Pov. Eva
Nie widziałam tego mężczyzny od dłuższego czasu ale nie mam ku temu nic przeciwko, szczerze mówiąc niewiadoma w kwestii obecnej sytuacji bardzo rzadko miała okazję ku temu by przebić się przez sterty zadań jakie sobie wyznaczyłam i na te cholerne kilka sekund zawładnąć moim umysłem. A mimo to w biegu pomiędzy zajęciami a kolejnymi zleceniami czy to otrzymywanymi prywatnie czy zlecanymi z góry przez profesora jakimś cudem znajdywałem to cholerne 30 sekund by pozwolić umysłowi dobiec do propozycji Violet. Cholerny Axel zaraz po tym jak wykupił mi leki i odwiózł do domu wysłał kilka widomości a potem przepadł zostawiając mi problemy. Musiałam jakoś powstrzymać gównoburzę, do której przygotowywała się ciotka a pomysł kuzynki od samego początku wydawał mi się szalony ale czas mijał a rodzinka lada moment miała wrócić do domu. Problem tkwi w tym, że nie lubię kłamać, nie potrafię po czymś takim patrzeć ludziom w oczy jak gdyby nigdy nic lecz potrafię doskonale zagrać. Z drugiej strony pojawia się szansa naprostowania całej sytuacji i dziecinnej zagrywki tego całego Axela jednym kłamstwem. Może żyję krótko ale przez te dziewiętnaście lat nauczyłam się na własnej skórze, że jedno kłamstwo pociąga całe domino i kwestią czasu jest aż wszystko się rypnie. Poza tym kłamstwa trzeba pamiętać i każdy kolejny element dobierać w logiczną całość. Dlatego wciąż się waham i wzbraniam jak mogę. Zdecydowałam więc poruszyć ten temat w towarzystwie Violet i Oskara na najbliższej imprezie a'la halloween. Wpadłam na pewien pomysł - do poszukiwania fikcyjnego narzeczonego wykorzystam ten przeklęty tinder. Wynajmę jakiegoś fuch'boya na góra dwa miesiące a potem sprzedam rodzinie smutną historyjkę o tym jak to nam się nie układało albo ktoś dopuścił się zdrady, mogę to być nawet ja - mówiłam, kolejne kłamstwo.
Dlaczego fuck'boy? Jak już wspominałam nie jestem łatwą jednostką a w moim typie zdecydowanie nie są faceci z nieuleczalnym kompleksem mamusi ani uroczy chłopcy, którzy mentalnie nadal grzebią w piaskownicy. Poza tym wątpię by którykolwiek z nich przystał na tak "niemoralną" propozycję.
Poprawiam skurzane body na biuście i zakładam czarną mocno nietypową mini, wyglądam jak goth z czarnym makijażem i w czarnym stroju. Dobrałam do tego ciężkie czarne botki z kilometrowym obcasem, ciężki srebrny łańcuch i kolczyki oraz czarne skrzydła - przebrałam się za czarnego anioła. Leży jak mentalne ja wywleczone na zewnątrz. Wychodzę przed dom sekundy przed tym zanim na mój podjazd wjedzie taksówka, oczywiście jak zwykle kierowcą jest stary, rozbierający mnie wzrokiem oblech. Na szczęście nie ma korków i piętnaście minut później przeszukuję klub by odnaleźć loże a co za tym idzie moich przyjaciół. Nigdy wcześniej tu nie byłam i czuję się jak w pierdolonym labiryncie, wszędzie są cholerne zakręty i jakieś nietypowe rozmieszczenia pomieszczeń. Klub nazywa się Minotaur więc koncepcja jest jasna. Moją irytację tylko podjudza tłum ludzi, którzy co chwilę mnie dotykają - nie znoszę tego i mam nieodpartą chęć by komuś przywalić. W końcu rezygnuję i idę do jedynego miejsca, co do którego położenia jestem pewna. Siadam na barowym stołku i pstrykam palcami a niebieskooki blondyn natychmiast zaszczyca mnie swoim spojrzeniem.
- Dobra dżinie, mam dla ciebie listę życzeń. - chłopak cicho się śmieje.
- Nawiązujesz do tematu imprezy czy pracy?
- Jedno i drugie, podobno tylko barman potrafi zadowolić kobietę. Zaprzeczysz? - kręci głową i wyciera kolejny kufel.
- Potarłaś lampę dawaj życzenia diablico, dzisiaj limit 3 +1.
- Po pierwsze – wyliczam na palcach z podłym uśmieszkiem - nalej mocnej szkockiej z lodem. Po drugie pokaż, gdzie są loże. Po trzecie zawołaj minotaura i każ pokazać toalety. Dodatkowe zachowam na później.
- Minotaura nie mam ale resztę da się załatwić. - przesuwa w moją stronę szklankę z alkoholem a ja unoszę ją z uśmiechem.
Pół godziny później dwóch ochroniarzy pokazuje mi całe rozmieszczenie klubu, nawet gabinet szefa ale to akurat najmniej intersująca część. Wreszcie wkraczam do największej i ostatniej loży i mam wrażenie, że padnę. Oskar i Violet obściskują się na kanapie. Nie wiem co ta wariatka odpierdala ale przyszłam za późno, odzyskuję rezon kiedy powaga sytuacji daje mi mentalnego liścia. Szybkim krokiem pochodzę do pierdolonego kącika miłości i ściągam jebniętą Harley z szurniętego blond Jokera.
CZYTASZ
SANGUE BOLLENTE
RomansaKto by pomyślał, że zaledwie kilka kolorowych drinków i jeden dotyk podczas jednej z tak wielu zapijaczonych imprez uruchomi lawinę nieprzemyślanych decyzji i nieopanowanych emocji niczym efekt motyla? Rozpierająca duma i zamknięcie na ludzi skompli...