- To była tylko modlitwa - Powiedział, najspokojniej jak tylko umiał - W ten sposób zajmuje myśli podczas wędrówki.
Mężczyzna popatrzył jednak nieco bardziej sceptycznie, wciąż dociskając nóż to szyi Shi Shuana. Dopiero po dłuższej chwili przemyślenia, nieco rozluźnił uścisk.
- Jesteś kapłanem tak? Musisz zatem znać się również na zaklęciach - Mruknął - W takim razie jeśli nie chcesz stracić niechcący życia, pójdziesz ze mną.
"Z deszczu pod rynnę prawda?" - Pomyślał, wzdychając ciężko. Nóż, mimo że luźniej, to jednak dalej przystawiony był do jego szyi, ograniczając niemal do minimum jego ruchy.
- Daozang, przecież możesz użyć na nim zaklęcia - Dodał głos przy jego uchu - To człowiek bez talentu duchowego, nie powinien ci sprawić żadnych trudności.
Idąc ostrożnie krok po kroku z żołnierzem, jednak ani na chwilę nie myślał używać przemocy. Skoro był żołnierzem, to z pewnością gdzieś obok musiał być jego oddział. Za zabójstwo jednego z ich ludzi mógłby być ścigany, a następnie zabity nim zdążyłby sobie z tym wszystkim poradzić. Bez wątpienia była to najgorsza możliwa opcja.
Ich nie tak krótka przeprasza, skończyła się w nie tak dużym obozie położonym na zachód od wioski.
To było z jednej strony niesamowite, nie byli oni aż tak daleko od wioski, a mimo to zupełnie nikt nie wiedział o istnieniu tej małej jednostki.Ich następne kroki niemal natychmiast skierowane były w stronę małej grupy ludzi, stojącej między kilkoma większymi zaroślami. Jeden z nich pewnym tonem wypowiadał następujące słowa:
- Nie wyślą następnej jednostki? To jest jakiś żart - Mruknął wysoki mężczyzna o zielonych oczach - W takim razie przegrupować się. Na trzy mniejsze oddziały. Zielona taktyka i ani mi się któryś waż atakować bez rozeznania!
Po komendzie niemal natychmiast większość osób zgromadzonych obok, bez słowa udało się w trzy zupełnie różne kierunki. Czy ten oddział liczył zaledwie osiem osób?
Nawet dla Byakko nieznającego się zupełnie na wojskowości, było to nieco dziwne.- Teraz bez żadnych ruchów - Mówiąc to, mężczyzna zabrał nóż spod szyi Shi Shuana i zwrócił się jakimś dziwnym zwrotem do mężczyzny pozostałego na miejscu.
- Generale Yao, znalazłem podczas obchodu jedynie wędrownego kapłana, myślę, że może się nam przydać.- Ludzie są serio dziwni - Mruknął ognik do Shi Shuana.
Mężczyzna nieco rozkojarzony spojrzał w ich stronę. Kilka jasnych szram ulokowanych na policzku, i krótkie lekko oprószone siwizną włosy z pewnością dodawały mu powagi.
- Kapłan? A na co nam kapłan? - Rzucił, spoglądając po Shi Shuanie przelotnie. Wyglądało to, jakby oceniał jego możliwości bojowe, jednak sądząc po minie, z pewnością nie wypadło to pozytywnie.
- Kapłani potrafią używać zaklęć. Może więc będzie w stanie pomóc nam z tamtym mężczyzną.
- Nie wspominaj nawet o tym - Warknął szybko generał - W tym obozie jest zakaz wspominania o tamtym mężczyźnie.
Rozmowa toczyła się dalej w swoim tempie jednak bez uczestnictwa Shi Shuana, który po raz kolejny pogrążył się w swoich rozmyślaniach.
Mimo że niezbyt w temacie z jakiegoś powodu czuł, że ta rozmowa z pewnością nie przyniesie nic dobrego. Duch studni jednak wydawał się być zaskakująco spokojny, a nawet zmuszony, w pewnym momencie usiadł nawet na głowie generała. Widok niebywale komiczny, zwaszcza gdy starszy mężczyzna poprawiał włosy na głowie, jakby strzepując coś z nich, niestety ognik jednak sprawnie unikał jego ręki.- Kapłanie! - Zawołał po raz kolejny żołnierz, wybijając Shi Shuana z rozmyślań - Pytam ostatni raz o twą godność.
- Nie posiadam żadnej, jestem tylko zwykłym taoistą bez tytułu - Powiedział, z lekkim uśmiechem, mając nadzieję, że to wystarczy, aby w końcu go puścili.
CZYTASZ
Jak Zostałem Bogiem? | BL Novel
RomanceShi Shuan od zawsze narzekał na swoją nudną egzystencję jako ucznia liceum. Bez specjalnych talentów uważał się za najmniej interesującą osobę na całej planecie, jednak zmienia się to gdy pewnego dnia po swojej równie nudnej śmierci budzi się w nie...