Rozdział 23

855 42 1
                                    



Nagi podążała za Thomasem w labiryncie korytarzy w podziemiach zamku. Cały czas nie mogła uwierzyć, że król wyraził zgodę na dosięgnięcie przez nią Białej księgi i to mimo sprzeciwu  Najwyższych w sabacie. Zastanawiała się, dlaczego tak postąpił. Z jakiegoś powodu wydawało jej się to za proste i zdecydowanie miało w sobie podejrzaną nutkę.

Zimno jakie oddawał kamień, przyprawiało ją o dreszcze oraz gęsią skórkę. Żałowała, że nie wzięła ze sobą dodatkowych warstw okrycia. Echo ich kroków odbijało się od pustych ścian, a zapach kurzu unosił się w powietrzu, przez co marszczyli nos. Im bliżej znajdywali się celu, tym bardziej Nagi odczuwała zdenerwowanie. 

Zatrzymali się przy dwuskrzydłowych złotych drzwiach z płaskorzeźbami. Po ich bokach stali dwaj strażnicy ubrani w biało złoty mundur i  szablom przymocowana do boku. Byli wyprostowani i gdyby nie małe szczegóły można byłoby ich pomylić z posągami. 

Thomas wyjął z kieszeni złoty klucz, który uniósł i pokazał strażnikom. Bez niego nie mogliby przejść dalej. 

Zaraz po zgodzie, jaką otrzymał od króla, pospieszył do królewskiego skarbca, by go wypożyczyć. Wymagało to szerokiego zakresu działań, ale udało mu się to zrobić w miarę szybko, z czego był zadowolony.  

– I co teraz? – zapytała Nagi, spoglądając na Thomasa. 

– Czekaj – odparł, wyczekująco wpatrując się w mężczyzn. – Jako wasz książę i wnuk waszego króla przybywam z prośbą o uzyskanie dostępu do Złotej Komnaty! – Głos Thomasa był pewny. Nagi pierwszy raz spojrzała na niego inaczej. To był pierwszy raz gdy w jej obecności zachował się jak prawdziwy władca. 

W jednej chwili mężczyźni wykonali kilka ruchów idealnie ze sobą zsynchronizowanych i z ukłonem wyjęli klucze zza pazuchy. Włożyli je do zamków. Zostało jedno miejsce. Thomas podszedł z kluczem do drzwi, włożył go do wolnego otworu. Przekręcili je w jednym czasie. Rozbrzmiał głośny zgrzyt zamka, mężczyźni wyjęli klucze, po czym strażnicy rozchylili wrota. Oniemiała Nagi podeszła do Thomasa, po czym razem przekroczyli próg komnaty. Przed nimi ukazała się komnata z wysokim sklepieniem żebrowym, pozłacanymi rzeźbami ściennymi i marmurową posadzką. Na środku stał złoty stolik przypominający mównicę, nad którą zwisał kryształowy żyrandol, którego kryształy mieniły się w blasku świec, które rozbłysły gdy tylko drzwi się otworzyły. 

Nagi podeszła do zaokrąglonej ściany wypełnionej starymi księgami. Wpatrywała się w nie, nie mogąc uwierzyć we własne szczęście w tym całym nieszczęściu. 

– Która z nich jest białą księgą? – zapytała Nagi, spoglądając na Thomasa. 

Thomas stanął obok stolika i się uśmiechnął. 

– Podejdź tu. – Wyciągnął rękę w stronę dziewczyny. 

Podeszła do niego i wstrzymała oddech, widząc wygrawerowany napis na blacie mównicy. Delikatnie przesunęła po nim palcami. 

– To starołaciński – wyjaśniła. –  Tam, gdzie ostatni promień leży – zaczęło cicho odczytywać. – A dźwięk nie dociera. 

–  Co to oznacza? – zapytał Thomas, wpatrując się w okrągłe litery.   

– Jest to motto pierwszych sabatów. Przy zachodzie słońca nasza moc staje się silniejsza. Ma to wpływ na przepływ energii  – wyjaśniła, spoglądając na zbiór ksiąg. Ponownie podeszła do nich zatrzymując swój wzrok na grzbiecie oprawionym w skórę, na którym widniały promienie słońca. Sięgnęła księgę i się uśmiechnęła. – To jest ona. 

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz