43

3.4K 228 33
                                    

Luka

Spojrzałem z przerażeniem na drzwi do mojego pokoju, w których stanął mój wściekły brat. Po jego minie można zobaczyć, że jest naprawdę wściekły. Co mogło go tak wkurzyć? Czy on się dowiedział, że wczoraj go okłamałem, i że mam treningi z Collinsem? Ale jak to możliwe, przecież miało go nie być, a Collins przecież by mu tego nie powiedział. Cholera, co mam robić?

- A-ale jak to okłamałem? O co chodzi?- Usiadłem i cały czas patrzałem na brata. Skąd on niby miałby wiedzieć, że go okłamałem? Ma jakiś cholerny wykrywacz kłamstw czy co? Jak on mógł się zorientować, że kłamałem?

- Naprawdę aż tak bardzo mi nie ufasz?- Tyler wyglądał na wściekłego i całkowicie wyprowadzonego z równowagi, ale w jego oczach było także widać smutek i zawiedzenie. Znowu go zraniłem. Jestem naprawdę okropnym człowiekiem i bratem. Chociaż bratem bardziej. A przynajmniej tak mi się wydaje.

- Tyler, ale jak cię okłamałem?- Wiem, że go tym irytuję, ale nie wiem czy chodzi mu o to, że źle się czułem czy o to, że Collins zaczął mnie uczyć jak być Omegą. Jeśli chodzi o złe samopoczucie to może uda mi się z tego wyplątać. Nawet, jeśli to jest najgorszy pomysł pod słońcem. Wydaje mi się, że przez to, że przez tak długi czas go ze wszystkim okłamywałem, teraz nie umiem mówić mu prawdy. Nie sądziłem, że moje kłamstwa mogą zajść tak daleko.

- Czy ty próbujesz zrobić ze mnie skończonego durnia, który nie wie, co się dzieje wokół niego?- Niech on w końcu powie, co wie, bo nie wiem czy to podpucha albo czy sam nie wykopię sobie dziury. Nie chcę wyjść na jeszcze gorszą osobę niż jestem, ale i tak na taką wychodzę. - Znowu rozmawiasz z Collinsem? Z tą kanalią? Czy nie miałeś trzymać się od niego z daleka?- Czyli jednak chodzi o to. Chyba będę musiał mu od razu powiedzieć prawdę. Nie powinienem w ogóle zaczynać kłamać, ale czasu nie cofnę.

- Ja... co ja mam ci powiedzieć? Potrzebuję jego pomocy, dlatego do niego poszedłem. Dlaczego ci nie powiedziałem? Bo wiedziałem, że się wściekniesz i będziesz chciał mi pomóc na własną rękę. Ale w tym może pomóc mi tylko i wyłącznie Collins. Dlatego do niego poszedłem.- Spojrzałem na niego twardo i patrzałem jak przetwarza to, co mu właśnie powiedziałem.- Wiem, że jest kanalią i nie powinienem mieć z nim nic wspólnego, ale nie mogę tego uniknąć. Chcąc nie chcąc mieszkamy pod jednym dachem! Jeśli mógłbym go unikać to bym to robił, ale akurat teraz bardzo potrzebowałem jego pomocy.

Tyler nie wiedział, co powiedzieć. Wygląda tak jakby nie mógł w to uwierzyć albo starał się to jakoś przetworzyć. Czuję się źle, że go okłamałem, ale to było dla jego bezpieczeństwa, a skoro sam się dowiedział to dostał prawdę. Jeszcze w życiu nie byłem tak zdeterminowany, więc muszę schować wyrzuty sumienia i dokończyć to, co zacząłem.

- Mogę, chociaż wiedzieć, dlaczego i w czym tylko Collins może ci pomóc?- Teraz wyglądał jak zbity pies. Chyba zrozumiała, że tym razem nie może mi pomóc i muszę sobie z tym poradzić sam. Chociaż już dawno powinienem działać sam.

- Chcę dowiedzieć się, na czym polega bycie Omegą. Chcę poznać swoje instynkty, styl życia i to, kim naprawdę jestem. Wiem, że u nas to niebezpieczne, dlatego ci nie mówiłem. Nie chcę by coś ci się przeze mnie stało. Może to, co robię jest głupie, ale nie mogę być Omegą, gdy nie wiem o sobie podstawowych rzeczy. Oczywiście będę dalej udawać Betę, nie mam innego wyjścia, ale chcę wiedzieć o sobie jak najwięcej. Może kiedyś będę musiał użyć tej wiedzy.

Mój brat wyglądał jakby zmienił mu się całkowicie światopogląd. Podejrzewam, że może właśnie mu go zmieniłem. Raczej żadna Omega nie chce być sobą, a jak już to nikt nie mówi, co się z nimi dzieje lub co im się robi.

- Chyba muszę to sobie przemyśleć w samotności. Wydaje mi się, że dostałem za dużo informacji na raz.- Tyler poszedł do swojego pokoju, a ja udałem się do swojego. Gdy zamknąłem za sobą drzwi, oparłem się o nie i zjechałem w dół. Podciągnąłem nogi do klatki piersiowej i zamknąłem oczy. Ręce mi się trzęsły, a mój oddech był niespokojny. Zaraz się normalnie rozpłaczę z tego stresu. Czuję, że zmieniam się w złą osobę. Może już nią jestem. Ciągle okłamuję Tylera i go tym ranię. Najgorsze w tym jest, że wiem, że go ranię, ale nie mogę przestać. Jest jedyną osobą, na, której mogę polegać i której ufam, ale nadal go ranię.

Wszystko, co znałem zniknęło, gdy wyszło na jaw, kim naprawdę jestem. A dowiedział się o tym tylko Tyler. Nie mogę sobie nawet wyobrazić jakby zmieniło się moje życie, gdyby ktoś z zewnątrz dowiedziałby się, kim naprawdę jestem. Raczej nie miałbym już mojego życia.

Nie wiem ile siedziałem pod drzwiami, ale wstałem dopiero, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Gdy je otworzyłem stał przed nimi Collins. Przewróciłem na niego oczami i chciałem zamknąć mu drzwi przed nosem, ale mnie powstrzymał. Spojrzałem na niego z irytacją i czekałem aż coś powie.

- Musimy porozmawiać.- Spojrzałem na niego wyczekująco i czekałem na ciąg dalszy jego wypowiedzi. Dla mnie nic nie stoi na przeszkodzie żeby porozmawiać w drzwiach.- Musimy porozmawiać, ale z Tylerem.

***

Hejka!

Oto jest wasz od dawna wyczekiwany kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się wam spodobał i że czekacie na ciąg dalszy. Jeśli macie jakieś pytania to śmiało.

Do następnej!

To on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz