Rozdział 15

1.3K 48 4
                                    

Ból nie był już przeszywający, a ciało zdecydowanie zbyt słabe, lecz Sophie miała wrażenie, że taka naturalna czynność, jak oddychanie sprawiało jej niemałe kłopoty. Klatka piersiowa była jak z ołowiu, ale po chwili zdała sobie sprawę, że problem tkwił zdecydowanie w czymś innym. Powietrze było zbyt ciężkie i duszące. Miało dziwny zapach.

Uniosła ociężałe powieki i rozejrzała się po sypialni. Nie pamiętała, jak się w niej znalazła, ale to nie to było wielkim zaskoczenie. Doznała szoku, widząc w różnych miejscach suche kwiaty i zioła. Z niektórych wiązanek unosił się dym, a nawet z jedną z nich w ręku chodziła Rosa, okadzając pokój. Sophie zdecydowanie nie spodziewała się takiej sytuacji.

Wzięła kilka głębszych wdechów i szybko tego pożałowała. Duszący kaszel wydobył się z jej ust. Rosa szybko odwróciła się w jej kierunku. Widząc otwarte oczy dziewczyny, upuściła dymiącą wiązankę i w mgnieniu oka popędziła do niej.

– Pani, jak dobrze, że już się obudziłaś! – powiedziała przejęta.

Sophie wykrzywiła usta w uśmiech i podsunęła się trochę wyżej. Wciąż czuła się wyczerpana, ale zdecydowanie lepiej niż wcześniej.

– Jak długo spałam? – zapytała zachrypniętym głosem.

– Trzy dni – odpowiedziała spokojnie, podając jej szklankę wody.

Sophie zdziwiła taka odpowiedź, ale skinęła głową. Sądziła, że zajęło jej kilka godzin, a nie dni.

Wzięła kilka łapczywych łyków wody i postawiła szkło na szafce z cichym stukotem.

– Powinnam powiadomić króla.

Rosa dygnęła i ruszyła w stronę drzwi. Gdy tylko wyszła Sophie, jęknęła niezadowolona. Nie do końca rozumiała, co się przed chwilą stało, ale była zła na siebie, że nie poprosiła dziewczyny o otworzenie okna. Zdecydowanie nie mogła oddychać w tym pokoju. Dziwiła się, że Rosie to nie przeszkadzało. Przecież można było się udusić od tego zapachu.

Powoli podsunęła się do krawędzi łóżka i wstała z niego. Czuła się dziwnie, ale ostrożnie podeszła do okna i otworzyła je, na rozczesz. Gdy podmuch świeżego powietrza buchnął w jej twarz, odetchnęła pełną piersią. Właśnie tego potrzebowała. Poczuła, że właśnie te kilka oddechów pomogło jej naprawdę odżyć. Usiadła na poduszkach leżących na leżance i przypatrywała się sięgającym nieba szczytom.

Drzwi sypianie otworzyły się i przez ich próg przeszedł Nicolas. Od razu szukał spojrzeniem żony. Widząc ją siedzącą przy oknie, na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia. Chwycił koc przewieszony przez oparcie fotela i podszedł do Sophie. Okrył materiałem dziewczynę i usiadł obok niej, przytulając ją do swojej piersi.

– Dziękuję – szepnęła, spoglądając na Nicolasa.

Wyglądał tak jak zawsze – nienagannie, ale coś się w nim zdecydowanie zmieniło tylko jeszcze, nie wiedziała, co dokładnie to było.

– Powinnaś leżeć w łóżku, ale nie siedzieć przy otwartym oknie. – Pogładził poplątane loki Sophie.

Oparła głowę na ramieniu króla.

– Nie mogłam oddychać, więc je otworzyłam. Nawet nie rozumiem, po co te całe okadzanie.

– Według wierzeń kadzidła z suszonych ziół i kwiatów bzu mają odstraszać niechciane moce – rzekł z uśmiechem.

– Ale wciąż to tylko zwykłe przeziębienie – stwierdziła.

– A ty siedzisz przy otwartym oknie – zauważył. – Bardzo mądrze.

Poślubiona mroku - Szkarłatny pocałunek  Tom 1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz