Parszywa suko!

9 1 0
                                    

Pov. Eva

Tykanie zegara rozbrzmiewa w wypełnionej mrokiem sypialni a ja od dłuższego czasu siedzę bijąc się z myślami. Czy pójście tam sama jest dobrym pomysłem? Ale towarzystwo Axela również zdaje się nie być najlepszą opcją. Spoglądam w bok, leży na plecach. Lewa dłoń z srebrnym zegarkiem ciążącym na nadgarstku spoczywa na równomiernie unoszącej się klatce. Rumiane usta ma lekko rozchylone. Kiedy się obudzi już nie będzie taki spokojny. Boję się, muszę to wreszcie przyznać przed samą sobą. Boję się, że go tam zastanę. Ukrywałam to przed wszystkimi jak tylko się dało ale od tych trzech lat mam problemy ze złością. Kiedy w nią wpadam nic i nikt nie może mnie powstrzymać. Jest to efekt wszelkich ubliżeń z jego strony, wszechobecnej agresji i przemocy, kontrolowania każdego możliwego aspektu mojego życia.

Delikatnie odsuwam kołdrę, zastygam słysząc za plecami szelest pościeli. Chwilę później męska dłoń chwyta mój nadgarstek. 

- Dokąd idziesz? - chrypi zerkając spod wpółprzymkniętych powiek.

- Do łazienki. - delikatnie uwalniam rękę - Zaraz wracam. - szepczę.

Podczas, gdy Axel był zajęty załatwianiem czegoś na mieście przygotowałam sobie wszystko. W bębnie pralki spoczywają czarne spodnie, bluza i ciężkie buty. Wszelkie potrzebne dane ukryłam za szafą w korytarzu. Nie jest idiotą więc na pewno sprawdzał moje rzeczy, wolę dmuchać na zimne.

Spinam włosy w wysokiego kucyka i spoglądam w odbicie lustra. Jest równie beznadziejne co wcześniej. Teraz jedyną różnicą jest widoczny strach i determinacja. Odkąd tu przybyliśmy w mojej głowie rozbrzmiewa tylko i wyłącznie "Nikolas, Niko, mój mały Niko". Demony zmówiły się by mnie dręczyć. O mało nie dostałam ataku paniki podczas oglądania filmu. Axel albo nie zauważył albo udawał. Nie radzę sobie z tym. W jego portfelu widziałam zdjęcie z czasów, gdy był nastolatkiem. Oplatał ramionami ciężarną blondynkę a ona śmiała się do niego ukazując perliste zęby i urocze dołeczki w policzkach. Nie sądziłam, że jest ojcem. Korciło mnie by zapytać ale to proszenie się o kolejną falę bólu rozrywającego czaszkę, a na ten moment mam go dość.

Chłodne nocne powietrze trochę mnie otrzeźwia, biorę głęboki wdech. Podeszczowa aura sprawia, że jest mi lżej oddychać. Zarzucam na głowę kaptur i ruszam w stronę postoju taksówek. Woda pozostała na chodniku po deszczu rozchlapuje się od moich kroków. Idę równym tempem bacznie obserwując każdą mijaną twarz. Nie ufam ludziom, i nie, nie nazwę tego problemami z zaufaniem. Nie można mieć problemu z czymś co nie istnieje. Zaciskam pięść wokoło kartek znajdujących się w kieszeni mojej bomberki i wyciągam papierosy.

Jak dziś pamiętam dzień, w którym poznałam tego człowieka. W tamtym okresie byłam wrakiem a był to jeden z wieczorów, podczas których nie mogłam udźwignąć szajsu jakiego sama narobiłam sobie w głowie. Niewiele myśląc wymknęłam się nocą do jednego z podmiejskich klubów. Sama nie wiem czego oczekiwałam, niewiele brakowało bym wciągnęła jakieś gówno. Właśnie wtedy do stolika podszedł ten mężczyzna, strzepnął proszek i mimo moich protestów wyprowadził mnie na zewnątrz. 

- Co wyprawiasz dziewucho?! Życie ci niemiłe?!

Odpycham bruneta, wściekłość kipi każdym porem mojego ciała. Kim jest by za mnie decydować? 

- Nie powinno cię to interesować. Zajmij się lepiej swoim smętnym życiem frajerze. 

Rozglądam się wokoło szukając najszybszej drogi wyjścia z tej meliny.

- Mogę pomóc ci go znaleźć. - mówi pewnie, donośnym głosem.

Rażona jego słowami przystaję i gwałtownie zwracam twarz ku niemu. Staram się przewinąć obraz jego twarzy w mojej pamięci. Nigdy wcześniej go nie spotkałam ani nie wspominałam głośno, że kogoś szukam.

SANGUE BOLLENTEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz