Pov. Eva
- Co powiedziała twoja mama na temat całej tej sytuacji? - wpatruje się w trzaskające w kominku drewno pociągając łyk czerwonego wina z kieliszka.
- Szczerze mówiąc nie jest zbyt zadowolona. - milknę na chwilę i przetwarzam w głowie całą rozmowę. Nie chcę go urazić ani powiedzieć zbyt wiele. Nadal jest dla mnie obcym człowiekiem i nie wiem, czy mogę mu ufać. - Podtrzymałam twoje kłamstwo na temat narzeczeństwa. Zatkało ją i nie pytała o mieszkanie, przynajmniej na razie. - w odpowiedzi dostaję stłumione szkłem mruknięcie.
- Mogę cię o coś zapytać? - skinięciem głowy zgadzam się by kontynuował choć mam wrażenie, że serce wyskoczy mi z piersi. Boję się, że zapyta o synka. - Ta kobieta z twojego domu od zawsze tak cię traktowała?
Czuję jakby coś we mnie uderzyło, moje ciało oblewa zimny pot a wszystkie mięśnie się napinają. Nie jestem gotowa na tego typu rozmowy, zwłaszcza po tak krótkim czasie znajomości. Ani w tym momencie. Ani z nim. Zaciskam usta i za wszelką cenę unikam jego ostrego wzroku.
- Pytam, dlatego że się martwię. Nikt nie powinien cię tak traktować.
- Nie widzisz w tym nic dziwnego? Znam cię zaledwie dwa miesiące!
- I już po kilku dniach zostałaś moją narzeczoną, dziwniej się nie da. - kwituje pociągając spory łyk alkoholu.
- Pod warunkiem, że ty także odkryjesz jakąś część siebie.
Przez chwilę intensywnie myśli nad moją propozycją ale wreszcie się zgadza.
- Małe sprostowanie Axel, ona z nami nie mieszka jednie co jakiś czas nas odwiedza. Odpowiadając na twoje pytanie, zachowuje się tak odkąd pamiętam. Tylko przy rodzicach jest idealną ciotką ale teraz to się chyba zmieni.- spogląda na mnie pytająco. - Naściemniała, że robiliśmy coś.. w sypialni rodziców. Tata to sprawdził, najbardziej na świecie nienawidzi kłamstw. Nieźle jej się dostało. Ostatni raz, gdy na nią nakrzyczał nie mieliśmy z nią kontaktu przez pół roku. Zanim zapytasz, moi rodzice nie są tacy jak ona. Mama cały czas świruje bo nie wie skąd u mnie takie zachowanie, szczerze mówiąc sama nie wiem.
-A tata?
- Jest zły ale to dlatego, że się martwi.
- Rozumiem, a jakie są z tego konsekwencje dla mnie?
Przekręcam się na kanapie tak by móc patrzeć na twarz Axela, w tym czarnym sweterku wygląda cholernie seksownie ale odsuwam swoje pragnienia na bok. Mamy tylko udawać przez miesiąc, potem wymyślę jakąś sprzeczkę i po sprawie.
- Jak miło, że pytasz.- zaczynam ironicznie -teściowa zaprasza nas jutro na obiadek, przy okazji zabiorę z mieszkania resztę dokumentów.
- Wykluczone - zaciska szczękę - żadnego poznawania rodziców.
- Dlaczego?
Gwałtownie wstaje i ciska kieliszkiem w kominek, ogień odpowiada agresywnym buchnięciem na co się wzdrygam i automatycznie wciskam ciało w róg kanapy.
- Po prostu nie!
- W takim razie albo powiesz moim rodzicom całą prawdę o wybuchu sam w cztery oczy albo więcej mnie nie zobaczysz!
Zrzucam z kolan koc i ignoruję to, że niechcący zalałam kanapę winem. Nikt nie będzie mnie tak traktował! Nim zamknę drzwi słyszę z salonu jego krzyk "To też jest wykluczone". Niewiele mnie obchodzi jego zdanie, gramy w jakąś bezsensowną grę. Nie wiem dlaczego byłam tak głupia by dać się w to wciągnąć. Przysiadam na podłodze i wyciągam walizki spod łóżka, nawet nie zwracając uwagi na to jak składam ubrania wrzucam je do bagażu jak leci uwzględniając co jutro ubiorę. I pomyśleć, że miałam z nim wytrzymać tyle czasu, przecież to śmiechu warte.
- Co robisz?!- pojawia się znikąd. Jego podniesiony ton wcale na mnie nie działa. Chyba zapomniał, że nie jestem tresowanym pieskiem na posyłki tak jak jego pracownicy. Ja nie dam sobą pomiatać.
- Załatw sobie mocniejsze okulary jeżeli niedowidzisz.
Słyszę jak wzdycha ale skupiam się na równym złożeniu sukienki, o dziwo walizka, którą on pakował zawiera same ładne ale ciepłe rzeczy. Znalazłam w niej nawet 3 pary butów i kilka sukienek ale to teraz nie ważne.
