Poznajmy rodziców

16 2 0
                                    


Pov. Eva

Z pomocą Natana nakrywam do kolacji, dzięki niebiosom, że mój starszy braciszek czasem błyśnie inteligencją. Chcąc nie chcąc wtajemniczyłam go w mój plan, na który przystał od razu pod warunkiem darmowych drinków lub nielimitowanej wejściówki do Minotaura. Żadnej z tych rzeczy nie dostanie ale nie musi o tym wiedzieć, grunt że informuje, gdzie teraz się znajdują. Kładę ostatnią serwetkę na stół, w tym samym momencie do jadani wchodzi Natan z dwoma butelkami wina i zawadiackim uśmiechem.

- Które? - pyta.

Opuszczam ręce i przechylam głowę krzywiąc się, doskonale wie, że tego typu alkohole to nie moja bajka.

- Ty jesteś dżin, wybieraj. Ja idę wcisnąć tyłek w kieckę.

- Ja bym zostawił ten seksowny dresik. - mruczy.

Ściągam brwi i celuję w niego palcem wskazującym.

- Nie przeginaj. - chłopak unosi ze śmiechem ręce w geście poddania.

Na ten wieczór postawiłam na czarną sukienkę ze skórzanym topem i dekoltem typu halter. Dół składa się z delikatnie rozkloszowanego, grafitowego tiulu. Do tego dobrałam czarne sandałki na obcasie i srebrne kolczyki. Mój makijaż składa się z ciemnego oka i krwisto czerwonych ust.

Pryskam dekolt ukochanymi perfumami i zakładam sukienkę, której za cholerę nie mogę dopiąć. Wznoszę oczy ku niebu, biorę trzy wdechy i wołam barmana.

- Natan!

Wpada do pokoju jak burza wzrokiem szukając potencjalnego zagrożenia ale kiedy dodaje dwa do dwóch wybucha śmiechem.

- Pomóc księżniczce?

- Jakby książę mógł. - odpowiadam mordując go wzrokiem.

Po wykonaniu zadania siada na łóżku i obserwuje jak związuję włosy w kucyk pozostawiając kilka pasm z przodu.

- Rozpraszasz mnie. - mruczę przeplatając włosy.

- Nie rozpraszam tylko poznaję tajniki waszego pindrzenia się. - unoszę brew z ironią.

- Tyle miałeś dziewczyn i żadna cię nie nauczyła?

- Poświęcały czas na inne rzeczy niż pindrzenie się. - rzucam w niego pluszakiem, którego chwyta locie.

Zamek w drzwiach wejściowych wydaje z siebie niecierpliwy zgrzyt a po chwili do środka wchodzi mama z różową walizką. Marszczy brwi na mój elegancki wygląd ale nie komentuje go a ja powstrzymuję się od zagryzienia wargi. Tato odchrząkuje i przeskakuje wzrokiem z punktu za moimi plecami do mojej osoby – Natan.

- Może usiądziecie? Zrobiliśmy kolację. - zaplatam dłonie w dziwny sposób, stary tik nerwowy. Natan nagle jakby się obudził podchodzi do mamy proponując jej pomoc z bagażami. Zdawałoby się, że tym prostym gestem ją kupił ale musiałabym się inaczej nazywać żeby w to uwierzyć.

Inaczej widziałam to spotkanie, dlaczego zawsze najpierw robię potem myślę? Dzięki niebiosom sytuację ratuje Natan. Zasypuje rodziców pytaniami dotyczącymi wyjazdu czy sposobu w jaki spędzają wolny czas. Sporo mówi też o sobie, dzięki temu dowiedziałam się, że miał zostać prawnikiem z woli własnego ojca ale jak to nazwał obudziło się w nim "dzikie zwierzę i rzucił to w cholerę". Jednak poszło w genach i idąc na studia związane z marketingiem i tak uczył się prawa. Obecnie stara się założyć własny biznes. Po reakcjach taty widzę, że zyskuje w jego oczach ale nadal łypie na niego surowym i zdystansowanym ojcowskim wzrokiem.

- Przejdźmy do sedna – mówi wreszcie tato. - Skąd te nagłe zaręczyny? I dlaczego u licha powiadamia nas osoba trzecia? - sałatka staje mi kantem w gardle a policzki palą. Myśl!

SANGUE BOLLENTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz