Rozdział 9

614 59 22
                                    

17 listopada 2014
6 dni przed katastrofą

- Po co nas tu ściągnęłaś, Sam? - Fletcher odezwał się jako pierwszy ze wszystkich zgromadzonych. Cała nasza grupa siedziała u mnie w pokoju. Wszyscy zgodzili się przyjść, gdy przez telefon powiadomiłam ich, że mam coś ważnego do powiedzenia. Nadszedł czas bym wyznała prawdę. Bałam się ich reakcji, ale nie mogłam dłużej ukrywać tego wszystkiego. Tym bardziej, że realne zagrożenie tak na dobrą sprawę już nie istniało.

- Mam wam coś naprawdę ważnego do powiedzenia. - powiedziałam patrząc się na twarze zebranych. Czułam, jak moje dłonie zaczynają się trząść. Jednak mimo stresu i zwątpienia, które zawładnęły moim ciałem, patrzyłam przyjaciołom prosto w oczy. Nie mogłam pokazać, że się waham.

- Tyle już wiemy, mówiłaś przez telefon. Wyduś to z siebie, Sammy. - Amelia skierowała na mnie swoje zaniepokojone spojrzenie. Mimo ostrzejszych słów było widać, że się martwiła.

- To dłuższa historia. Ile macie czasu?

- Dla ciebie zawsze mamy czas. Opowiadaj. - Calum łagodnie dał mi do zrozumienia, że przeciągam nieuniknione. Siedzący obok Fletcher złapał moją dłoń i zaczął na niej kreślić kółka kciukiem by dodać mi odwagi. Uśmiechnęłam się do niego w wyrazie wdzięczności i zaczęłam opowiadać.

- To trwało już od dłuższego czasu, ale zaczęło się podczas naszej wycieczki do ZOO. Wtedy jak wpadłam na tą kobietę, to musiała mi podrzucić kartkę do torby, bo jak wróciłam do domu i wysypałam rzeczy, to znalazłam wiadomość. Było tam napisane, żebym następnym razem bardziej kryła się z tym, że wiem, że ktoś mnie śledzi i żebym nie mówiła nikomu, bo nadawca wie, kto jest dla mnie najważniejszy. Dlatego wam nic nie mówiłam. - wszyscy spojrzeli na mnie z przerażeniem

- Czekaj, ktoś cię tam śledził? - zdezorientowana Amy zadała pierwsze pytanie dotyczące tej historii

- Tak, taki facet w kapturze. Nie widzieliśmy jego twarzy. Mów dalej. - Ashton odpowiedział za mnie. Przełknęłam ślinę i kontynuowałam historię.

- Potem wyszliśmy do tego klubu. Wtedy jak weszłam do łazienki i był ten pożar, to nie było przez moją nieuwagę. To było podpalenie. Kiedy wyszłam z kabiny na oknie siedział zamaskowany facet z zapalniczką w ręku, a ja zorientowałam się, że stoję w kałuży benzyny. Udało mi się przeżyć tylko dlatego, że w porę zeskoczyłam z płynu.

- Chwila, ale przecież na miejscu nie znaleziono żadnej zapalniczki, a okno było zamknięte od zewnątrz. - tym razem Michael zabrał głos

- Nie znaleziono zapalniczki, bo się stopiła, to przecież plastik. Nie wiem, jak zamknął okno, byłam zbyt zajęta próbami przeżycia, ciołku! Drzwi też były zamknięte.

- Wiem, bo sami je wyważyliśmy. Musiał mieć kogoś ze swoich na sali, bo były zamknięte od naszej strony. - super. Mikey tą wiadomością tylko pogorszył mój humor. Znaczy sama doszłam do takiego wniosku wcześniej, ale kiedy usłyszałam to z ust innej osoby, dotarło do mnie, że została jeszcze przynajmniej jedna osoba. Miałam nadzieję, że nie będzie chciała zemsty, bo było już za późno na kolejne kłamstwa.

- Jasne, dzięki, Clifford, to na pewno sprawi, że Sam poczuje się lepiej. - Calum posłał przyjacielowi upominające spojrzenie

- Dobra, już się nie odzywam, opowiadaj dalej.

- Więc, ummmm, potem pojechaliśmy na ten camping. No i tam było najgorzej. Kiedy wy poszliście spać, my z Luke'iem zostaliśmy na zewnątrz i wtedy zaczął nas gonić jakiś facet ze sztyletem w ręku. Rzucił nim i drasnął mi policzek.

- Powiedziałaś, że to od gałęzi.

- A co miałam powiedzieć? "Hej, kiedy wy sobie spaliście, my uciekaliśmy przed psycholem, który rzucił we mnie nożem i dlatego mam zranioną twarz!'. - odpowiedziałam Ashtonowi i wznowiłam opowiadanie - Więc zwiewaliśmy, ale się potknęłam i pociągnęłam Luke'a za sobą, bo biegłam pierwsza. No i zanim się podniosłam, ten ktoś wyciągnął pistolet i wycelował nim w jego głowę i już odbezpieczył pistolet, ale wtedy ktoś inny do niego strzelił. Do psychola w sensie. Zamurowało mnie trochę, więc Luke pociągnął mnie i zaczęłam za nim biec. Proszę, nie obwiniajcie go, że wam nic nie powiedział, to moja wina. Poprosiłam go o to. On sam nie znał całej historii aż do teraz. - spojrzałam wyczekująco na wszystkich zebranych.

