WAŻNA INFORMACJA NA DOLE!!!!!!
Tyler
Głaskałem Lu po plecach i zastanawiałem się nad tym, co powiedział. Muszę przyznać, że naprawdę zostawił mnie z mętlikiem w głowie. Nigdy wcześniej nie myślałem o tym, co będzie z nami później szczególnie, gdy wrócą rodzice. Także kwestia dalszego życia Lu zostaje pod znakiem zapytania. Osobiście wolałbym, aby nie wracał do szkoły i nie narażał się na żadne ryzyko związane z ludźmi z naszego miasta. Mimo iż, jest to bardzo ryzykowny krok, aby Luka poszedł z Collinsem, ale kto wie możliwe, iż się to uda. Pytanie tylko brzmi, co na to nasi rodzice i na jakich warunkach możemy się dogadać z doktorem.
- Dzieciaki! Chodźcie do nas.- Spojrzeliśmy się na siebie i Luka wziął głęboki oddech zanim podniósł się do pozycji siedzącej. Za raz po nim zrobiłem to samo i spojrzałem się w jego oczy.
- Jesteś na to gotowy?- Na twarzy chłopaka pojawił się delikatny uśmiech, który nie do końca sięgał jego oczu. Wiem, że jest tak samo zdenerwowany jak ja, ale stara się tego nie pokazywać. Nie mam pojęcia skąd jest taki psychicznie silny, ale go podziwiam. Muszę także przyznać, że zupełnie się spodziewałem się po nim takiej odwagi.
- Totalnie nie, ale nie mamy, na co czekać. Pójdziemy tam porozmawiamy z nimi jakby nigdy nic i będziemy udawać, że nic się między nami nie stało. Potem porozmawiamy sobie z Collinsem i obmyślimy plan. A co z tobą?- Spojrzałem się na niego z dumą i pogłaskałem delikatnie jego policzek.
- Nie mógłbym lepiej ująć tego jak się czuję. Chodźmy i miejmy to za sobą.- Wstaliśmy i udaliśmy się w stronę salonu, do którego zawołali nas rodzice. Obawiam się jak potoczy się ta rozmowa, szczególnie, że nie wiemy, co powiedział Collins. Tak naprawdę nie wiemy nawet, o czym chcą z nami porozmawiać, więc możliwe jest, że nie mamy się nawet, o co martwić. Ale lepiej jest być przezornym.
- Usiądźcie sobie i się nie stresujcie. Po waszych minach widzę, że nie wiecie, dlaczego chcielibyśmy z wami porozmawiać. Ale nie bójcie się to nie jest nic złego.- Spojrzeliśmy się na siebie z Luką i wzięliśmy głęboki oddech. Usiedliśmy na fotelach naprzeciwko kanapy gdzie siedzieli nasi rodzice i spojrzeliśmy się na nich z oczekiwaniem.
- Jak powiedziałam wasza mama nie macie się, o co denerwować. Chcielibyśmy omówić z wami kwestię naszej rodziny. Jak za pewne możecie się tego domyślić. Collins powiedział nam Tyler, że już wiesz o swoim bracie i zdajesz sobie sprawę, na co jest narażony, tak?- Pokiwałem głową twierdząco, przez co moja mama odetchnęła z ulgą i lekko się uśmiechnęła- Bardzo dobrze, najpierw chcielibyśmy cię przeprosić za ukrywanie tego faktu przed tobą, ale chyba sam rozumiesz, jakie niebezpieczeństwo mogło czekać twojego brata, gdyby to wyszło na jaw. Nie chcieliśmy go na nic narażać.
- Nie musicie się o mnie martwić ani przepraszać. Wszystko sobie z Luką wyjaśniliśmy i o wszystkim już dawno porozmawialiśmy. Dokładnie rozumiem, dlaczego wszystko przede mną ukryliście, szczególnie patrząc, jakie mam towarzystwo. Więc, to żaden problem.- Poprawiłem się bardziej w fotelu i starałem się wyglądać jak najbardziej naturalnie. Bardzo doceniam, że rodzice chcieli mnie przeprosić, ale mogliby już przejść do rzeczy, bo zaczynam się denerwować. Naprawdę nie lubię takiego trzymania w napięciu.
- Bardzo się cieszymy, ale dalej chcielibyśmy ci to powiedzieć. Oczywiście pewnie oby dwoje nie wiecie jeszcze wiele informacji, dlatego właśnie ściągnęliśmy tutaj Collinsa, aby wam trochę objaśnił. Mamy nadzieję, że mniej więcej wykonał swoje zadanie.- Znów pokiwaliśmy głową twierdząco. Co trzeba przyznać to naprawdę trochę nam wytłumaczył.- To dobrze. Teraz przechodząc do głównego tematu, dla, którego was tutaj ściągnęliśmy jest zapewnienie bezpieczeństwa Lu oczywiście. Mieliśmy wiele dylematów jak rozwiązać ten problem i wiele okazało się bardzo nie skutecznych. Dlatego z rozwiązaniem przyszedł nam Collins. Zanim jednak wam go przestawimy chcemy wam powiedzieć, że bardzo długo nad tym rozmyślaliśmy i nie znaleźliśmy innego rozwiązania. Ale jeżeli wy macie jakąś propozycje to tego wysłuchamy i zastanowimy się nad wszystkimi za i przeciw.
Spojrzałem na Luke z niepewnością, a on odwzajemnił ten wzrok. Mamy pomysł, ale czy to się w ogóle uda? Jeszcze nie mieliśmy okazji porozmawiać na ten temat z doktorem, więc nie wiemy, co on na to. Czy jest sens tak ryzykować? Lu wyglądał na tak samo zmartwionego jak ja, więc pewnie ma te same rozmyślenia. Myślę jednak, że najpierw musimy wysłuchać naszych rodziców. Może wpadli na jakiś lepszy pomysł.
- Nie zastanawialiśmy się nad tym jakoś bardzo, więc myślę, że nie mamy żadnego sensownego rozwiązania.- Czułem na sobie parzący wzrok Luki, ale dalej patrzyłem na rodziców. Nie możemy sobie teraz pozwolić na żaden błąd, a jeśli rodzice mają lepsze rozwiązanie niż wysłanie Luki do Collinsa to trzeba z niego skorzystać.
- No dobrze, więc powiemy wam nasze rozwiązanie.- Usiadłem się na brzegu fotela i pochyliłem w stronę kanapy jakby to miało mnie uspokoić w jakikolwiek sposób. Kątem oka widziałem, że Luka zrobił to samo, co ja, więc pewnie czuje dokładnie to samo napięcie co ja.
-Myśleliśmy, aby wysłać Lukę z Collinsem.
***
Hejka!
Jestem pewna, że tego rozdziału to się nikt nie spodziewał. A tu proszę. Mam nadzieję, że się podobało i mam małą informację. Jeśli macie jakieś pomysły albo wizje jak dalej ma się potoczyć historia to napiszcie w komentarzu a ja coś poskładam mam nadzieję. Im więcej będzie pomysłów to napiszę więcej części na zapas.
Do następnej!
CZYTASZ
To on?
WerewolfLuka to młody wilkołak, który jest... omegą. Wiedzą o tym tylko jego rodzice. Tyler to młoda Alfa. Ma szczęśliwą rodzinę ale... nie zna sekretu swojego brata. Co się stanie gdy Luka dostanie gorączki w obecności swojego brata? +sceny erotyczne+