Nie rób tak więcej

17 2 0
                                    

Pov. Eva

Nie mam pojęcia jak długo tu jestem ale mam tego pomieszczenia po dziurki w nosie, każdego dnia moje oczy widzą te same cztery ściany. Odwiedza mnie dwoje TYCH SAMYCH ludzi, jeżeli nic się nie zmieni do reszty mi odpierdoli. Jedynym pozytywnym aspektem jaki zauważam w moim położeniu jest poprawa stanu zdrowia. Brzuch nie boli tak bardzo, złamania również ale opatrunki codziennie zmienia mi jeden z dwóch osobistych lekarzy Axela - żaden z nich nie jest Erazmą. Nie widziałam jej już bardzo długo i zaczynam się martwić, nie mogę wypytywać ani przydupasa Darco ani Dorothey. Jestem bardziej bezsilna i bezbronna niż dziecko, ponadto po moim ostatnim występie jestem zamknięta na klucz. Mieliśmy "miło spędzać czas" a ten pierdolony Axel trzyma mnie w złotej klatce. Nudzę się potwornie a w telewizji nie ma nic ciekawego do oglądania, z resztą ile można gapić się w ekran. Z nudów zaczęłam próby spacerowania ale nadal jestem za słaba i muszę podtrzymywać się cholernej ściany. Zgrzyt zamka rozprasza moją uwagę, tracę równowagę, zaciskam powieki i czekam na zderzenie z ziemią. Po chwili czuję znajome perfumy a przez kręgosłup przebiega dreszcz... Podniecenia i strachu.. Gdy kładzie jedną rękę na moich plecach a drugą pod kolanami budzi się we mnie nieznane i silne uczucie skrępowania zmieszane z nutą czegoś uzależniającego. 

- Co znowu wyczyniasz wariatko?! Chcesz się do reszty porozbijać?!

Na usta ciśnie mi się wiele ripost ale żadnej z nich nie wypowiadam na głos, nie chcę kolejnej kłótni. Nigdy mu tego nie przyznam ale ma trochę racji - moje zachowanie często jest nieodpowiedzialne. Nie zawsze potrafię zapanować nad impulsem, silne emocje dobrze na mnie działają ale nie w momentach, gdy dzieje się tak wiele. Nie mam pojęcia czy mama przeżyje o ile w ogóle żyje, każdej kolejnej nocy śnią mi sią koszmary. Jeden gorszy od drugiego.

Mężczyzna siada na krawędzi łóżka wciąż trzymając mnie w ramionach, bliskość od zawsze była dla mnie niekomfortowa a ten gest ma w sobie coś potwornie onieśmielającego. Czuję się jak maleńkie dziecko a jednocześnie jestem gotowa zrobić wszystko by go zadowolić. 

- Nie rób tak więcej, martwiłem się. - głos łagodnieje, zagarnia mi kosmyk włosów za ucho. 

- Przepraszam. - zrzucam choć jeden ciężar z ramion ale wcale nie czuję się lepiej. Tyle niewiadomych wciąż krąży w mojej głowie, a myśli gryzą się.

- Co się dzieje? I nie próbuj wmawiać mi, że nic. - kończy srogo a mimo to w jego oczach dostrzegam coś na kształt zmartwienia. Nie ważne jak bardzo chciałabym wierzyć, że jest to prawdziwe, nie potrafię. 

- Słyszałeś zapewne o wybuchu wieżowców, nie opowiadałam ci o mojej rodzinie bo tak na prawdę nie mieliśmy okazji poruszyć  tego tematu. Martwię się, bo... 

- Twojej mamie nic nie jest - przerywa mi, mam wrażenie że moje serce na chwilę się zatrzymało - miała tylko kilka siniaków. Zadbałem o to by zaopiekowali się nią najlepsi lekarze. 

Nie posiadam się ze szczęścia, policzki bolą się od uśmiechu a z oczu płyną łzy radości. Tak bardzo się o nią bałam, nie jest tylko moją mamą. Jest moją przyjaciółką, wzorcem i tak wieloma innymi osobami... Gdyby i jej zabrakło nie zdołałabym się już podnieść.

- Skoro wszystko sobie wyjaśniliśmy a ciebie jak widzę rozpiera energia pójdziemy do salonu. Poćwiczysz trochę. 

Jest.. dziwnie normalnie, zupełnie jakbyśmy żyli ze sobą od lat i nie walczyli jak pies z kotem jak dotychczas - tak mogłabym opisać to co się dzieje w chwili obecnej. Może ruda miała rację i Axel przy bliższym poznaniu zyskuje? Pozostaje mi liczyć na to, że Erazma nie kłamała i spróbować go bliżej poznać. Jeżeli uda mi się ocieplić sytuację może ruda znów mnie odwiedzi i uda mi się wyswobodzić Natana.

SANGUE BOLLENTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz