Rozdział 2

681 28 7
                                    


Thomas wraz z Nagy siedział na dachu zachodniego skrzydła, popijając czerwone wino z kryształowych kieliszków. Wpatrywali się w rozgwieżdżone niebo i rozkoszowali delikatnym podmuchem wiatru. Ta noc wydawała się idealna, pomijając Sophie i jej nieokrzesaną jeszcze wampirzą część. Przez otwarte okno słyszeli krzyki młodej królowej, która została obezwładniona i obwiązana grubą liną, na którą Nagi rzuciła czar. Nicolas kategorycznie odmówił użycia srebrnych łańcuchów używanych przy okiełznywaniu przemienionych. Nie był w stanie zapewnić ukochanej kolejnej dawki bólu.

– Myślisz, że długo będzie ją trzymać? – zapytała Nagy i wzięła łyk wina.

– Do rana będzie, jak nowo narodzona – zachichotał Thomas. – Rozumiesz, nowo narodzona... – Spojrzał rozbawiony na czarownicę. – Bo narodziła się na nowo.

Nagy spojrzała na niego z politowaniem choć ten śmiech był zaraźliwy. Sama się powstrzymywała.

– Zdecydowanie rozumiem – Uśmiechnęła się. – Czasami zachowujesz się jak dziecko.

Thomas prychnął.

– Ponoś faceci rozwijają się do dwunastego roku życia, a później tylko rosną. – Wzruszył ramionami. – Więc patrząc pod tym kontem, zachowuję się adekwatnie do własnej płci.

– Z kim ja się zadaję? – Nagy opróżniła do końca kieliszek.

– Z najlepszą partiom na tym globie – zauważył, szczerząc proste zęby.

Roześmiała się głośno, kręcąc głowom.

Thomas był chyba jedynym mężczyzną, którego po takich tekstach nie uważała za palanta. Wręcz miała wrażenie, że mu to pasowało. W murach zamku przeważnie wydawał się taki poważny i zdecydowanie za rzadko zachowywał się jak chłopak w jego wieku. Jego pozycja wiele od niego wymagała i wbrew pozorom ograniczała w codzienności.

– Widzisz tu taką? – zapytała Nagy, rozglądając się dookoła.

Thomas zadał lekkiego kuksańca łokciem w bok Nagy. Oddała mu, trzepiąc go dłonią w ramię. Odgłos tłuczonego szkła przerwał ich żartobliwą bijatykę. Oboje lekko się wychylili poza granicę dachu, by dostrzec na kamiennej ścieżce kawałki rozbitego kieliszka Nagy, który musieli nieuważnie strącić. Roześmiali się oboje.

– Zauważą brak jednego kieliszka? – zapytała Nagy, wciąż chichocząc.

– Lepiej się nie przyznawać – zatriumfował jej Thomas.

W pewnym momencie oczy Thomasa skoncentrowały się na oczach Nagy. Oboje ucichli, pogrążając się w swoich spojrzeniach. Ich twarze powoli się do siebie zbliżały, by ostatecznie usta połączyły w czułym pocałunku. Młody książę delikatnie położył dłoń na poliku kobiety i powoli przesunął ją na jej blond włosy, zatapiając w nich swoje palce. Trwali tak przez kolejne minuty pozwalając niewidzialnym iskrom przepływać przez ich ciała.

– Chyba powinniśmy wracać już do środka – zasugerowała Nagy pomiędzy pocałunkami.

– Zdecydowanie. – Thomas ostatni raz musnął usta Nagy.

Powolnie wstali. Thomas chwycił ocalały kieliszek oraz pustą butelkę trunku w jedną rękę zaś drugą ujął dłoń Nagy. Pomógł jej dojść do wyjścia z dachu, pokonując strome krzywizny. Wbrew pozorom dach był trudnym miejscem do pokonania.

– Ostrożnie – rzekł Thomas, pomagając Nagy wejść na żelazną drabinę znajdującą się w otworze w dachu. Był on zakrywany klapą, którą zostawili otwartą.

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz