Zakładam biały golf lekko odkrywający brzuch i porwane jeansy. Wciskam na nogi timberlandy a na plecy zarzucam ocieplaną jeansową kurtkę. Jeszcze raz sprawdzam czy mam wszystko i po cichu opuszczam pokój. Na tyle na ile poznałam Axela wiem, że w życiu nie wypuścił by mnie przeziębionej dalej niż w obręb kuchni. Im ciszej i szybciej się poruszam tym większe mam szanse na powodzenie mojej żałosnej misji dotarcia na uczelnię. W życiu nie pomyślałabym, że będę się wymykać by się uczyć. Upewniam się, że zakluczyłam drzwi i zbiegam ze schodów.
Dochodzę do końca wjazdu na posesję w idealnym momencie, taksówka zatrzymuje się metr przede mną. Podaję adres kierowcy i w głowie odtwarzam listę rzeczy, które muszę skończyć. Dawno nie czułam takiej adrenaliny jak wtedy, gdy wchodziłam do sypialni mężczyzny po laptop i podręczniki. O mało nie dostałam zawału kiedy przewrócił się na plecy i coś mruknął. Prysznic też brałam ekstremalnie cicho i w ekspresowym tempie, makijaż sobie darowałam więc wyglądam niewiele lepiej niż szczur na otwarcie kanału.
Wyjmuję z torebki laptop i wykorzystuję czas jaki mi został by dokończyć notatkę. Dom Axela znajduje się jakąś godzinę za miastem a do uczelni od własnego domu miałam ok. 40 minut więc teraz na dojazd muszę poświęcić więcej niż półtorej godziny. Mimo uciążliwego przeziębienia mam dziś wyjątkowo dużo energii i świetny humor. Wypełnianie zaległości idzie mi jak burza i po godzinie i 15 minutach mam wszystko za sobą. Mój telefon po raz kolejny w ciągu ostatnich 20 godzin wydaje z siebie dźwięk, zdążyło mnie to już zmęczyć. Z wyświetlacza odczytuję imię mojego nowego współlokatora i sprawcy zamieszania w moim życiu. Dla odmiany coś innego, od rodziców i Oskara mam już łącznie 256 nieodebranych połączeń i 168 wiadomości.
Mama własnoręcznie mnie zabije jak tylko mnie dorwie. Zawsze mówiłam jej o swoich planach czy problemach ale tym razem to zbyt zawiłe. Najpierw czeka mnie rozmowa z Oskarem i Axelem. Wczoraj ustaliliśmy nasze spotkanie, podczas rozmowy nie poruszył tematu mojego zniknięcia ale ile tak można?
Co do mamy, muszę się do niej odezwać przed zajęciami zanim postawi na nogi policję w całym mieście. Odrzucam kolejne połączenie od Axela i wyciszam telefon, nie mam ochoty na kłótnie. Ani tym bardziej groźby, że jeżeli nie wrócę ściągnie mnie siłą. Pomimo irytującego kataru i przeszywającego bólu głowy a zwłaszcza zatok czuję się szczęśliwa i to chyba właśnie przez niego.
Przemierzam cały uniwersytet ale nigdzie nie znalazłam tego pacana. Wchodzę na kolejne piętro, na którym znajduje się sala wykładowa i rozglądam się po korytarzu ale tu również nigdzie go nie zauważam. Nagle ktoś wskakuje na moje plecy a z moich ust wyrywa się głośne przekleństwo. Przysięgam, że zatłukę tego kretyna.
- Oskar czy ty do cholery myślisz?!
- Bardzo miłe powitanie zważając na to, że nie dajesz znaku życia od więcej niż 24 godzin po tym jak po raz kolejny zniknęłaś chuj wie gdzie. Co się na prawdę odwaliło?
Kilkoro studentów spogląda na nas z zaciekawieniem dlatego chwytam chłopaka za ramię i odciągam na w miarę opustoszały korytarz.
- Teraz powiem ci w skrócie ale po zajęciach opowiem wszystko dokładnie pod warunkiem, że nie będziesz jak zwykle drzeć ryja na pół uczelni. Stoi?
- Stoi.
Biorę wdech i staram się w miarę logicznie ułożyć historię tak by ten idiota nie zareagował zbyt impulsywnie. Tylko, że tak się nie da.
- Pamiętasz faceta z klubu? - Potwierdza skinieniem i uważnie mnie słucha więc kontynuuję. - Cała rzecz ma z nim wiele wspólnego ale nie mogę powiedzieć dokładnie bo sama jeszcze wszystkiego nie wiem. Za pierwszym razem byłam z nim ale nie było tak kolorowo jak sobie myślisz. Teraz.. wyjechałam sama, potrzebowałam odskoczni. - mówię czym zmazuję jego głupi uśmieszek.
CZYTASZ
SANGUE BOLLENTE
RomanceKto by pomyślał, że zaledwie kilka kolorowych drinków i jeden dotyk podczas jednej z tak wielu zapijaczonych imprez uruchomi lawinę nieprzemyślanych decyzji i nieopanowanych emocji niczym efekt motyla? Rozpierająca duma i zamknięcie na ludzi skompli...