Rozdział 6

920 73 25
                                    

8 listopada 2014
15 dni przed katastrofą

Stałam przed domem z plecakiem przerzuconym przez ramię i stojącą u moich stóp dużą torbą. Spojrzałam na zegarek i westchnęłam zirytowana. Wesoła ferajna spóźniała się o dobre piętnaście minut, a ja nie po to wstawałam o piątej rano żeby oni nie przyjechali na czas. Zaczęłam dreptać w miejscu i chuchać w dłonie w nadziei, że to rozgrzeje mnie chociaż trochę. Na zewnątrz było naprawdę zimno, przed wyjściem spojrzałam na termometr. Słupek rtęci wskazywał 53°F*. Może dla osób, które mieszkają w Kansas od urodzenia taka temperatura w listopadzie to zupełna norma, ba - jak na warunki panujące w tym stanie ta wartość była uważana za całkiem wysoką podczas późnej jesieni, ale nie dla mnie. Urodziłam się i wychowałam w Austin w stanie Teksas, a do Lawrence przeprowadziliśmy się dopiero pięć lat wstecz. Jeszcze nie zdążyłam przywyknąć do panujących tam warunków i za każdym razem, gdy nadchodziło ochłodzenie, zaczynałam narzekać. W Austin średnia temperatura o tej porze roku to 68°F**.

Czekałam na podjeździe już od dłuższego czasu, gdy przyjaciele nareszcie raczyli się pojawić. Od razu po zatrzymaniu samochodu Ash wysiadł, by otworzyć bagażnik i pomóc mi we włożeniu do niego torby i plecaka. Byłam delikatnie wkurzona, więc nie odezwałam się do niego nawet słowem. Zanim weźmiecie mnie za jakąś zadufaną w sobie panienkę, która uważa, że wszyscy zawsze są na jej skinienie i nie wolno jej kazać na siebie czekać, to pozwólcie, że wytłumaczę. Nie byłam zła dlatego, że się spóźnili, rozumiałam to. Pewnie był korek albo mieli problem z trafieniem pod dom Amelii. Zresztą sama notorycznie się spóźniam, więc byłabym hipokrytką, gdybym wkurzyła się o taką drobnostkę. Nie, byłam zła, bo mogli zadzwonić, że nie dotrą na czas. Wszyscy w tym pojeździe doskonale wiedzieli, że łatwo marznę, a mimo to żadnemu nie przyszło do głowy, żeby dać znać o opóźnieniu. Dobra, mogłam wejść do domu z własnej inicjatywy, ale nie chciało mi się targać z powrotem ciężkiej torby z ubraniami. Tak, jestem leniwa na potęgę i mimo tego, że staram się z tym walczyć, to czasami moja natura wygrywa.

Wsiadłam do samochodu i wcisnęłam się na wolne miejsce między Lukiem a Michaelem. Normalnie usiadłabym obok Amy, ale nie w takiej sytuacji. Wiedziałam, że zaśnie, a dziewczyna miała pewną ciekawą przypadłość: śliniła się przez sen. Dlatego zawsze siedziała przy oknie podczas dłuższych wypraw. Ashton zajął fotel kierowcy i ruszyliśmy w drogę.

Jechaliśmy vanem pożyczonym od mojej dobrej znajomej, ponieważ mieliśmy do przebycia około czterystu mil***, a ścisnąć sześć osób w aucie któregokolwiek z nas było rzeczą niemożliwą do wykonania. Postanowiliśmy zrobić sobie małą wycieczkę po kraju, dlatego niosło nas aż do Arkansas. Naszym celem był Narodowy Las Quachita, znajdujący się w zachodniej części tego stanu. Daleko, ale było to jakieś urozmaicenie. No i tam jest cieplej.

Michael szybko zauważył, że jestem zła. Wywrócił teatralnie oczami i spojrzał się na mnie pytająco.

- Co tym razem zrobiliśmy? Spóźniliśmy się, o to ci chodzi? Nie, czekaj - chodzi o to, że nie zadzwoniliśmy, prawda? - jego wypowiedź mnie przeraziła. Znał mnie aż za dobrze, wszyscy tam obecni znali mnie za dobrze.

- Tak, Mike. Wiecie, że nie lubię takich temperatur. - skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej i patrzyłam przed siebie. Nie byłam aż tak wkurzona, żeby robić im nieziemską awanturę. Gdyby kazali mi tam czekać przez dwie godziny bez kontaktu, wtedy bym się obraziła.

- No tak, bo przecież teraz w Teksasie są teraz 22°C****, a Teksas to ukochany stan panny Novell. - Hood jak zwykle nie umiał utrzymać języka za zębami. Przeliczyłam sobie Celsjusze na Fahrenheity w głowie - to była jedna z niewielu rzeczy, której musiałam się nauczyć przy obcowaniu z Australijczykami. Druga to przeliczanie kilometrów na mile, trzecia: rozumienie ich akcentu. Wykonanie działania w myślach zajęło mi krótką chwilę, ale oczywiście przyjaciele nie są w stanie przepuścić żadnej okazji.

Thunder // l.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz