Houston mamy problem

26 3 0
                                    


Pov. Axel

Pieprzona gówniara wyprowadziła mnie z równowagi. Nie powinienem zostawiać jej samej, zwłaszcza w taką ulewę i na totalnym zadupiu. Nie przywykłem do zniewag ani odmowy a jedynym co pada z jej ust jest słowo nie. Drażni mnie, że nie reaguje jak wszyscy a jednocześnie imponuje, chcę wiedzieć o niej wszystko.

Jadę wzdłuż drogi aż do pałacyku ale nigdzie jej nie ma, gdybym tylko miał swój telefon a nie jakąś cholerną myszkę miki bez trudu namierzyłbym ją. Nie pozostaje mi nic innego jak wracać do apartamentu i liczyć na to, że nic jej nie jest. Biada temu kto odważy się podnieść na nią rękę.

Telefon kobiety leżący na desce rozdzielczej zaczyna wibrować, na ekranie ukazuje się zdjęcie tego kretyna, z którym nieustannie przebywa. W pierwszym odruchu chcę odrzucić ale jest to szansa szybkiego poznania adresu dziewczyny. Nie mogę jej zmarnować.

- Wreszcie! Możesz mi wytłumaczyć, gdzie się podziewasz?! Mieliśmy iść na piwo!

W spokoju odczekuję aż skończy mu się słowotok, Boże czy ten dzień może być bardziej męczący?

- Skończyłeś? - cisza rozbrzmiewająca po drugiej stronie trwa zdecydowanie zbyt długo. - Głuchy jesteś?!

- Kim ty kurwa jesteś i dlaczego masz telefon mojej przyjaciółki?!

- Pohamuj konie kowboju...- nie dane mi jest kontynuować, gdyż przerywa mi jego krzyk.

- Jeżeli za chwilę nie dasz mi jej do telefonu wezwę policję! - imponuje mi, że dobiera słowa tak by jak najdłużej zachować w sekrecie dane dziewczyny jednak na niewiele się to zdaje skoro mam jej telefon.

- Mówi ci coś nazwisko Nazzarow? Na prawdę sądzisz, że zrobiliby cokolwiek? Bądź mądry i załatwmy to szybko.

- Prędzej mnie pokroją.

- Lojalność jest w mojej rodzinie wysoce ceniona, dlatego dam ci ostatnią szansę. Kim jest i gdzie mieszka?

- Dawaj ich sobie ile chcesz, nie ma ceny, której bym dla niej nie zapłacił. - po drugiej stronie rozlega się dźwięk zerwanego połączenia.

Wkurwienie wręcz mnie rozsadza, co jest z tą dwójką nie tak? Mimo wszystko jestem zadowolony z jego lojalności, gdyby ją sprzedał nie chciałby być we własnej skórze. Z jego pomocą czy bez znajdę ją.

Pov. Eva

Wrzucam mokre ubrania do kosza na pranie i ostatkiem sił zmuszam się do wytarcia kilometrowej kałuży jaką za sobą zostawiłam. Po telefonie od niejakiego Riccardo postanowiłam uprzątnąć bałagan jaki zrobiłam. Swoją drogą facet był całkiem specyficzny, z góry założył, że zrobiłam coś niejakiemu Axelowi i zagroził, że skończę marnie cokolwiek miało to znaczyć. Szczerze mówiąc nie bardzo się przejęłam bo szczeniackie wygłupy są tu na porządku dziennym. Spokoju nie dawał mi mój telefon, miałam tam dosłownie wszystko! Cała moja działalność zależy od tego malutkiego urządzenia i jeśli go nie odzyskam będzie ze mną cienko.

Zasiadam przed laptopem i wstukuję nazwę firmy w laptop kilkanaście razy przy tym kichając. Dobrze, że rodzinka wyjechała na kilkanaście dni, mam ponad dwa tygodnie by ogarnąć cały ten syf a potem nadal zachowywać się jakby incydent w klubie tak na prawdę nigdy nie zaistniał. Firma czynna jest od nieludzkiej godziny 06:30, aż tak wcześnie nie zamierzam wstawać. Ustawiam budzik na 07:00, jeżeli dotrę tam na 08:00 będzie dobrze.

Odkładam urządzenie na miejsce i schodzę na dół rozrobić sobie lek. Przeziębienie dzięki Bogu trwa u mnie stosunkowo krótko jednak jego przebieg jest tragiczny. Będąc w połowie schodów ponownie kicham jednak tym razem tracę równowagę i upadam na plecy. Ból rozchodzi się po całym ciele miażdżącą siłą. Zagryzam wargę by nie zacząć wrzeszczeć w niebogłosy. Kiedy pierwsza fala mija staram się powoli pionizować i nim ruszę dalej siedzę jeszcze chwilę. Nie mogę wspomnieć o niczym Oskarowi bo przylezie i będzie za mną łazić jak struty. Zawsze to robi, nie mam dosłownie chwili oddechu! Wyręcza mnie w czym tylko się da.

SANGUE BOLLENTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz