Pov. Axel
Odkładam walizkę dziewczyny na kanapę w moim gabinecie. Przespała całą podróż a gdy tylko zajechałem na posesję natychmiast wyszła na spacer. Gdyby nie rzanie koni prawdopodobnie dalej by spała. Nie jestem idiotą, wiem że to była wymówka by ode mnie odpocząć i skontaktować się z tym kretynem. Odsłaniam tarczę srebrnego zegarka wiszącego na moim nadgarstku. Nie ma jej już od dobrych 15 minut. Czy z tą dziewczyną u boku istnieje choćby chwila bez kłopotu?
Opieram brodę na pięści i wyglądam za okno, z mojego gabinetu mam doskonały widok na prawie całą posiadłość jednak Evy nigdzie nie ma. Niepewność złośliwie wwierca się w moje trzewia niczym zardzewiały drut, zaczyna zmierzchać a ona nie zna terenu. W mojej głowie pojawiają się najgorsze możliwe scenariusze.
- Cholerna małolata.
Wstaję o mało nie przewracając fotela z zamiarem przeszukania terenu w poszukiwaniu tej wariatki jednak mój zapał nieco przygasa na dźwięk melodyjnego ale kpiącego głosiku.
- O mnie mówisz frajerze?
Woda strugami spływa z ciemnych włosów mocząc turkusowy szlafrok, w który jest owinięta. Teraz, gdy nie ma ani grama makijażu wygląda jeszcze młodziej i delikatniej.
- Uważaj sobie - podchodzę do kobiety, nad którą zdecydowanie góruję wzrostem. - Jestem od ciebie o wiele starszy. Ponadto doskonale wiesz kim jestem.
- Zakodowałam dziadku a teraz zejdź na dół bo twój ulubiony gość przybył.- uśmiecha się półgębkiem. Ten uśmiech w dziwny sposób we mnie uderza.
- W takim razie idziesz ze mną.
Chcę przyciągnąć ją do swojego boku ale robi unik i tak nagle jak się pojawiła znika gdzieś za drzwiami. Zastanawia mnie kto postanowił mnie teraz odwiedzić i dlaczego do cholery nigdy nie mogę być z nią sam na sam?! Zawsze albo ucieka albo osoba trzecia łaskawie się wpierdoli.
Ciężkim krokiem wychodzę z gabinetu i z hukiem zatrzaskuję drzwi by dać upust swojej irytacji. Nie potrafię się powstrzymać i mimowolnie spoglądam przez uchylone drzwi do pokoju dziewczyny. Siedzi na łóżku otoczona masą poduszek, które jej kupiłem i śmieje się do laptopa. Jest taka piękna. Nie zwlekam ani chwili i nim mnie przyłapie znikam z pola zasięgu jej wzroku.
Staję jak wryty, gdy po raz kolejny zastaję Natashę w samym gorsecie, koronkowych stringach, kabaretkach oraz butach rozwaloną na mojej kanapie. Od samego patrzenia na tą kobietę mam odruch wymiotny. Wygląda jak kurwa spod pierwszej lepszej lampy, takie zachowanie nie przystoi szanującej się kobiecie. Natasha jednak już od wielu lat do takich nie należy mimo, że w tym roku ukończyła dopiero 25 wiosen. Nie wiem jak mogłem jej kiedykolwiek dotknąć. Seks z tą kobietą to jak jazda na rozjebanym rowerze.
- Nie mam siły pytać co tu robisz. - zgarniam płaszcz kobiety z fotela i wyciągam nakrycie w jej kierunku odwracając wzrok - Chyba ostatnim razem się nie zrozumieliśmy. Masz natychmiast stąd wypierdalać!
- Ale misiu - wstaje i wyciąga w moim kierunku swoje wypiłowane pazury. Rzucam w nią nakryciem wierzchnim i wykonuję unik tak jak Eva chwilę wcześniej. - Przecież lubiłeś kiedy jęczałam ci do ucha, wbijałam paznokcie w ramiona. - przejeżdża dłonią po moim bicepsie - Byłam twoją małą zdzirą, nie tęsknisz za tym?
- Ani trochę, zbieraj manele i wypierdalaj, nie zamierzam się powtarzać!
Za moimi plecami rozlega się brzęk szkła i cicho rzucone kurwa. Jak rażony odwracam się w kierunku, z którego dobiegł dźwięk. Eva stoi na trzecim stopniu i posyła mi niewinny uśmieszek po czym spuszcza wzrok na rozbite szkło. Zwariuję z tą kobietą, nie upiła się z Oskarem to zaatakowała mój barek.
CZYTASZ
SANGUE BOLLENTE
RomanceKto by pomyślał, że zaledwie kilka kolorowych drinków i jeden dotyk podczas jednej z tak wielu zapijaczonych imprez uruchomi lawinę nieprzemyślanych decyzji i nieopanowanych emocji niczym efekt motyla? Rozpierająca duma i zamknięcie na ludzi skompli...