Rozdział 22 Pożegnania

289 9 18
                                    

Obudziło mnie czyjeś schodzenie na dół.

Spojrzałem na telefon. Trzecia w nocy.

Dmitrij również się obudził. Spojrzeliśmy na siebie i obydwoje westchnęliśmy.

Z dołu zaczęły dochodzić dźwięki grzebania po szafkach. Głuchowski wstał, a ja poszedłem w jego ślady. Razem po cichu zeszliśmy na dół. Andrzej siedział przy wyspie kuchennej i jadł płatki z mlekiem.

— A co to jest za wpierdalanie po nocach? — zapytał Dmitrij.

Sapkowski aż podskoczył z wrażenia.

— No co!? Głodny jestem! Cały dzień nic nie jadłem!

— Nie boisz się, że bardziej cię rozboli brzuch?

— Nie. Jestem już kompletnie zdrowy.

Głuchowski cicho westchnął.

— Chcecie zjeść ze mną?

— O trzeciej w nocy? — spytałem.

— Nie kurde. Jutro. Oczywiście, że chodzi mi o teraz.

Dmitrij sięgnął po płatki położone na blacie.

— Gdzie te! Te są moje! Weźcie sobie inne. Ja najbardziej lubię te, a została resztka.

— Przecież tu jest połowa paczki.

— No właśnie. Ja zawsze muszę zjeść mniej więcej tyle, aby się najeść. Wy sobie weźcie inne.

Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek będę jadł z kolegami płatki z mlekiem o takiej godzinie. W ciszy nażarliśmy się płatków.

— Ignaś, pamiętasz kręgle?

— Tak, pamiętam.

— Teraz mogę sobie wymyślić nagrodę co nie?

— No... tak...

Nie mam pojęcia w jakim kierunku to zmierza.

— Chciałbym spędzić z wami cały dzień, ale nie w domu. Tylko gdzieś pojechać.

— Uuu! Lubię wycieczki — stwierdził Andrzej. — Dokąd jedziemy?

— Zobaczysz. Uwierz mi, spodoba ci się.

Sapkowski wydawał się sceptycznie nastawiony do tego pomysłu.

— Czy pojedziemy do jakiegoś salonu gier komputerowych?

— Nie. To nie ma nic wspólnego z grami. To będzie coś, co naprawdę uwielbiasz.

— Pieniądze?

— Nie, to nie będą pieniądze materialistyczny skurwysynie.

— Jedzenie?

— Też, ale akurat nie o to mi chodziło.

— Urocze koteczki?

— Możliwe... — odpowiedział z tajemniczym uśmiechem.

Oczy Andrzeja rozbłysły od radości i ekscytacji.

— Co wymyśliłeś? Opowiadaj! Chcę wiedzieć wszystko!

— Zobaczysz jak pojedziemy.

— Przecież ja umrę z ciekawości do tego momentu!

— Dasz radę. Myśl o słodkich kotkach.

Twarz Sapkowskiego wskazywała na to, że już dawno siedzi otoczony z każdej strony swoimi puszystymi przyjaciółmi. Ciekawe co wymyślił Głuchowski?

Bungou Stray Dogs - wersja polscy pisarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz