Rozdział 13

1.6K 58 13
                                    


– Usiądź na łóżku. – Delikatny głos Sophie rozbrzmiał, gdy drzwi sypialni się zamknęły.

Znaleźli się w niej w zaledwie kilka sekund, a ona cały czas odczuwała delikatne zawroty głowy od prędkości, z jaką się przemieszczali.

Nicolas skinął głową, a Sophie ruszyła do łazienki, po drodze zdejmując buty z obolałych stóp. Czuła, że miała lekko zdarte pięty, a dziwne uczucie przypominające odrętwienie towarzyszyło każdemu krokowi.

Ze szklanej misy stojącej na blacie obok umywalki wysypała płatki świeżych kwiatów i napełniła ją przyjemnie ciepłą wodą. Z półki chwyciła jeden z białych, puchowych ręczników, który zawiesiła na przedramieniu i ruszyła do sypialni.

Nicolas siedział na łóżku. Zdążył już zdjąć marynarkę i kamizelkę, którą tej nocy pod nią nosił. Położył ubrania na fotelu. Bacznie przyglądał się Sophie. Śledził każdy jej ruch, przysłuchiwał się rytmowi jej serca i chłonął ten jej charakterystyczny zapach, który zresztą czuć było w całym pomieszczeniu. Nie mógłby pomylić go z czymkolwiek innym.

Szklaną misę postawiła na szafce nocnej, a ręcznik położyła tuż obok; jego część swobodnie zwisała z krawędzi mebla.

– Widzę, że grzecznie czekasz – zażartowała, stając przed Nicolasem.

– Zawsze jestem grzeczny. – Wyszczerzył zęby, ukazując swoje białe kły.

– Oczywiście.

Gdy tak przez chwilę na niego patrzyła, dostrzegła czerwoną plamę na jego prawym boku. Była to krew, na której widok jej oddech na chwilę zamarł. Podejrzewała, że doznał innych ran poza tymi widocznymi na twarzy i knykciach, ale nie spodziewała się, że będą tak obszerne; przynajmniej tak się jej wydawało.

– Dlaczego nic nie powiedziałeś? – zapytała pełna troski.

– Bo to nic takiego. Zagoi się w mgnieniu oka – próbował ją uspokoić.

Nie chciał jej okłamywać, ale też nie uważał, że było to coś ważnego. W ciągu swojego życia zdobył setki znacznie poważniejszych obrażeń, to w jego mniemaniu było praktycznie niczym; niewielkim zadrapaniem, którego zaraz nie będzie.

Sophie westchnęła.

– Cokolwiek ci się dzieje, nie jest niczym – powiedziała cicho, spoglądając mu w oczy i zaskakując tym wyznaniem. Sama była nim zdziwiona.

Nie spodziewał się takich słów. W ciągu tych kilku wieków miał wiele żon i już nie pamiętał, kiedy ostatnio któraś z nich okazała mu tyle troski w tak krótkim czasie. Jedyną rzeczą, jaka napawała go strachem, był fakt, że ta dziewczyna stała się jego prawdziwym słabym punktem.

Lekko zmieszana zwilżyła ręcznik i zaczęła delikatnie przemywać rany męża. Wciąż przed oczami miała ten brutalny obraz, ale był niczym z uczuciem strachu o niego. Nadal było jej ciężko spojrzeć prawdzie w oczy. Bała się o mężczyznę, którego do tej pory nie darzyła zbytnią sympatią, a na wspomnienie ich pocałunku miała wrażenie, jakby wciąż czuła jego miękkie wargi na swoich. Mocniej zacisnęła palce na ręczniku, powstrzymując się przed ich dotknięciem.

Gdy skończyła, częściowo włożyła ręcznik do misy, a Nicolas ułożył swoje silne dłonie na jej talii. Przyciągnął ją bliżej siebie. Stanęła między jego nogami, a on przywarł bliżej niej i oparł swoje czoło o jej pierś. Speszona przez chwilę nie wiedziała, co powinna zrobić, ale przeczesała palcami jego krucze włosy, masując przy okazji skórę głowy, usłyszała cichy pomruk, którego dźwięk mimowolnie spowodował uśmiech na jej twarzy.

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz