Rozdział Trzydziesty Siódmy - Historia lubi się powtarzać

499 70 21
                                    

Zanim zaczniecie krótka informacja. "Jak zostałem bogiem?" Nie jest tłumaczeniem.
Dziękuję i życzę miłego czytania!

~~~

Gęsty szyk ataków niemal w jednej chwili wystrzelił w stronę mężczyzny z niewyobrażalną szybkością. Byakko który wcześniej radził sobie przy bardzo szybkim tępie teraz sprawnymi susami wymijał lecący w jego stronę kij. Duch studni niemal śmiał się do rozpuku widząc starania mężczyzny.

- Tylko na tyle cię stać? - Zadrwił, podbiegając po raz kolejny. Jasne oczy nieco się zmrużyły.

Nie zamierzał narzekać, a przynajmniej do czasu nim w końcu padnie na ziemię wycieńczony treningiem. Tego dnia rozpierała go energia. Wciąż powracające myśli nie dawały mu spokoju chcąc znaleźć ujście. Dlatego właśnie zaproponował trening. W końcu z dnia na dzień robił się coraz lepszy! Niestety takie przekonanie zaczynało coraz bardziej wygasać z każdym szybszym i silniejszym ciosem ognika, który traktował ten trening bardziej jako wyżycie się na Byakko.

- No dalej łatwowierny bogu. Na litość! Jak można było ufać demonowi! - Miojczał, jednocześnie wprowadzając kolejne szarże.

- Nie ufałem! - Zaprzeczył mocniej ściskając kij na co ognik prychnął.

- Tak? A czym był ten taniec i dziwne macanie pod szatą? - Kpił naśladując jednocześnie krok w krok zachowanie Shi Shuana, oczywiście dużo bardziej przejaskrawione - Oh Shen Yuan!

Byakko zaatakował zacieklej. Akurat gdy próbował pozbyć się go ze swoich myśli nawet duch studni przypominał mu o nim na każdym kroku! Jednak ognik zbytnio się tym nie przejął. Wciąż równym tępem dorównując bogowi, który z każdym jego słowem czuł narastającą w nim chęć mordu.

Nie chcąc już dłużej tego ciągnąc, zirytowany do granic możliwości wyciągnął dłoń w stronę ognika robiąc pół kulisty ruch nadgarskiem, tak by wskazujący i środkowy palec znalazły się w prostej lini do nieba. Duch z całą pewnością nie spodziewał się ataku żywiołem wiatru!
Silny podmuch zawiał, wytrącając go z równowagi, tak by chwilę później siedział na ziemi ze złośliwym uśmieszkiem.

- Oho! - Mruknął zaciekawiony - Więc jednak coś wynosisz z tej biblioteki.

Już bardziej spokojny Shi Shuan, stanął w normalniejszej pozycji i przetarł dłonią czoło z którego skapnęła kropla potu.

- Czegoś takiego się nie spodziewałeś? - Powiedział wyciągając w jego stronę rękę. Duch niemal natychmiast ją chwycił.

- Spodziewałem, ale nie od ciebie. Prędzej liczyłem, że rzucisz się na mnie i spróbujesz zadźgać.

- Oj kusisz - Mruknął pod nosem udając prawdziwy zamach.

Niedługo po tym wraz z głośnym śmiechem cała negatywna energia ulotniła się, pozostawiając jedynie dziwne uczucie, w którego pozbyciu się nie pomogło głebokie westchnięcie.
Spoglądając w niebo jego wzrok utkwił w kilku przelatujących nad nim ptakach.

- Myślisz, że jest zły? - Zaczął, na co duch studni spojrzał na niego.
- Mam na myśli Zhen Yu... Od tamtego dnia nie widziałem go w bibliotece.

- Jeden kłopot mniej - Burknął - Podobnie ten książę. Im mniej w zasięgu wzroku tym lepiej.

Nie widząc w duchu studni żadnego oparcia ponownie westchnął. Może powinien o tym porozmawiać z kapłanem? Mimo że nie rozmawiają zbyt wiele to wciąż, wydaje się być najrozsądniejszą osobą.

- Chodźmy do kapłana - Zaproponował, ponownie Spoglądając na ognika w jego normalnej formie.

- Po co?

Jak Zostałem Bogiem? | BL NovelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz