Pov. Eva
Niby kilka dni temu wyjaśniliśmy sobie wszystko z Axelem i powinno być dobrze czuję, że nie jest. Usiłuję wyłapać w pamięci moment z przeszłości, w którym moje życie zmieniło się w sieć kłamstw i intryg ale w żaden sposób nie jestem w stanie tego dokonać. Nawet wino mnie nie znieczula, może ono zawsze takie było? Tylko mrużyłam oczy i biegłam szczęśliwa obijając się o rozmyte kształty i zarysy idealnych osobowości i rodziny, która tak na prawdę idealną nie była. Rodzice mimo uczucia jakim nas darzą cholernie dużo pracują a ja musiałam szybko dorosnąć. Minęło tyle lat a wciąż nie potrafię mówić o tym głośno przed samą sobą. Patrzę na wszystkie zdjęcia rozłożone na podłodze mojego pokoju i ogarnia mnie nagły, przeraźliwy chłód. Przecież znam te kolorowe prostokąty na pamięć, każdy piksel. Tak samo tych ludzi, a przynajmniej tak myślałam przez całe swoje życie ale prawda okazuje się być zbyt szorstka.
- Kim wy jesteście? - szepczę o mało nie zalewając zdjęć winem.
Jak mogę wierzyć jeszcze w jakiekolwiek wyższe wartości skoro jak sądziłam -moje życiowe wzorce - okazały się być pieprzoną ułudą?! W chwili, gdy wreszcie otworzyłam oczy utonęłam, grunt nagle zapadł mi się pod stopami a ja w żaden sposób nie próbowałam się wydostać. Wręcz kopałam głębiej. Może nie widziałam celu? Ale po co ratować człowieka, którego nawet nie znam? Nie mam pewności czy jej nie nienawidzę. Jak mogę znać tą dziewczynkę ze zdjęć skoro wychowała ją ułuda? W momencie kiedy pierwszy raz świat mi się zawalił a ja nie zauważałam chociażby tego, że się kruszy a co dopiero wielkiego wybuchu, wszystko było mi obojętne. Był to jedyny czas, gdy zobaczyłam w pełni odsłoniętą słabość, bezsilność i mękę na niektórych twarzach, podczas gdy sama pozostawałam niewzruszona. A przecież to ja się kruszyłam! Moje oczy ujrzały dopiero drugie uderzenie i choć pozostałam pierdoloną skałą moja dusza padła na kolana. Pozwoliłam sobie wyć, wrzeszczeć dopiero kiedy podła świadomość wygarnęła mi prosto w twarz, że to ostatnie spotkanie i jakże chłodne. W dupie miałam co ludzie pomyślą oraz czy się podniosę, czułam, że nie pozostało mi nic. Dni mijały a ja przyzwyczajałam się do pustki w moim życiu, to nie jest puzelek jak pokazują w internecie, kiedy kogoś tracisz to jakby ktoś wyrwał ci serce, rzucił w świat i kazał go szukać inaczej przepadniesz. Nie miałam na to siły i nie chciałam wtedy czuć, uczucia wiążą się z wspomnieniami a one w tamtym czasie definitywnie by mnie zabiły. Po prostu ruszyłam dalej, jak najbardziej nieczuła suka udawałam, że to się nigdy nie stało. A przecież pokój tak długo był pusty, zostały rzeczy i to cholerne uczucie braku i nadzieja, że za chwilę otworzy drzwi i jak zwykle usiądzie przy stole. Nic z tych rzeczy się nie stało a ja w ciągu jakichś 9 lat po prostu egzystowałam, mierzyłam się z wieloma demonami, które chyba jeszcze nie do końca się wyprowadziły ale wciąż wierzyłam, że mój gówniany świat jest idealny, musiał być. Potrzebowałam tej iluzji, jednak w momencie, w którym zaczęłam odkrywać prawdę poczułam się obca na tylu polach mojego świata, że aż dziwnym było co w ogóle w nim robię. Trzecie uderzenie zmiotło mnie z planszy, została rosyjska ruletka. Pewnie ludzi, którzy mnie znają, a zwłaszcza Violet zastanowiłoby o czym do cholery plotę. Być może nigdy nie będę gotowa by tą kwestię poruszyć ale wiem, że to zaakceptuje, jakimś cholernym sposobem zawsze robi to co właściwe - ja wręcz przeciwnie.
Wycieram nos w rękaw swetra i rozmazanym wzrokiem sprawdzam godzinę - 03:30. Nie spałam całą noc bo powiedział mi wszystko, od a do pieprzonego z. Jaką teraz podjąć decyzję? Gdyby znów mnie tylko zranił wszystko byłoby o wiele prostsze ale on mimo strachu pokazał całe swoje ja, dobrowolnie wręczył mi informacje, którymi można by człowieka zadźgać. Stało się to czego się obawiałam ale mimo wszystko czuję, że go chcę. Problemem jest tato, po stanie do jakiego doprowadził mnie ostatnim razem Bolleonte jestem pewna, że nie uwierzy w jego szczere intencje dopóki nie zobaczy pierścionka. A nawet i później.
CZYTASZ
SANGUE BOLLENTE
RomanceKto by pomyślał, że zaledwie kilka kolorowych drinków i jeden dotyk podczas jednej z tak wielu zapijaczonych imprez uruchomi lawinę nieprzemyślanych decyzji i nieopanowanych emocji niczym efekt motyla? Rozpierająca duma i zamknięcie na ludzi skompli...