- O której ten obiad? - cedzi przez zęby.
- Nie produkuj się, poradzę sobie sama. Kontrakt minął właśnie teraz, było miło ale się skończyło. Żegnam pana.
Wyrywa mi z dłoni koronkowe body i chwytając za ramiona podnosi mnie do pionu. Jego klatka piersiowa unosi się i opada w szybkim tempie a oczy są o wiele ciemniejsze.
- Nie będę się przed tobą płaszczyć, jeżeli to ma zagwarantować mi spokój pojedziemy tam i przestań wreszcie odpierdalać!
Przywieram piersiami do jego klatki dumnie unosząc podbródek, patrzy na mnie z góry zimnym i zaciekłym wzrokiem. Odpowiadam mu jeszcze zacieklej. Gdyby wzrok mógł zabijać oboje właśnie leżelibyśmy na podłodze z dziurami w głowach.
- O spokoju mówisz? - syczę - Mamuśka jest dokładnie taka sama jak ja albo i jeszcze gorsza. Życzę powodzenia.
Odsuwam się od mężczyzny na bezpieczną odległość. Axel przez chwilę stoi w miejscu patrząc na rzecz, którą mi zabrał, po czym wrzuca ją do walizki i wychodzi. Siadam na podłodze i usiłuję się uspokoić, co przychodzi mi z trudem.
Na wszelki wypadek zostawię jedną walizkę zapakowaną. Jeżeli do tego stopnia kłócimy się po kilku dniach daję nam góra dwa tygodnie, aż sytuacja się powtórzy. Chociaż to i tak za wiele.
Jego reakcja, gdy wspomniałam o rodzicach... On też wiele przeżył. Zastanawiam się jaka była. Czy mieli udany związek? I dlaczego jej teraz nie ma? Udaje silnego a tak na prawdę w radzeniu sobie z emocjami i przeszłością jesteśmy równie beznadziejni. Z westchnieniem zasiadam w auli i kładę książki na blat. Biorę kilka głębszych wdechów by nad sobą zapanować i postarać się skupić na mikrobiologii.
- Cześć! - znajomy melodyjny głos dźwięczy mi w uszach.
- Erazma?! Co tu robisz?! - nie potrafię pohamować radości i natychmiast przytulam dziewczynę na co reaguje śmiechem i odwzajemnia uścisk. Po znaczącym chrząknięciu profesora zajmujemy swoje miejsca.
- Axel powiedział mi, że tu studiujesz.- Ależ oczywiście, myślę. - Postanowiłam się przenieść.
Zdecydowanie szok mam wymalowany na twarzy, byłam pewna, że zajmuje się rodzinnym biznesem.
- Nie patrz tak - chichocze - też studiuję kilka kierunków. A jak się okazało, że obie uczymy się na dietetyce... Będę bliżej, poznamy się lepiej. - brzmi jak obietnica czegoś wielkiego ale za wiele ich słyszałam by w to uwierzyć.
Nie odpowiadam tylko posyłam jej wdzięczny uśmiech. Postaram się wyciągnąć z niej kilka informacji dotyczących przeszłości Axela. Na pewno odsłoni mi rąbek tajemnicy. Jednak w tym momencie muszę zająć się nalotem rodziców. Chciałabym uniknąć tej rodzinnej sielanki, wstać i wykrzyczeć co się ze mną dzieje. Moja psychika w ostatnim czasie mocno ucierpiała z powodu wiecznie ogarniającego mnie strachu. Zaczęło się od wybuchu. Nie ma sekundy bym nie trwożyła się o życie rodziny czy przyjaciół. Przynajmniej kilka razy dziennie wypominam Bogu by się o nich troszczył. Jedno nieodebrane połączenie wprawia mnie w atak paniki. Jeżeli tak dalej pójdzie zacznę bać się własnego cienia. Już i tak widzę siebie jako zagrożenie. Radość z pojawienia się Erazmy zdążyła szybko minąć. Zagrażam jej, V, rodzicom, Oskarowi. A może i nawet Axelowi. Gdzie bym się nie pojawiła wiecznie sprowadzam problemy niczym pierdolona puszka pandory. Niezależnie od tego czy zostanę czy zniknę i tak ich zranię. Nie chcę grać na ich uczuciach ani psychice więc zaciskam zęby i żyję, a raczej tkwię w tym dalej....
Nigdy nie wypowiedziane słowa, myślę, że to boli najbardziej. Chcesz otulić to poranione serce i ciało ale nie możesz. Na ten lek... Nie istnieje żadne wybawienie. Pozostaje tylko krucha i jakże beznadziejna egzystencja. - wilduniwerse
CZYTASZ
SANGUE BOLLENTE
RomanceKto by pomyślał, że zaledwie kilka kolorowych drinków i jeden dotyk podczas jednej z tak wielu zapijaczonych imprez uruchomi lawinę nieprzemyślanych decyzji i nieopanowanych emocji niczym efekt motyla? Rozpierająca duma i zamknięcie na ludzi skompli...