Rozdział 29 Wielokąt miłosny i harem Czesia Miłosza

351 10 94
                                    

Obudziłem się bardzo wcześnie i bolały mnie uszy. To, dlatego że zasnąłem podczas słuchania muzyki. Ignaś, ale z ciebie geniusz! Normalnie czapki z głów!

Szybko podłączyłem rozładowany telefon, bo, mimo wszystko, może się do czegoś przydać. Na przykład do słuchania muzyki, aby zagłuszyć rozmowy pana Miłosza i Andrzeja.

Poszedłem do łazienki się ogarnąć, a potem ubrałem się w jakieś ciepłe i wygodne ciuchy. Jakoś tak wyszło, że ubrałem się całkowicie na czarno. Wyglądam jak edgy nastolatek. Cudownie.

Zszedłem na dół, by coś zjeść. Po chwili dołączyli do mnie Sienkiewicz i Prus.

— Heniu, źle się czujesz? — zapytał zmartwiony Bolesław.

Faktycznie wydaje się być trochę... zmęczony.

— Nie spałem dzisiaj. Uczeń pana Gościnnego – Arkady, wysłał mi dużo filmików z lemurami, a później zaczęliśmy pisać o podróżach i innych takich. Jak już przestaliśmy, to byłem tak podekscytowany tym, że jadę na wycieczkę, że nie mogłem zasnąć. Dlatego jestem w takim stanie.

— Może się zdrzemniesz w pociągu?

— Może...

Sienkiewicz ziewnął. O nie. Mi też się nagle zachciało. Również ziewnąłem.

— A gdzie jest Andrzej?

— Powiedział, że zaraz wstanie.

Prus westchnął.

— Idę go obudzić, pewnie mu się przysnęło.

Bolesław pobiegł na górę. Po dziesięciu minutach ubrany i zaspany Sapkowski zszedł do nas. Ja i Henryk zdążyliśmy zjeść, więc jedynie obserwowaliśmy jak Andrzej próbuje normalnie funkcjonować. Dzisiaj chyba jest dzień, w którym każdy jest zmęczony i niewyspany.

Było doskonale widać kto wyciągnął niepotrzebne rzeczy. Sienkiewicz nie miał miejsca na jedzenie przygotowane przez Bolesława. Za to Sapkowski miał go podejrzanie wiele.

Jakoś udało się nam zebrać na czas, lecz gdy już mieliśmy wychodzić, to Prus nas zatrzymał.

— Gdzie macie czapki i rękawiczki? Andrzej, czemu jesteś niezapięty pod samą szyję? Przeziębisz się. Chodź tutaj.

Bolesław opatulił nas jakimiś szalikami i dopiero gdy byliśmy "ubrani odpowiednio do pogody" nas wypuścił.

Prawie spóźniliśmy się na spotkanie z panem Miłoszem, więc w paru momentach biegliśmy, aby zdążyć. Gdy dotarliśmy na peron, to okazało się, że przyjazd pociągu jest opóźniony! No kto by pomyślał? Czemu się tego nie spodziewałem...

— Panie Sapkowski, pamiętaj żeby ustąpić miejsca innym. Nie chcę takiej sytuacji jak ostatnio.

— Dobrze — odparł od niechcenia.

— I jak będą jakieś wolne miejsca, to usiądź przy mnie. Chcę kontrolować to, co pan robi.

— Julian kazał mnie pilnować?

— Możliwe...

— Czemu musi pan kontrolować Andrzeja? — zapytał zaskoczony Sienkiewicz.

— Wiem do czego są zdolni uczniowie na wycieczkach.

— A my nie, więc niech pan coś opowie. Z chęcią posłuchamy — powiedziałem.

— Chłopcy z jednej klasy palili papierosy w pokoju z czujnikiem na dym, więc włączył się alarm i ewakuowano wszystkich z hotelu. Oczywiście, nie chcieli się przyznać, że to tylko dym z papierosów, dlatego pracownicy sądzili, że to na serio może być pożar. Przyjechała straż pożarna, wszyscy stali na zewnątrz w zimnie, niektórzy nawet bez butów, a inni z całym dobytkiem. Ja akurat się wtedy kąpałem, więc wyszedłem na zewnątrz w samym szlafroku i klapkach. Ale i tak najlepszy był René. Siedział na dworze w bokserkach. Tylko w bokserkach. I to nie były jakieś czarne, granatowe, czy w jakimś innym, normalnym kolorze. Nie. On był w takich jasnobrązowych w gwiazdki szeryfa. Potem uczniowie nie dawali mu spokoju.

Bungou Stray Dogs - wersja polscy pisarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz