Zanim zaczniecie krótka informacja. "Jak zostałem bogiem?" Nie jest tłumaczeniem.
Dziękuję i życzę miłego czytania!~~~
Gęsty szyk ataków niemal w jednej chwili wystrzelił w stronę mężczyzny z niewyobrażalną szybkością. Byakko który wcześniej radził sobie przy bardzo szybkim tępie teraz sprawnymi susami wymijał lecący w jego stronę kij. Duch studni niemal śmiał się do rozpuku widząc starania mężczyzny.
- Tylko na tyle cię stać? - Zadrwił, podbiegając po raz kolejny. Jasne oczy nieco się zmrużyły.
Nie zamierzał narzekać, a przynajmniej do czasu nim w końcu padnie na ziemię wycieńczony treningiem. Tego dnia rozpierała go energia. Wciąż powracające myśli nie dawały mu spokoju chcąc znaleźć ujście. Dlatego właśnie zaproponował trening. W końcu z dnia na dzień robił się coraz lepszy! Niestety takie przekonanie zaczynało coraz bardziej wygasać z każdym szybszym i silniejszym ciosem ognika, który traktował ten trening bardziej jako wyżycie się na Byakko.
- No dalej łatwowierny bogu. Na litość! Jak można było ufać demonowi! - Miojczał, jednocześnie wprowadzając kolejne szarże.
- Nie ufałem! - Zaprzeczył mocniej ściskając kij na co ognik prychnął.
- Tak? A czym był ten taniec i dziwne macanie pod szatą? - Kpił naśladując jednocześnie krok w krok zachowanie Shi Shuana, oczywiście dużo bardziej przejaskrawione - Oh Shen Yuan!
Byakko zaatakował zacieklej. Akurat gdy próbował pozbyć się go ze swoich myśli nawet duch studni przypominał mu o nim na każdym kroku! Jednak ognik zbytnio się tym nie przejął. Wciąż równym tępem dorównując bogowi, który z każdym jego słowem czuł narastającą w nim chęć mordu.
Nie chcąc już dłużej tego ciągnąc, zirytowany do granic możliwości wyciągnął dłoń w stronę ognika robiąc pół kulisty ruch nadgarskiem, tak by wskazujący i środkowy palec znalazły się w prostej lini do nieba. Duch z całą pewnością nie spodziewał się ataku żywiołem wiatru!
Silny podmuch zawiał, wytrącając go z równowagi, tak by chwilę później siedział na ziemi ze złośliwym uśmieszkiem.- Oho! - Mruknął zaciekawiony - Więc jednak coś wynosisz z tej biblioteki.
Już bardziej spokojny Shi Shuan, stanął w normalniejszej pozycji i przetarł dłonią czoło z którego skapnęła kropla potu.
- Czegoś takiego się nie spodziewałeś? - Powiedział wyciągając w jego stronę rękę. Duch niemal natychmiast ją chwycił.
- Spodziewałem, ale nie od ciebie. Prędzej liczyłem, że rzucisz się na mnie i spróbujesz zadźgać.
- Oj kusisz - Mruknął pod nosem udając prawdziwy zamach.
Niedługo po tym wraz z głośnym śmiechem cała negatywna energia ulotniła się, pozostawiając jedynie dziwne uczucie, w którego pozbyciu się nie pomogło głebokie westchnięcie.
Spoglądając w niebo jego wzrok utkwił w kilku przelatujących nad nim ptakach.- Myślisz, że jest zły? - Zaczął, na co duch studni spojrzał na niego.
- Mam na myśli Zhen Yu... Od tamtego dnia nie widziałem go w bibliotece.- Jeden kłopot mniej - Burknął - Podobnie ten książę. Im mniej w zasięgu wzroku tym lepiej.
Nie widząc w duchu studni żadnego oparcia ponownie westchnął. Może powinien o tym porozmawiać z kapłanem? Mimo że nie rozmawiają zbyt wiele to wciąż, wydaje się być najrozsądniejszą osobą.
- Chodźmy do kapłana - Zaproponował, ponownie Spoglądając na ognika w jego normalnej formie.
- Po co?
CZYTASZ
Jak Zostałem Bogiem? | BL Novel
RomanceShi Shuan od zawsze narzekał na swoją nudną egzystencję jako ucznia liceum. Bez specjalnych talentów uważał się za najmniej interesującą osobę na całej planecie, jednak zmienia się to gdy pewnego dnia po swojej równie nudnej śmierci budzi się w nie...