Jak przyjemnie...
Czuję jak wiatr delikatnie wieje, a na zewnątrz jest ciepło. Z chęcią bym sobie pospał jeszcze dłużej...
Zaraz, chyba o czymś zapomniałem. I to zdecydowanie nie była jakaś błahostka. Tylko co to było?
Powoli otworzyłem oczy i od razu poczułem straszny niepokój.
Gdzie ja do cholery jestem!?
Wszystko wokół mnie wygląda jakby było narysowane. Drzewo, o które się opierałem, kamień, który leżał obok mnie i spod którego wystawała biała kartka, kwiaty, las, trawa, niebo oraz ziemia... dosłownie wszystko.
Dotknąłem trawy, na której siedziałem. W dotyku jest identyczna jak ta normalna, jedynie wygląda inaczej. Tak samo było z drzewem.
Czy ja coś brałem?
Wyciągnąłem kartkę. Była na niej mapa tego miejsca i były na niej napisane tylko dwie nazwy – "Dom Królika", który był zaznaczony na czerwono oraz "Stumilowy las". Ta ostatnia nazwa brzmi bardzo znajomo.
Obok jest nabazgrana wiadomość od Alana: "Przyjdź do nas, zaznaczyłem ci okręgiem miejsce, w którym będziemy. Czekamy tam na ciebie. Nie bój się, tutaj każde stworzenie jest przyjazne i nie zrobi ci krzywdy. Powodzenia życzą Alan i reszta".
Czyli czeka na mnie krótki spacer po tej bajkowej krainie. Naprawdę patrzenie na tę wersję świata sprawia, że czuję się jakbym był w jakiejś animacji Disneya lub czymś podobnym. Szczerze mówiąc, to nie jest tak złe uczucie. Zwłaszcza gdy wiem, że to efekt czyjejś mocy, a nie narkotyków i nie muszę się martwić o to, że zaraz wejdę na środek ulicy i walnie mnie samochód. No i, z tego co pisał Alan, nic mnie tu nie zeżre. To chyba dobrze.
Próbowałem ogarnąć to gdzie dokładnie jestem z pomocą mapy, ale to było trudniejsze niż sądziłem. Stwierdziłem, że łatwiej mi będzie pójść w losowym kierunku i znaleźć jakiś charakterystyczny punkt, z którego później będzie mi łatwiej dotrzeć do celu. Przez chwilę spokojnie spacerowałem i podziwiałem widoki. Nagle usłyszałem, że coś się zbliża. Odwróciłem się i zobaczyłem dziwne, pomarańczowe stworzenie w czarne paski, które każą mi wierzyć w to, że to jakiś tygrys. Skakał właśnie w moją stronę na swoim ogonie.
— Em... przepraszam?
— Chcesz ze mną pobrykać!? — wydarł się.
— Co proszę?
— Wskakuj!
Pokazał mi swoje plecy.
— Wolę iść na piechotę...
— Czyli wolisz sam brykać! Rozumiem! Zrobimy sobie konkurs! Kto pierwszy dobryka do domu Królika ten zostaje mistrzem brykania! Trzy, dwa, jeden i start!
Zaczął szybko skakać przed siebie, nawet nie spojrzał czy idę za nim. Pobiegłem za tym brykającym stworzeniem. Bieganie z Adamem to nic przy tym. Dawno się tak nie zmęczyłem.
Dobiegliśmy do miejsca, które wyglądało jak żywcem wyjęte z pewnej bajki o niedźwiadku, który pochłaniał zdecydowanie za duże ilości miodu. Doskonale pamiętam z niej ogródek z marchewkami pewnej postaci, a ten z tego świata jest prawie identyczny. Jedyną różnicą jest to, że w bajce nie było tam podlewających warzywa dzieci..
Jak tylko mnie zobaczyli, ich twarze się rozpromieniły, a Johnston z wrażenie upuścił metalową konewkę.
— Ignaś! Już wróciłeś do siebie!
Cała trójka podbiegła do białego płotu.
— Co się stało? — zapytałem.
— Użyłem mocy, aby nas ukryć. Gdy zjem za dużo miodu, to mogę przenieść nas do tej krainy. Teoretycznie możemy tu spędzić wieczność.
CZYTASZ
Bungou Stray Dogs - wersja polscy pisarze
FanfictionZastawialiście się kiedyś co by było gdyby Bungou Stray Dogs opowiadało o polskich pisarzach? Nie? To świetnie! Napisałam o tym książkę! Oh boi... to na serio najlepszy opis na jaki mnie było stać... no cóż. Enjoy serduszko.