- Co dalej? - Luke odezwał się pierwszy uważnie mnie obserwując

- W zasadzie nic. Mówię to tylko dlatego, że tego faceta z lasu aresztowała policja i nic już wam nie grozi. Inaczej dalej bym siedziała cicho.

- Nie przyszło ci do głowy, żeby zadzwonić po policję? Przecież on chciał cię zabić! - Amelia wykrzyknęła wyrzucając ręce do góry

- Nie mogłam. Gdybym zadzwoniła, to mógłby wam coś zrobić. - spokojnie udzieliłam odpowiedzi. Starałam się trzymać nerwy na wodzy. Zerknęłam w stronę telewizora, który był wyciszony, ale ustawiony na kanale informacyjnym. Mówili coś o pogodzie, nic ciekawego.

- Dobra, czaję. Fajnie, że się o nas troszczysz i tak dalej, ale następnym razem o takich rzeczach masz nam mówić natychmiast, okej? Jeśli wdepnęłaś w takie bagno, chcemy być w tym bagnie razem z tobą, mam rację? - potwierdzając słowa dziewczyny męska strona zgromadzenia wydała z siebie zgodne "Tak". Aż mi się zrobiło ciepło na sercu.

- Jesteście najlepszymi przyjaciółmi, o jakich mogłam prosić. - podniosłam się i wyściskałam każdego z osobna, po czym wróciłam na swoje miejsce

- Jak to się stało, że aresztowali tego zjeba? - Michael zabrał głos

- Tą osobą, która do niego strzelała okazał się być leśniczy. Skuł go i wezwał policję. Czytałam o tym w internecie. - nagle moją uwagę przykuł żółty rozbłysk na ekranie. Podawali komunikat z ostatniej chwili. Sięgnęłam po pilota i pogłośniłam, to mogło być ciekawe.

"Nadajemy komunikat z ostatniej chwili. Człowiek, który w nocy z ósmego na dziewiątego listopada próbował zastrzelić dwójkę nastolatków znalazł się na wolności. Nikt nie wie jak, ale uciekł z więzienia, w którym go trzymano. Zalecamy wszystkim osobom wybierających się na camping szczególną ostrożność. Gdy uda nam się uzyskać jakieś informacje, od razu państwa poinformujemy. Dziękuję, to już koniec wieczornego serwisu."

Pilot wypadł mi z dłoni i uderzył o podłogę z głośnym trzaskiem. Nie byłam w stanie wydusić z siebie ani słowa. Zanim się obejrzałam, byłam zamknięta w czyimś ciepłym uścisku. Pociągnęłam nosem i ku mojemu zdziwieniu nie poczułam wody kolońskiej, której używał Fletcher. Przytulał mnie Luke. Oparłam głowę na jego ramieniu próbując się uspokoić, jednak wszystkie starania spełzły na niczym. Mimo tego, że bardzo nie chciałam pokazać, że się boję, po moich policzkach zaczęły spływać łzy strachu i bezsilności. Cichy płacz bardzo szybko przerodził się w panikę, której towarzyszyły szybkie i urywane oddechy i potok słonego płynu wypływającego z moich oczu. Nie byłam w stanie nad sobą zapanować. Oplotłam rękoma tułów przyjaciela i przycisnęłam twarz do materiału jego koszulki. Byłam jednocześnie przerażona i zagubiona. Jak przez mgłę usłyszałam głos Hemmingsa, który usilnie prosił wszystkich, żeby wyszli z pokoju. Chyba nie wszyscy się go posłuchali, bo krótko po tym do moich uszu dotarł głos Clifforda.

- Musimy przy niej zostać, nie możemy jej tak zostawić. - niedługo po tym zdaniu poczułam jak materac niedaleko mnie się zapada, co świadczyło o tym, że Michael usiadł na łóżku. W pewnym momencie dłonie zapewne należące do Luke'a zaczęły pocieszająco pocierać moje plecy.

Trzęsłam się. Pomimo zabiegów przyjaciół nie mogłam przełamać tego błędnego koła przerażenia i paniki. Nie wiem, ile tak siedzieliśmy, ale po mojej głowie krążyły tylko dwa pytania.

Kto z moich bliskich zapłaci za to, że odważyłam się powiedzieć prawdę i ile jeszcze czasu będzie mi dane żyć w ciągłym strachu?

                                                        "When you're at the end of the road
                                                         And you lost all sense of control..."

///// Jest dziewiątka :) Dodana dzień wcześniej w ramach rekompensaty za długi czas oczekiwania na ósemkę :) A propos ósemki: było podejrzanie mało komentarzy (ja nie narzekam, ja tylko zachęcam do aktywniejszego wyrażania swojej opinii ;) ). Dziękuję za przekroczenie trzech tysięcy wejść i trzystu głosów *_* No i 87 miejsce w rankingu fanfiction, wow! Jesteście niesamowici! utworzyłam konto na tt, gdzie będą pojawiać się newsy i spojlery: ThunderffNews Tam możecie też zadawać pytania dotyczące ff :)
Rozdział specjalnie taki krótki, więc nie bijcie :P \\\\\

Thunder // l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz