Rozdział 17 cz. 2

1.2K 41 1
                                    


Sophie zamrugała szybko. Miała wrażenie, jakby znajdowała się pod wodą. Dźwięk, który do niej dochodził, stawał się głuchy, a obraz przed jej oczami zaczął wirować. Czując, jak słabnie, przytrzymała się jednej z kolumn łóżka.

Nicolas zareagował w mgnieniu oka. Chwycił Sophie w swoje ramiona i z wampirze prędkością popędził do ich sypialni. Położył ją na łóżku i podał szklankę, którą napełnił wodą.

– Wypij ostrożnie – powiedział, widząc, jak Sophie brała łapczywe łyki. – Zaraz poślę po Doura.

– Nie ma takiej potrzeby – mruknęła Sophie, odrywając szkło od ust. – Zaraz poczuję się lepiej. – Uśmiechnęła się słabo.

Nicolas mruknął zły na siebie. Wiedział, jak mogło się to skończyć i zaryzykował życie własnej żony. Pamiętał, jak się czuł zaledwie kilka dni temu, jak ją znalazł nieprzytomną na krześle. Bał się. Nie chciał, aby ktoś to zobaczył i był wystraszony. Teraz dał się ponieść emocją oraz własnej głupocie.

– Nie chcę ryzykować – powiedział cicho, spuszczając wzrok. Czuł skruchę.

– I tak już zaryzykowałeś – zauważyła z lekkim przekąsem.

Wampir usiadł na łóżku, przeczesał palcami swoje krucze włosy i spojrzał niepewnie na Sophie.

– Jesteś pewna, że to była Dekiena?

– Tak i dlaczego cały czas o to pytasz? – zapytała, poprawiając swoją pozycję.

Nicolas przez chwilę nie wiedział, co powinien powiedzieć. Dziewczyna, widząc go takiego, zaczęła odczuwać obawy i się zastanawiać co za chwilę usłyszy. On milczał, a ona miała coraz więcej pytań.

– Muszę mieć pewne rozeznanie w sytuacji. Jeśli ona wróciła, to nie może się nic dobrego wydarzyć.

– Co masz przez to na myśli? – zapytała, nie będąc pewna czy aby na pewno chce usłyszeć odpowiedź.

Nicolas wstał i zdenerwowany zaczął chodzić po pokoju. Zaciskał dłonie w pięści i je prostował, przeczesywał włosy i lekko za nie ciągnął.

– Co się dzieje? Nicolas! Zaczynam się bać.

Słysząc Sophie, zatrzymał się i spojrzał na nią. Jego oczy przybrały odcień szkarłatu, a ona wiedziała, że za chwile zostanie zrzucona na nią prawdziwa bomba.

– Dekiena, jest owocem mojego związku z siedemdziesiątą czwartą królową. To małżeństwo zostało zawarte w celach politycznych. Dzięki niemu mieliśmy zawrzeć pokój między wampirami i czarownicami. Wówczas toczyliśmy wojnę i przyznam szczerze, że nie wyglądało to najlepiej. Nie tylko istoty z naszego świata ginęły, śmierć dotykała również przypadkowych ludzi – zaczął, powracając pamięcią do dawnych lat. Oparł się wygodnie o ścianę i kontynuował. – Przywódcy ludzi żądali zaniechania walki. Ja również tego pragnąłem. Wówczas małżeństwo wydawało się dobrym pomysłem. Po jakimś czasie na świat przyszła Dekiena. Kilka lat później wyjechałem, a gdy wróciłem, doznałem szoku. Moja żona przeprowadzała rytuały nad ciałem dziecka, na którego ręce widniała świeża blizna. Była jak opętana, a mroczna magia przejęła nad nią kontrole. Wtedy, to zaledwie kilkuletnie dziecko widziało, jak z moich rąk ginie jej matka, ale była niewzruszona tym widokiem. Kiedy na mnie spojrzała, wszystko zrozumiałem. To już nie była moja córka. Jej wzrok przypominał otchłań, a moc została spotęgowana. Zaledwie spojrzeniem była w stanie zabić. Nastał czas, który w naszej historii został nazwany Mroczną Śmiercią. Za sprawą kilkuletniej dziewczynki pustoszały wsie i miasta. Doprowadzenie jej do złości powodowało wybuch. Robiłem wszystko by ją powstrzymywać i szukałem dla niej ratunku. Gdy dorosła do wieku nastoletniego przestała się kontrolować, a ja zrozumiałem, że dla niej już nie było ratunku. Musiałem dokonać decyzji. Na szali było życie jednego dziecka i setek tysięcy osób. Wybór był oczywisty, ale Dekiena się zorientowała i uciekła. Było tak, jakby się rozpłynęła w powietrzu, a jej powroty były krwawe.

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz