Pov. Eva
Nie wierzę, że znowu to zrobiłam. Znów mu się oddałam jednak tym razem w sposób, który od zawsze mnie kręcił. Nigdy mu się nie przyznam do rządz, które mną władają.
Ustający szum wody pod prysznicem wybudza mnie z letargu. Odrzucam kołdrę na bok i na paluszkach uciekam do swojej sypialni. Po cichu zamykam drzwi, gdy przekręcam kluczyk w zamku modlę się by nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Nieco pewniejsza siadam przed biurkiem i zabieram się za obróbkę zdjęć. Podróż mnie trochę zmęczyła ale nie powstrzyma mnie to przed pracą. 22:30 dla takiego pracocholika jak ja to młoda godzina. Włączam program i poprawiam wszelkie mankamenty ostatnio wykonanych fotografii. Im dłużej na nie patrzę tym więcej błędów dostrzegam. Muszę pójść na jakieś szkolenia zanim mój talent zejdzie na psy.
Zatopiona w pracy kompletnie straciłam rachubę czasu, ze skupienia wyrywa mnie rozlegające się pukanie do drzwi. A raczej agresywne łomotanie. Z króliczym sercem rzucam szybkie spojrzenie klamce, która powoli opada w dół jednak powłoka nie ustępuje. Cholera, byłam święcie przekonana, że położy się spać a moje zachowanie jak zwykle skomentuje przy porannej kawie.
- Eva, natychmiast otwórz!
- Dlaczego? - pytam niewinnie - Przecież już powiedziałam dobranoc. - zagryzam wargę prosząc wszystkie świętości by sobie darował i poszedł w diabły.
- Jeżeli za 5 sekund nie otworzysz wyniosę cię stąd siłą. 5, 4...
Przez chwilę zastanawiam się czy nie odpuścić ale przecież klucz jest w zamku a on chyba nie byłby takim idiotą by rozpieprzać własny dom.
Nagle drzwi z hukiem opadają na podłogę a tuż nad drewnem jak gdyby nigdy nic stoi Axel. Moja szczęka opada do podłogi w szoku. Pewnym krokiem wkracza do pomieszczenia i bez najmniejszego problemu przerzuca mnie przez swoje ramię nie żałując sobie macania mojego półnagiego tyłka.
- Co ty wyprawiasz?! - piszczę usiłując wyrwać się z jego ramion.
- Biorę co moje, a ty jako moja narzeczona śpisz ze mną.- oznajmia głębokim głosem.
- A to niby od kiedy? - pytam zaskoczona. - Mieliśmy udawać frajerze!
Od samego początku spanie osobno mu nie odpowiadało a mimo to przystał na moje warunki.
Wkracza do sypialni i rzuca moje ciało na łóżko by za chwilę zawisnąć nade mną odcinając mi drogę ucieczki.
- Dzień, w którym mi się oddałaś anulował umowę złotko.
Opada głową na mój brzuch i nim zaplącze ramiona dookoła mojej talii przykrywa nas kocem. Próbuję się z nim spierać ale finał jest taki, że kończę ciasno opleciona wielkimi łapami.
Kilkanaście dni później
Z trudem udaje mi się dowlec wypchaną po brzegi walizkę by postawić ją obok szafy, w życiu nie zapomnę miny Axela, gdy pół godziny przed wyjazdem oznajmiłam mu, że potrzebuję dodatkowej walizki. Dosłownie dostał szału, myślałam, że mnie rozszarpie więc, gdy tylko zamknął się w sypialni sama poszłam do najbliższego sklepu żeby jakąś kupić. Finalnie wróciłam godzinę później z walizką i kilkoma rzeczami więcej. Co poradzę, że te rzeczy były tak cudne. Od wejścia dostałam opieprz nie o to, że się spóźniliśmy ale o to, że wyszłam sama. Nie żebym wcześniej nie prosiła, żeby poszedł ze mną. Cały lot przesiedział obrażony i wściekły rozwiązując jakieś problemy w firmie a ja rozmawiałam z Violet. Kompletnie nie mogłam się skupić przez jego ukradkowe spojrzenia, zachowywał się jakbym zaraz miała wyskoczyć z tego samolotu.
CZYTASZ
SANGUE BOLLENTE
RomanceKto by pomyślał, że zaledwie kilka kolorowych drinków i jeden dotyk podczas jednej z tak wielu zapijaczonych imprez uruchomi lawinę nieprzemyślanych decyzji i nieopanowanych emocji niczym efekt motyla? Rozpierająca duma i zamknięcie na ludzi skompli...