15

7.7K 492 134
                                    

Luka

Siedziałem przy stole i jadłem spaghetti, które zrobił Tyler po przyjściu ze szkoły. Nasi rodzice jutro wracają więc do tego czasu musimy radzić sobie sami. Do tego czasu muszę wymyślić plan jak zemścić się za oblanie mnie wodą z kałuży. I chyba już go mam.

- Dlaczego się tak uśmiechasz? Przerażasz mnie.- spojrzałem na chłopaka, który minę miał poważną jak nigdy. Zaśmiałem się bo powaga zupełnie do niego nie pasowała.

- Wyobrażam sobie jak by to było gdybym cię wykastrował.- posłałem mu słodki uśmiech i posłałem buziaka. Chłopak przełknął ślinę i się trochę odsunął, a ja wróciłem do jedzenia. 

- To nie było śmieszne.- przełknąłem to co miałem w buzi i nałożyłem na widelec kolejną porcje makaronu.

- Wystarczy, że było prawdziwe.- słyszałem jak chłopak cicho prycha a potem szepcze coś w stylu zapytania czy naprawdę jestem jego bratem. Po skończonym obiedzie razem pozmywaliśmy, nie odbyło się bez oblewania się wodą, a potem mycia całej kuchni. Potem rozeszliśmy się do swoich pokoi. Cieszę się, że nie pytał się dalej o moje dziwne zachowanie. Znów musiałbym kłamać, a tego nie chcę robić. Teoretycznie mógłbym powiedzieć mu teraz prawdę ale gdyby się dowiedział kto mnie oblał, mógłby zostać pozwany o morderstwo. Brata za kratkami nie chcę widzieć. 

Odrobiłem wszystkie zadania domowe i nauczyłem się na następny dzień. Niestety jutro jest środa nie piątek ale muszę to przetrwać. Przynajmniej jutro zapewnię sobie i innym rozrywkę. Już mam opracowany cały plan. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli i nie będę miał zbędnych problemów. Znając moje szczęście coś na pewno pójdzie nie tak ale nadzieję trzeba mieć. 

Udałem się do łazienki żeby wziąć szybki prysznic i założyłem swoją piżamę. A dokładniej krótkie, białe spodenki w pizze i białą koszulkę. Zszedłem na dół i postanowiłem, że odwdzięczę się Tylerowi za dzisiejszy obiad i wszystkie poprzednie posiłki, omletami. Wiem, że nie umiem gotować i wszystko czego dotknę w kuchni zamienia się w popiół ale mimo to spróbuję. Zawsze to Tyler albo mama robi posiłki i czuję się źle z tym, że ja nie umiem nic zrobić. W dodatku jestem Omegą i to hańba nie umieć gotować. Mama zawsze powtarza mi, że mam się tym nie przejmować ale Omegi są stworzone do rodzenia dzieci i zajmowaniem się domem. Powinienem umieć przygotować posiłek dla swojej Alfy. Ale jestem beznadziejną Omegą i nawet głupie tosty spalę. 

Nie myśląc już więcej o niczym, oprócz przepisu, uszykowałem wszystko co potrzeba. Po pięciu minutach miałem już wszystko wymieszane i wyciągałem patelnie. Jestem w szoku, nie pomyliłem nawet jednego składnika i wszystko zrobiłem po kolei. Może jednak coś mi się uda? Rozgrzałem patelnie i wysmarowałem ją masłem. Wziąłem ogromny oddech po czym wylałem na nią pierwszą porcję. Chwilę poczekałem by zobaczyć czy coś mi nie wyszło ale kiedy wszystko było dobrze wybuchłem śmiechem.

- Tak! W końcu mi się udało!- najszczęśliwsza chwila w moim życiu. Po raz pierwszy coś zrobiłem dobrze w kuchni. Mój zachwyt przerwał pisk spod patelni a potem buch płomieni. Krzyknąłem ponieważ stałem blisko kuchenki i płomień dotknął mojej ręki. Upadłem na ziemię a w moich oczach pojawiły się łzy, bo to naprawdę bolało.

- Co się stało?!- do kuchni wbiegł mój brat, który gdy tylko zobaczył mnie na podłodze i wielki ogień nas gazówce od razu zamknął dopływ gazu, a ogień ugasił ścierką.- Dlaczego dotknąłeś gazówki? Mówiłem ci przecież, że masz jej nie dotykać! Wiesz przecież, że to niebezpieczne! Jeszcze się zraniłeś!

