46

2.5K 175 6
                                    

Tyler

Siedziałem koło łóżka Luki od paru godzin czekając aż się obudzi, ale nic się nie działo. Ani się nie budzi, ani nie chrapie, nawet nie mówi przez sen. Po jego ataku paniki, przez który zemdlał, nie odstępuję go na krok. Nie idę nawet do łazienki, mimo iż mam naprawdę dużą potrzebę. Muszę być przy nim, kiedy się obudzi.

Nie sądziłem, że to wszystko posunie się tak daleko. Jak mogłem dopuścić do takich wydarzeń? Co przeoczyłem? Nie wiem, dlaczego wszystko potoczyło się w takim gównianym kierunku. Przez tyle lat było wszystko w porządku, dlaczego rodzice próbowaliby się pozbyć Luki dopiero teraz? I po co w ogóle chcą to zrobić?

Jak można być tak okrutnym i co trzeba mieć w głowie, żeby zrobić coś takiego własnemu dziecku. Zatrudnili kogoś pod pretekstem bycia lekarzem, wzięli obcego człowieka i pozwolili mu spać pod naszym dachem. A on potem miał sobie zabrać mojego brata i zrobić z niego swoją seks zabawkę, albo, co tylko by zechciał. Oni myśleli, że to nie wyjdzie na jaw? A może ich to w ogóle nie obchodziło.

-Powinieneś, chociaż iść i coś zjeść.- W drzwiach od pokoju mojego brata staną Collins i oparł się o framugę. Nawet na niego nie spojrzałem, tylko dalej przeglądałem social media.- Możesz być na mnie zły, ale lepiej weź to do serca. Zaraz ty padniesz z głodu albo się obsikasz, co wtedy zrobisz? Jak pomożesz bratu skoro nic nie będziesz mógł zrobić?

Cholera głupi gnojek ma rację. Gdy wyszedł chwilę odczekałam i też wstałem z fotela. Rzuciłem jeszcze okiem na Luke i najpierw udałem się do łazienki. Gdy już załatwiłem swoje potrzeby fizjologiczne, skierowałem się w stronę kuchni. Uszykowałem sobie kilka tostów, zalałem herbatę i ruszyłem ze wszystkim z powrotem do pokoju Luki. Usiadłem w to samo miejsce, czyli w ulubionym fotelu Luki i odłożyłem herbatę na stolik obok. Dopóki nie wziąłem pierwszego kęsa kolacji, nie wiedziałem, że jestem aż tak głodny. Gdy się rozsiadłem w tym fotelu i najadłem poczułem nagłe zmęczenie. Podkuliłem nogi i oparłem głowę o zagłówek. Przymknąłem na chwilę oczy i odpłynąłem. Obudziło mnie dopiero szturchanie w ramię.

Momentalnie otwarłem oczy i podniosłem głowę, ale syknąłem i chwyciłem się za szyję. Musiałem spać w złej pozycji i złapał mnie skurcz. Spojrzałem na osobę, która mnie obudziła i otwarłem szeroko oczy.

- Luka! Kiedy się obudziłeś? Jak się czujesz?- Poderwałem się z fotela i chwyciłem go za ramiona przyciągając do uścisku. Ten się zaśmiał i wtulił się w moją klatkę piersiową najmocniej jak tylko potrafi.

- Obudziłem się jakiś czas temu, ale nie chciałem cię budzić, bo spałeś tak słodko i wyglądałeś na zmęczonego. Nie musisz się o mnie martwić, dzięki tobie czuję się o wiele lepiej. Dziękuję, że byłeś przy mnie przez ten cały czas.- Odsunąłem brata od siebie, ale dalej trzymałem go za ramiona. Nachyliłem się do niego i spojrzałem mu prosto w oczy. Widziałem w nich sam ból, ale mimo wszystko się do mnie uśmiechał. Nie wiem jak można być tak silnym jak on.

- Nie masz mi, za co dziękować. Jesteś moim młodszym bratem i zrobię wszystko, co trzeba, żebyś był szczęśliwy. Rozumiesz?- Luka kiwnął głową, jako znak, że rozumie. Jego uśmiech trochę się powiększył, a w oczach stanęły mu łzy. Wiem, że moje słowa i moje wsparcie wiele dla niego znaczą, dlatego zostanę przy nim i dotrzymam obietnicy.- Ale mimo wszystko nie myśl, że nie czeka nas rozmowa. Teraz dam ci z tym spokój, bo musisz odpocząć i poukładać myśli. Ale wrócimy do tego, co usłyszeliśmy i o tym porozmawiamy.

- Zdaję sobie z tego sprawę. Wiem, że nigdy nie odpuścisz. Ale czy możemy teraz odpocząć? Nie chcę o tym teraz myśleć.- Luka spuścił głowę na dół i spojrzał się na swoje stopy. Uśmiechnąłem się lekko pod nosem i podniosłem jego głowę za brodę, tak żeby patrzał mi w oczy.

- Oczywiście, że możemy. Nawet wiem, co poprawi ci humor. Leć i wybierz jakąś bajkę a ja zrobię nam gorącą czekoladę.- Luka natychmiast się rozpromienił i pobiegł na łóżko włączyć laptopa, a ja udałem się od kuchni po napoje i parę słodkich przekąsek.

Nie wiem jak rozwiązać nasze problemy, ale muszę coś wymyślić. Mamy szczęście, że rodzice są na delegacji. Problem zacznie się, kiedy z niej wrócą. Dlatego do tego czasu musimy znaleźć wyjście z całego tego gówna, jakie nas spotkało.

Wziąłem przygotowane napoje i wróciłem do pokoju brata. Ten już wybrał film i ułożył laptopa. Sam leżał na drugim końcu łóżka ubrany w jednoczęściową piżamę i owinięty kocem od stóp do głów. Zaśmiałem się na ten rozkoszny widok, na co on wydął policzki.

- Nie śmiej się ze mnie tylko chodź tu i daj mi tę czekoladę. Ile mogę na ciebie czekać?- Podałem mu kubek z gorącym napojem i włączyłem wybraną przez niego bajkę. Usadowiłem się koło niego i czekałem aż wtuli się w moją klatkę piersiową, żeby przykryć nas kołdrą. Mam nadzieję, że się trochę uspokoi i na chwilę zapomni o trudnych chwilach. Potem czeka nas spore wyzwanie.

***

Hejka!

Jak się podobało? Jestem sama w szoku, że tak szybko to napisałam, bo aż w jeden dzień. Może przerwa długa ale dorosłe życie, trudne życie. Naprawdę nie polecam kończyć szkoły. I jeszcze jedno takie jakby małe info. Proszę nie piszcie już do mojej przyjaciółki czy naprawdę mnie zna itp. Jeśli macie jakieś pytania albo coś chcecie mi napisać to piszcie do mnie. Ja nie gryzę. Chociaż czasami tak. Ale nie was.

Tak więc miłego dnia.

Do następnej!

To on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz