Demon spojrzał na niego w milczeniu. Rzeczywiście, ciężko było tego nie zauważyć. Wyglądało na to, że ten duch będzie jeszcze bardziej bezużyteczny niż przypuszczał.
- Masz jakąś inną umiejętność, która może się przydać? - Zapytał nieco zrezygnowany - Cokolwiek co pomoże nam go znaleźć?
Duch jednak kiwnął głową przecząco coś mówiąc, jednaj nie skupiony na tym Shen Yuan pogrążony był we własnych myślach. Jeśli to co mówił wcześniej duch studni było prawdą i pojawił się przed świątynią ogar, nie wróżyło to niczego dobrego. Spotkanie takiej besti graniczyło z cudem, nie mówiąc już o ujażmieniu, czy kontrolowaniu, mężczyzna który go porwał nie był pierwszym lepszym popychadłem zaprzęgniętym do brudnej roboty... "W co ten Byakko się wpakował?" - Zirytowany podgryzł dolną wargę, przykuwając uwagę ducha studni, który przerwał swoją wypowiedź, rozumiejąc że najwyraźniej mężczyzna go wcale nie słuchał.
- Najpierw poszukajmy śladów tego ogara - Mruknął, spoglądając na ziemię.
- Naprawdę myślisz, że znajdziemy wyraźne ślady łap na tak twardym gruncie? - Zaczął nieco sarkastycznie - Kapłan nawet nie wyczuł energii duchowej tej besti.
W jednej chwili jakby na zawołanie, wrota prowadzące od świątyni się otworzyły. Nie czekając, demon sprawnym ruchem chwycił ognika i czym prędzej schował się za jeden z okolicznych filarów, akurat w momencie w którym postać w niebieskich szatach weszła do środka, uklękając przed nieco uszkodzonym ołtarzem. Było niemal pewne, że był to kapłan Ming. Jego czysta aura była czymś wręcz niespotykanym wśród ludzi.
- Ty który chronisz kupców wracających z miasy, podróżnych wracających z daleka i wszystkich, którzy kierują swoją pokorną modlitwę do ciebie. Zawierzam tobie całe swoje życie, przyszłość i śmierć, gotów służyć twemu słowu, puki nie nastanie ostatnia moja godzina. Nim jednak przysięga wiekuista się dokona, błagam pokornie na kolanach wysławiając twoje imię do niebios. Miej w opiece Byakko i jego bezpieczny powrót - modlitwa niosła się ledwo słyszalnym echem po budynku. Ciężko było zaprzeczyć, nawet demon na swój sposób ciekawy, nadstawił swoje ucho bliżej, wsłuchując się w personalizowaną modlitwę do Qinxe, boga bezpiecznych podróży i statków.
- Chodźmy stąd - Wyszeptał do jego ucha. Cóż, i tak nie było nic więcej co chciałby usłyszeć.
Nie chcąc dać jawnie o sobie znać, użycie skoku w przestrzeni odpadało, wtedy z całą pewnością duchowny wyczułby jego energię.
Starając się zachować jak największą ciszę, powoli przysuwał się w stronę wyjścia. A przynajmniej do czasu gdy kapłan słysząc cichy szmer nie otworzył oczu.- Jest tu ktoś? - Odparł spokojnie, powoli wstając, jednak nim zupełnie odwrócił się w stronę gdzie stał demon, Shen Yuan już dawno wybiegł z świątyni, pozostawiając białowłosego daleko za sobą. Walka z nim w takim momencie byłaby najgorszą rzeczą jaka mogła się przydażyć.
- Teraz będzie bardziej podejżliwy - Mruknął duch spoglądając na demona, który wbiegł na boczny plac dziedzińcu obok ogrodu.
- Nie obchodzi mnie to - Rzucił, rozglądając się. Mała czarna kulka wciąż pałętała się wokół jego nóg, dając mu jasno do zrozumienia, Byakko z całą pewnością znajdował się zbyt daleko by wyśledzić go jakimkolwiek zaklęciem.
Między nimi zapadła cisza, której żadne z nich nie zamierzało przerwać. Zmuszeni ze sobą współpracować z całą pewnością nie czuli się z tym pewnie. Najbardziej jednak odbiło się to na duchu studni, który nie mogąc znaleźć sobie miejsca latał w każdą możliwą stronę. Dla niego utrata Byakko była czymś więcej niż tylko straconą okazją! Przecież od niego zależało jego życie!
Widząc niepokój ducha, Shen Yuan jedynie cudem wstrzymywał się od rzucenia jakiegoś niestosownego komentarza. Nie mając innego pomysłu, spojrzał na małego duszka na ziemi, dając mu tym samym niemy rozkaz, po którym rozpłynął się w powietrzu.
- Długo znasz się z bóstwem? - Zaczął przerywając ciszę między nimi. Z początku niepewny duch studni spojrzał na niego ze zdziwieniem. Czy kryła się za tym jakaś intryga? Ciężko było mu stwierdzić, czy jednak brak odpowiedzi nie oznaczał teraz deklaracji wojny między nimi?
- Długo - Odpowiedział po chwili, na co demon przytaknął.
Po raz kolejny nastała ta dziwna cisza.
Tym razem już nikt nie zamierzał jej przerwać, ani niepewny płomyk, ani demon, który już i tak postarał się zacząć wcześniejszą rozmowę. Po dłuższym czasie, podwładny Shen Yuan wrócił, znowu mówiąc coś kilkoma nieskładnymi zdaniami.- Ślad, ziemia, ogień - Mówił z przerwami przejęty. Wyglądało na to, że w końcu znaleźli trop!
- Zawsze tak wysługujesz się duchami?
- Zależy czy są przydatne. Jeśli nie, to chyba nie ma najmniejszego sensu im rozkazywać - Odpowiedział idąc w stronę w którą prowadziła go czarna kuleczka.
- Z nim jest tak samo? - Niebieski płomyk zapłoną jaśniej, na co jednak wydostały się z ust demona dwa niedbałe słowa.
- Kto wie.
Gdy dotarli na miejsce ich oczom rzeczywiście ukazały się ślady, ale nie z całą pewnością zwyczajne. Nie były to wgłebienia zostawione przez ciężar zwierzęcia. Duchowe bestie nie wazą dużo, dlatego jedynym śladem jaki pozostał po obecności wielkiego piekielnego psa, był popiół roztarty przez przechodzących tędy ludzi.
- Uciekali na psie? Dlaczego nikt ich nie widział - Mruknął pod nosem duch studni - Takie bydle powinno przykuwać uwagę.
Demon pokręcił głową.
- Ogar był ukryty. Inaczej nie wydostaliby się z placu, poza tym, gdyby wsiedli na bestie, napewno jakiekolwiek ślady łap by się odbiły.
Duch zaiskrzył bardziej.
Właściwa część poscigu za porywaczem zaczęła się w tym momencie. Jednak nim wyruszyli, demon zadbał o to by pierwsze ślady jakie mijali znikały za ich plecami. Nie było mowy by pozwolił kapłanowi deptać im po piętach. Ruszając Byakko na pomoc w jego głowie zrodził się plan. Dlaczego niby miał się jednak nie udać przez głupiego człowieka?
---
CZYTASZ
Jak Zostałem Bogiem? | BL Novel
RomanceShi Shuan od zawsze narzekał na swoją nudną egzystencję jako ucznia liceum. Bez specjalnych talentów uważał się za najmniej interesującą osobę na całej planecie, jednak zmienia się to gdy pewnego dnia po swojej równie nudnej śmierci budzi się w nie...