Po moim policzku spłynęła pierwsza łza, więc szybko pociągnąłem nosem. Było trzeba niczego nie dotykać. Teraz zrobiłem jeszcze większy problem.

- Chciałem ci się odwdzięczyć ze obiad. Nie wiem dlaczego patelnia zaczęła się palić, na początku było w porządku. Przepraszam.- poczułem na swojej głowie jego rękę więc na niego spojrzałem.

- Nie płacz już. Chodź.- Tyler pociągnął mnie za zdrową rękę do kranu i włączył zimną wodę, pod którą ja włożyłem poranioną rękę. Potem wyciągnął apteczkę z górnej szafki i wziął z niej maść na oparzenia. Posmarował nią bolące mnie miejsce, a potem je podmuchał, na co się uśmiechnąłem. Od dziecka mamy taką zasadę, że jeśli się skaleczymy to powinniśmy podmuchać sobie nawzajem naszą ranę, wtedy szybciej się zagoi i nie będzie już nas boleć. To urocze, że jeszcze to pamięta. 

- Dziękuję.

- Nie masz za co dziękować, w końcu jesteś moim bratem. Następnym razem kiedy będziesz chciał coś zjeść po prostu mi powiedz. Nie jesteś żadnym problemem tylko dlatego, że nie umiesz gotować. Ja lubię to robić i cieszę się, kiedy mogę to robić dla ciebie. Rozumiesz? Nie chcę by coś ci się stało więc nie próbuj tego kolejnym razem. Chyba nie chcesz żeby twój starszy braciszek się martwił?- pokiwałem głową na 'nie'. Niby powiedział to do mnie jak do dziecka ale nie gniewam się na niego. Lubię kiedy tak do mnie mówi.- A teraz siadaj na krześle i poczekaj. Co wcześniej robiłeś?

- Omleta.- usiadłem na krześle i obserwowałem jak Tyler sprząta mój bałagan, a potem robi omleta dla mnie i dla siebie. Robi to z taką gracją i z takim zaangażowaniem, że mu zazdroszczę. Zawsze mu tego zazdrościłem bo ja nigdy nie umiałem gotować, a jemu przychodziło to z łatwością. W pewnym sensie się uzupełniamy. Jeśli ja czegoś nie umiem lub nie jestem w tym zbyt dobry to wychodzi to Tylerowi i na odwrót. Zawsze zastanawiałem się dlaczego tak jest, ponoć tak mają przeznaczeni ale my jesteśmy braćmi. Rodziców to martwiło więc starali się nas uczyć tego czego nie umieliśmy. 

- Proszę bardzo.- moje rozmyślenia przerwał mi brat, który postawił przede mną talerz z omletem z bitą śmietaną, bananami i borówkami. Uśmiechnąłem się szeroko i mu podziękowałem, a potem zaczęliśmy jeść. Rozmawialiśmy przy tym i śmialiśmy,  ja oczywiście musiałem się pobrudzić śmietaną co bardzo rozbawiło mojego brata ale i tak mnie wytarł. Gdy skończyliśmy Tyler kazał mi iść do siebie, a sam zaczął zmywać. Nie chciał żebym naruszył sobie bardziej rękę, co uznałem za mega urocze. I niby on jest Alfą?

- Hej Lu.-- posłałem mu pytające spojrzenie, stojąc już przy schodach.

- Co jest?

- Następnym razem załóż dłuższą bluzkę.- spojrzałem w dół. Racja materiał odkrywał mi kawałek brzucha ale często śpię w takich ubraniach i Tyler o tym wie, więc nie rozumiem o co mu chodzi. 

- Niby dlaczego?- spojrzałem na niego i po jego głupim uśmiechu wiedziałem, że jego odpowiedź będzie głupia.

- Bo mimo wszystko jestem mężczyzną i gejem.- moją twarz pokrył wielki rumieniec, a ten kretyn zaczął się śmiać.

- Ty zboczeńcu jeden! Idź do diabła!- cofam wszystkie moje dobre słowa o nim. To jest jeden wielki zboczeniec! Jestem jego bratem a on mówi do mnie coś takiego, to nie jest na miejscu. Tylko dlaczego mi się to podobało?

***

Hejka!

Mam nadzieję, że jesteście usatysfakcjonowani tym rozdziałem. Jest to najdłuższy rozdział w tym opowiadaniu. I postanowiłam, że tutaj akcja rozwinie się o wiele szybciej niż w "Jestem gejem", więc prawdziwej pikanterii spodziewajdzie się za kilka rozdziałów.

Do następnej!

To on?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz