Przyprowadziłem zgubę.

26 3 0
                                    

Pov. Eva

Przeskakuję po dwa schodki by jak najszybciej odgrodzić się od wszystkiego, co pragnie mnie dziś dopaść. Mam wrażenie, że cały świat zmówił się by mnie zmiażdżyć. Jestem rozchwiana emocjonalnie przez nawał obowiązków i problemów. Zjeżdżam po drzwiach i chowam głowę w kolanach, czasem chciałabym po prostu wyłączyć wtyczkę, odciąć zasilanie od tego co mnie wyżera ale po prostu się nie da. Bycie idealnym dzieckiem bywa przytłaczające, podniosłam swoje wyniki więc teraz usilnie muszę pilnować by być zawsze na top. Sama siebie krzywdzę zmuszając się do bycia najlepszą w każdej dziedzinie, którą lubię,  wszystko staje się jałowe. Tak bardzo nie chcę znów być sobą z przeszłości.

Na korytarzu rozbrzmiewa sygnał  telefonu stacjonarnego więc podnoszę się z podłogi i opuszczam pokój. Gdy sięgam po urządzenie grymas samoistnie pojawia się na mojej twarzy. Na wyświetlaczu widnieje 'wiedźma'. Gdyby ciotka wiedziała jak ją zapisałam spaliłaby mnie na stosie, zasrana idealistka.

- Tak ciociu? - mój głos w dalszym ciągu jest ochrypnięty ale mowy nie ma by ona choćby zwróciła na to uwagę.

- Eva kochanie, dlaczego nie powiedziałaś? - ta przebiegła żmija zwraca się tak do mnie tylko, gdy chce jakichś informacji. Problem w tym, że nie mam czym się z nią dzielić.

- Ale o czym? Nie bardzo rozumiem? - marszczę brwi w niezrozumieniu.

- Ohh nie udawaj głupiutkiej. - chichocze jak nienormalna - Tak bardzo zarzekałaś się, że nawet chłopaka nie będziesz mieć a tu się okazuje, że twój telefon odbiera narzeczony. Jak to wyjaśnisz młoda damo?

Zatkało mnie, z wrażenia wypluwam colę prosto na biały puchaty dywan tworząc obrzydliwą, wielką plamę. Jaki do cholery narzeczony?! Przysięgam na wszystkie świętości, że zabiję jak tylko go dorwę.

- Eva? Jesteś tam złotko?

- Daruj sobie, doskonale wiem, że jesteś rządna plotek a moją osobę masz głęboko w dupie. Znudziło mnie udawanie, powiedzmy sobie raz na zawsze prawdę. Mam dość twojej sztuczności a moje życie prywatne to nie twoja zasrana sprawa. Miłego dnia. - kończę najbardziej przesłodzonym głosem na jaki mnie stać.

Złość dosłownie mnie rozsadza, jeżeli czegoś nie zrobię za chwilę wybuchnę. Jedyną osobą, która może mi pomóc jest moja kuzynka Violet. Oskar jest dobrym przyjacielem ale zawsze staje po stronie męskiej populacji. Poza tym ten kretyn dziś jest nie do życia bo wczoraj opijał urodziny ojca.

- Co mam robić Violet? - pytam pomiędzy czknięciami i kolejnymi łykami słodkiego wina. O mały włos a wylałabym czerwoną ciecz prosto na białą pościel. Dziewczyna nachyla się i zabiera mi butelkę na co protestuję, w tym momencie chcę się odciąć.

- Przede wszystkim odstaw to wreszcie - warczy zirytowana. - Stało się a upijając się nie naprawisz sytuacji. - Odgarnia ciemne kędziory z twarzy i sama bierze łyk alkoholu. - Po prostu powiesz prawdę rodzinie i tyle. Albo zarzucisz tekstem, że to jakaś pomyłka.

Unoszę brew i z niedowierzaniem patrzę w stronę dziewczyny, naprawdę Violet? Jeżeli ona nie jest w stanie nic wymyślić jestem skończona.

- Racja - unosi rękę z butelką w górę - stara wiedźma. Nagadałaś jej więc zrobi wszystko żeby skłócić cię z rodziną. Co jak co ale kwas to ona ubóstwia.

Wybucham śmiechem na komentarz dotyczący wielu poprawek jakich dokonała. Ta kobieta jest tak sztuczna, że zamiast ją pochować oddadzą ją do recyklingu.

- Czyli stem - czkam - skończona, zabij mnie. - buczę w poduszkę.

- A co gdyby udawać? - zainteresowana odgarniam włosy z połowy twarzy i wlepiam zapijaczone spojrzenie w brązowooką. Dziewczyna poprawia się i kontynuuje. - Mogłabyś udawać jego narzeczoną przez jakiś czas i przy okazji nieźle mu dogryźć lub możesz kogoś wynająć. W dzisiejszych czasach to norma.

SANGUE BOLLENTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz