39

5.4K 342 82
                                    

Luka

Czekałem z niecierpliwością i na przyjazd pizzy i na przyjazd rodziców. Oczywiście bardziej na pizze. Chciałem sam coś ugotować ale to był zły pomysł, a Tylera nie poproszę. Nie spodziewałem się, że od kąt rodzice przyprowadzili doktora Collinsa do naszego domu, to jeszcze za nimi zatęsknię, ale jednak to się stało. Mam nadzieję, że sytuacja w naszym domu się poprawi właśnie po ich powrocie. Czuję, że nie wytrzymam dłużej z tymi dwoma kretynami, pod jednym dachem. 

Tyler swoje głupie zachowanie podniósł na wyższy level. Mianowicie potrafi przyjść do pomieszczenia, w którym się znajduję i się na mnie patrzeć, a gdy zapytam się czego chce to wychodzi. Albo na to co mówię do doktora Collinsa, głupio prycha lub kręci głową. Tak mnie to denerwuje, że naprawdę momentami mam ochotę zrobić mu krzywdę. Czy on naprawdę nie potrafi przyjść i przeprosić. To takie trudne przyznać się do błędu? 

Collins natomiast zachowuje się tak jak zawsze. Na szczęście nie wspomina tego co ostatnio miało miejsce na kanapie. Ja też nie chciałem się go o to pytać, bo chyba nie chcę wiedzieć co on sobie wtedy myślał. Na samą myśl tego co się stało mam dreszcze. 

Powoli zaczynałem być naprawdę głodny. Rodzice jak i pizza mają przyjechać za około trzydzieści minut ale ja do tego czasu raczej nie wytrzymam. Wstałem z łóżka i udałem się na dół, do kuchni. Otwarłem lodówkę i zacząłem szukać czegoś na co mam ochotę. Nie mogę zjeść za wiele bo pizze też chcę, ale muszę złagodzić swój głód, ponieważ już zaczyna boleć mnie brzuch. Dlaczego zawsze gdy chcę coś zjeść akurat nie ma niczego dobrego? To jest takie denerwujące. Zamknąłem lodówkę i się odwróciłem, myślałem, że dostanę zawału. Za mną stał Tyler, który opierał się o ścianę i ciągle się na mnie patrzył. Gdybyśmy nie byli pokłóceni już dawno dostałby opieprz ze straszenie mnie. Ale jesteśmy pokłóceni i nawet tego nie dostanie. Wyminąłem go i udałem się do swojego pokoju, odechciało mi się już jedzenia. 

Rzuciłem się na łóżko i zamknąłem oczy. Dzisiaj wszystko będzie mi podnosić ciśnienie. Mam nadzieję, że rodzice przyjadą jak najszybciej. Zeświruję tutaj, siedząc sam w pokoju. Gdy z niego wyjdę to trafię albo na Tylera albo doktora Collinsa. A spotkania z nimi nie są zbyt przyjemne. Collins zachowuję się jak zawsze i podnosi mi ciśnienie, a milczenie i wzrok Tylera  jest dobijające i denerwujące. Niestety nic nie mogę poradzić na tą sytuację. Nie mogę w żaden sposób na nich wpłynąć ale mam nadzieję, że zrobią to nasi rodzice.

Gdy usłyszałem dźwięk do drzwi, wziąłem portfel i zbiegłem na dół. Jeśli to będzie pizza to od razu za nią zapłacę.

- Należy się osiemdziesiąt dziewięć złotych.- Zmarszczyłem brwi i przyspieszyłem kroku. Ktoś otworzył i płaci za mnie? Wyszedłem zza rogu i spojrzałem się na drzwi frontowe, przy których stał dostawca pizzy i, o dziwo, doktor Collins. 

- Cześć, Luka. Zapłaciłem za ciebie bo doszedłem pierwszy.- Mężczyzna wyminął mnie i udał się do salonu, gdzie odłożył pizze. Ja poszedłem za nim i obserwowałem go ze zdziwieniem.

- Mogłeś poczekać aż zejdę. Zaraz oddam ci pieniądze.- Otworzyłem portfel i chciałem odliczyć pieniądze dla Collinsa, ale mnie powstrzymał.

- Nie rób tego, nie musisz mi oddawać. Gdybym chciał je od ciebie to bym nie płacił.- Teraz to całkowicie mnie zaskoczył. Dlaczego niby jest taki miły i nagle chce za mnie płacić? Czy to przez to, że zaraz mają przyjechać rodzice? Nie wydaje mi się, przy rodzicach jego zachowanie też nie jest takie piękne. Musi mu chodzić o coś innego.

- Uderzyłeś się w głowę? A może to coś innego? Czego chcesz w zamian?- Spojrzałem na niego podejrzliwie, a on się uśmiechną. Zaczynam się go naprawdę bać.

- Dlaczego zaraz mam od ciebie czegoś chcieć? Już nie można być miłym?- Spojrzałem się na niego miną mówiącą "Mówisz serio?". Collins tylko wzdychnął i spojrzał się na mnie jakby miał mi przekazać najgorszą informację.- Po prostu chcę być miły, naprawdę.

W tym samym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.

- Pójdę otworzyć, uszykuj talerze.- Gdy doktor poszedł do drzwi frontowych, ja udałem się do kuchni. Robi się tu naprawdę coraz dziwniej.

***

Hejka!

Chciałabym naprostować jedną rzecz z poprzedniej części. Nie istnieje ship lukaxcollins, nie istnieje. Ten wątek jest potrzebny do dalszych wydarzeń, bo inaczej wszystko zadziałoby się dosłownie z dupy.

Do następnej!

Ps. Jak tam na kwarantannie? 

To on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz