Rozdział 33 Kolejna wizyta smutnych panów policjantów

227 13 211
                                    

Zgodnie z tradycją, obudził mnie Prus. Szybko się ogarnąłem i ubrałem w najcieplejszy sweter jaki mam oraz zwykłe, czarne jeansy.

Zszedłem na dół, aby coś zjeść. Potem zająłem się sprzątaniem, pisaniem listów do rodzinki i Dmitrija, zjadaniem słodyczy, treningami a następnie trochę poczytałem. Jakoś dziwnie mi się spędzało pierwszą połowę tego dnia. Nie słyszałem darcia się oraz kłótni, za to przez prawie cały czas towarzyszyła mi gra na pianinie Juliusza, a potem gramofon Tuwima. Mam wrażenie, że dzisiaj każdy siedział u siebie i zajmował się sobą. Dobrze wiedzieć, że oni też czasem potrzebują odpoczynku od innych.

Dopiero spotkałem się niektórymi przy robieniu obiadu, a resztę zobaczyłem dopiero chwilę przed jedzeniem.

— Andrzej, co ty do cholery wyrabiasz? — zapytał Tuwim.

Włosy Sapkowskiego przykrywały całą jego twarz.

— Udaję dziewczynkę z "Ringu".

— Przestań się wygłupiać.

— Nie wygłupiam się. Jestem w stu procentach poważny.

Julian podszedł do niego i próbował odgarnąć mu włosy, jednak Andrzej mu się wyrywał.

— Aaa! Nie dotykaj mnie!

W końcu, Tuwimowi udało się osiągnąć swój cel. Na całej twarzy Andrzeja, ale głównie na czole znajdowały się małe, różowe kropki. Mickiewicz, Słowacki, Wyspiański oraz Tuwim wybuchnęli śmiechem. Policzki Sapkowskiego zaróżowiły się.

— Ojej, nasz biedny mały Andrzejek i trudy dojrzewania — powiedział pełnym politowania tonem Julian.

— Skończcie już! Wiem, że te pryszcze sprawiają, że wyglądam okropnie!

— Bolek, coś ci jest? — zapytał zaniepokojony Sienkiewicz.

Faktycznie, odwrócił się od wszystkich, lecz szybko usiadł przodem do nas. Jego oczy były delikatnie zaczerwienione.

— Nie, nie, po prostu zawsze się wzruszam, gdy widzę, że moje dzieci dorastają.

Schował twarz w swoich dłoniach.

— Są takie małe, że nie musisz się nimi przejmować — stwierdził całkowicie blady i wykończony życiem Wyspiański. — Poza tym, nie ma się czego wstydzić, to normalne. My też przez to przechodziliśmy.

— Tu nie chodzi o to, czy to jest normalne, czy też nie! I tak będziecie się ze mnie nabijać.

Zapadła cisza.

— To jest ten moment, w którym powinniście zaprzeczyć.

— Niby czemu mam zaprzeczać? Taka jest prawda — odparł równie zmęczony Juliusz.

— Bolek, widzę, że próbujesz mi zrobić zdjęcie. Odłóż ten telefon.

Prus schował go pod stół.

— Ale... twoi rodzice pewnie chcieliby cię teraz zobaczyć!

— Bolek, błagam, nie!

— Bolek, przełóż to na później. Zrób mu je kiedy będzie spał — zaproponował Julian.

— Świetny pomysł!

— W takim razie, nie będę dzisiaj spał! — oświadczył Sapkowski.

— Ty nie potrafisz nie spać!

— Jak chcę, to potrafię!

— Ta, ta, wmawiaj tak sobie. O! Jednego masz idealnie na środku czoła. Będziesz jednorożec.

Bungou Stray Dogs - wersja polscy pisarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz