Dzisiaj jest Wielkanoc. Pomagałam mamie wszytsko przygotowywać, bardzo lubiłam tą czynność. Chociaż zazwyczaj więcej robił Uszatek.
- Zaraz przyjdę, a ty tutaj zostań i pilnuj ciasta. - Powiedziała mama po czym wyszła z kuchni.
Po chwili wszedł Draco:
- A Ty co robisz? - Zapytał kiedy oparł się o ścianę.
- Gotuje, jak byś chciał wiedzieć. - Odpowiedziałam.
- Jakoś nie widzę.
- Dobra pomagam, ale to też się liczy. - Zaśmiałam się.
- Niech ci będzie. - Odparł po czym wyszedł.
Takie długie stanie na nogach mi nie służy, więc usiadłam na krześle.
- Jak się Pani czuje? - Zapytał skrzat.
- Dobrze, ale już ci mówiłam abyś do mnie mówił po imieniu. - Uśmiechnełam się do niego.
- Uszatek wie, tylko już tak skrzaty domowe mają. - Odpowiedział szybko. - Jeszcze Uszatek chce zapytać, czy pogodziłaś się z tym.
- Ale z czym? - Byłam zaskoczona.
- To nie wiesz? - Popatrzył na mnie z zaskoczeniem.
- No nie wiem, powiedz z czym.
- Uszatek nie powie. - Wystraszył się.
- Powiedz. - Powiedziałam.
- Przykro mi, ale nie.
Wtedy weszła moja mama. Chciałam się jej zapytać, czy wie o czym mówi masz skrzat, ale uznałam, że to nie jest odpowiedni moment.
Przez cały czas myślałam tylko o tym co powiedział Uszatek.
Przyjechali rodzice Dracona, wiedziałam że kiedy wszyscy usiądziemy przy stole to będę musiała się zapytać.
Kiedy już się tak stało zaczekałam chwilę i powiedziałam:
- Z czym mam się pogodzić? - Każdy się na mnie spojrzał ze strachem w oczach.
- O czym ty mówisz? - Przerwała ciszę moja mama.
- Uszatek mi powiedział, czy się pogodziłam z czymś. Tylko nie wiem z czym, więc kto mi wyjaśni? - Spojrzałam na wszystkich po kolei.
- Miałaś się dowiedzieć, ale nie teraz. - Powiedział tata.
- Ale czego, co przede mną ukrywacie?! - Podniosłam głos.
- Od czego zacząć... - Wzdychneła mama.
- Od początku. - Powiedziałam.
- Już ci mówię, tylko obiecaj mi, że nie będziesz zła.
- Obiecuje, teraz mów.
- Mianowicie zaczęło się gdy nie było jeszcze Ciebie na świecie, miałaś się urodzić za niedługo. I tego dnia przyszedł do nas do domu Sama Wiesz Kto, bo chciał nas wszystkich zabić, nie wiem dlaczego, ale chyba miał jakiś powód. Jednak on uznał, że to że jesteśmy czystej krwi to może z nami coś ustalić. Chodziło o to, że nie zabije nas pod jednym warunkiem, za kilkanaście lat zabije Ciebie. - Moje serce zamarło.
- I co dalej? - Przerwałam jej.
- Zgodziłam się, ale tylko dlatego, że miał iść zabić tego Pottera, a ja wiedziałam, że on go przecież nie zabije tylko sam straci wszystkie moce. Nie chciałam, żeby ród Moon'ów wymarł.
- Co? - Miałam łzy w oczach.
- To jest jeszcze nie koniec. Teraz tylko proszę nie bądź zła.
- Zobaczę dlaczego miałabym być zła.
- Więc, zauważyłam, że Ty z nikim nie rozmawiasz i jesteś taka zagubiona w tej szkole, a bałam się, że Czarny Pan powróci. Dlatego w zeszłe wakacje poszłam z twoim ojcem do Państwa Malfoy, bo byli jedynym ratunkiem.
- Ja nic z tego nie rozumiem.
- A poszliśmy dla tego, aby poprosić o coś. A mianowicie zawrzeć umowę. Polegała na tym, że Draco zrobi wszytsko, żebyś się w nim zakochała i jak najszybciej założyć rodzinę.
W tym momencie nie wiedziałam co powiedzieć.
- I Draco się na to zgodził? - Powiedziałam nagle.
- Było to dobre dla nas jak i dla Was. - Oznajmił Lucjusz.
- Chciałam, abyś była szczęśliwa, żeby każdy był szczęśliwy. Zobacz, czystość krwi zachowana, ty jesteś szczęśliwa, Draco ma w końcu dziewczynę na której mu zależy...
- Draco, czy ty czułeś się szczęśliwy ze mną? - Przerwałam mamie.
- No tak.
- Powiedz prawdę.
- Na początku Cię nie kochałem, ale później już tak. - Złapał mnie za rękę, ale ja ją zabrałam.
- To kiedy zacząłeś tak szczerze?
- Na tej imprezie już byłem zakochany na 100%.
- Czyli widzisz, każdy był zadowolony. - Nagle odezwała się mama.
- Jak już jesteśmy szczerzy to nawet rzucilismy zaklęcie, aby był to dziecko to był chłopak. - Oznajmił mój ojciec.
- Co, czyli całe moje życie jest nie prawdą? Każdy szczegół został opracowany przez was? - Byłam wściekła.
- Nie wszytsko, ale większość.
- A Ty o wszystkim wiedziałeś? - Zwróciłam się do Dracona.
- Tak, wiedziałem o wszystkim.
- Ja nie wierzę.
Odeszłam od stołu.
Draco's POV
- Idź za nią. - Rozkazała mi matka.
Próbowałem ją dogonić. Wyszła do ogrodu i była cała zapłakana.
- Idź sobie. - Powiedziała.
- Nie pójdę, chce ci coś wytłumaczyć.
- Proszę bardzo, mów.
- Wiem, że brzmi to wszytsko okropnie, ale zrozum, że tak jest dla wszystkich dobrze. I wiem, że jak powiesz, że tego nie chciałaś to wiem, że chciałaś. Ja Cię naprawdę kocham.
- Czyli o tym myślałeś cały czas?
- Tak, cały czas o tym. - Przytuliłem ją.
- To znaczy, że umrę?
- Nie umrzesz, Czarny Pan nie powrócił. Nie masz czego się bać.
CZYTASZ
Zanim Odejdę... (Draco Malfoy)
FanfictionHistoria jest o dziewczynie, która nie jest lubiana w Hogwarcie i z tego powodu również nienawidzi swojej szkoły. Wszytsko się zmienia w pociągu. Jaka jest przed nią skrywana tajemnica? •wulgaryzmy •16+ NAJWYŻSZE NOTOWANIE #1 dracomalfoy #19 slyther...