie, jakby mówił w kompletnie obcym języku.

Kilka chwil wcześniej odebrał telefon i wyszedł z pokoju. Nie musiała nawet podchodzić do drzwi, by stwierdzić, że rozmowa była ważna i pełna emocji. Sophie wiedziała, ze nie rozmawiał z żadnym z członków Smoczej Rady, bo wówczas starałby się zachować stoicki spokój. Ukrywał przed nimi emocje, a otaczająca go wieczna aura władzy sprawiała, że rzadko kiedy ktoś się sprzeciwiał jego woli. Gdy wrócił do sypialni, stanął przed Sophie i uśmiechnął się, najbardziej niewinnie jak tylko umiał. Widząc to, zdziwiła się, ale gdy się odezwał, niemalże wbiło ją w fotel.

– Jak to przyjęcie? Nie mówisz poważnie.

– Jak najbardziej. Dzisiaj wieczorem – mówił, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. – W głównej siedzibie mojej firmy.

– Masz firmę? – zapytała, zszokowana Sophie Wpatrując się w męża. – Dlaczego nic o tym nie wiem?!

– Nie pytałaś. – Wzruszył ramionami. To był moment, w którym tak bardzo nie przypominał wielkiego władcy. Bliżej było mu do młodego mężczyzny, który próbował wytłumaczyć się po jak najmniejszej linii oporu.

Sophie wzięła głęboki oddech, próbując uspokoić swoje galopujące myśli.

– Moja twarz to jeden wielki siniak! Jak sądzisz ile czasu zajmie mi zamaskowanie tego? Naprawdę sporo czasu. Nicolas, powie nieś był mi o tym powiedzieć znacznie wcześniej.

Była zła na Nicolasa za tą sytuację. Zdawała sobie sprawę, że jako jego żona powinna towarzyszyć mu podczas takiego wydarzenia, ale prawda była taka, że obawiała się tego. Ostatnim razem cały zamek został zaatakowany przez Lykanów. Czuła w kościach, że tym razem również nie przydarzy się nic dobrego. Poza tym wszystkim nie miała ochoty gdziekolwiek wychodzić. Czuła się przygnębiona na samą myśl o wydarzeniach z poprzedniego dnia.

– Kochanie wiem i przepraszam. – Kucnął przed nią i chwycił w swoje duże, zimne dłonie jej znacznie mniejsze i przyjemnie ciepłe.

– Możesz mi obiecać, że następnym razem uprzedzisz mnie wcześniej i to znacznie? – zapytała, wpatrując się w jego oczy, które przybrały kolor morskiej fali.

Kąciki ust Nicolasa wygięły się ku górze.

– Oczywiście. – Złożył pocałunek na wargach żony. – Powinnaś zacząć się szykować.

– Nie waż się narzekać, jeśli będziesz czekać – ostrzegła, wstając i kierując się do łazienki.

To był jeden z najszybszych pryszniców, jakie w życiu wzięła, ale doprowadzenie włosów do odpowiedniego ładu jak zawsze zajęło jej mnóstwo czasu. Jej delikatne rude loki jak zwykle bez przerwy się plątały, a suszarka w ogóle w tym wszystkim nie pomagała.

Ubrana w czarną, koronkową bieliznę oraz otulona szlafrokiem usiadła przy toaletce. Wykonanie makijażu zajęło jej znacznie więcej czasu, niż przypuszczała, ale była zadowolona gdy prawie idealnie udało jej się przykryć sińca i oznaki zmęczenia, które ostatnio jej doskwierało. Co prawda nigdy nie miała na sobie tak grubej warstwy podkładu, ale starała się to zignorować.

Nicolas, widząc idącą do garderoby Sophie, ruszył za nią i stanął za jej plecami. Dziewczyna przez dłuższą chwilę przyglądała się kreacją. Trwało to dłuższą chwilę nim Nicolas przesunął kilka sukni i sukienek.

– Załóż tę – powiedział, tuż przy jej uchu sprowadzając na jej ciało serię dreszczy.

Spojrzała na długą suknię niemalże w kolorze czerwonego wina. Była w kształcie litery A z wysokim wycięciem do samego uda i kilkoma warstwami tiulu, na którym widniały kwieciste hafty, swobodnie opadającym rękawkiem w hiszpańskim stylu oraz kopertowym dekoltem w delikatny szpic. Pas ozdabiał aksamitny pasek wysadzany klejnotami.

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz