Rozdział Pierwszy - Równie nudna śmierć, dużo ciekawsze zaświaty

4.3K 177 40
                                    

Shi Shuan od zawsze myślał, że nawet jeśli życie po śmierci istnieje to co najwyżej w formie reinkarnacji w jakieś zwierzęta. Od zawsze chciał zostać zwierzakiem, szczególnie rzecz ujmując kotem. W końcu co może być piękniejszego niżeli reinkarnacja w ciele beztroskiego sierściucha? Żreć i leżeć całymi dniami a ludzie jedynie mówią, jaki to jesteś słodki, szkoda że nie ma takiego przekonania w przypadku ludzi.

Niestety jednak los miał co do niego inne plany. Po swojej śmierci, z początku nie zobaczył nic. ciemność, a raczej pustka wypełniała przestrzeń dokoła niego, sprawiając wrażenie lewitacji w przestrzeni kosmicznej.
Czyżby jednak nie było niczego innego po śmierci?
Jęknął w niezadowoleniu.
Wizja spędzenia całej reszty swojej egzystencji w pustce niezbyt przypadła mu do gustu. Zwłaszcza po tak nudnym życiu, jakim żył dotychczas. Nie zdążył nawet zdać matury! A dodatkowo nie posiadał żadnych specjalnych umiejętności. Był zwyczajny aż do szpiku kości, co niejednokrotnie wprawiało go w kompleksy i rujnowało jego poczucie własnej wartości. Już chyba lepiej byłoby zwyczajnie przyłożyć się do swojego życia jako człowiek. Przynajmniej dzięki temu nie żałowałby i pogodził się z nudną pustką.

Wtem nagle rozległ się trzask. Który po krótkiej chwili zmienił się w ból. Całe jego ciało było obolałe, gdy w końcu do oczu dotarły promienie słoneczne, zamazując wzrok.

- Huh? jednak żyje? - Mruknął zachrypniętym głosem, przecierając obolałe oczy. Dopiero po chwili i kilku mrugnięciach rozejrzał się dokoła.
Wokół niego znajdował się spory tłum ubrany w białe szaty, który w milczeniu mamrotał coś w dziwnym języku. Shi Shuan w jednej chwili wyprostował się siadając na dziwnym ołtarzu pośrodku jakby świątyni.

W jednej chwili zdziwienie ustąpiło miejsca panice.

- Nie dotykajcie mnie sataniści! - Wykrzyknął, wzbudzając poruszenie w tłumie.
Jednak nie to było dla niego teraz ważne. Teraz liczyło się tylko tyle, aby nie zostać złożonym w dziwnej ofierze na satanistycznej mszy. Stając na obolałych nogach nie zdążył nawet uciec, dalej niż kilka kroków, gdy potknąwszy się o za długą szatę wpadł w czyjeś ramiona.
Nie wiedząc, czy się śmiać, czy płakać podniósł głowę na tyle, aby zobaczyć przystojnego mężczyznę o białej jakby porcelanowej twarzy i oczach w kolorze chłodnego jadeitu, którego ręce oplecione wzdłuż tali Shi Shuana ostrożnie go podtrzymywały.

Nim jednak Shi Shuan zdążył jakkolwiek zareagować, usłyszał jedynie ciepły głos wydobywający się z ust mężczyzny.

- Nie jesteś ranny? - Powiedział, ostrożnie prostując jego postawę, jednak mężczyzna był w zbyt wielkim szoku, aby jakkolwiek zwrócić na to uwagę. Aparycja zarówno mężczyzny jak i tłumu za nim była najlżej rzecz ujmując co najmniej osobliwa. Co to było za miejsce? Z pewnością nie przypominało jego mieszkania ani żadnej szpitalnej sali. Tym bardziej że z tego co zauważył, mężczyźni za nim klęczeli już na marmurowej posadzce twarzami do ziemi, wołając jedynie w kółko kolejno:
"cud! Pan zstąpił z nieba!" oraz "niech żyje najjaśniejszy!"

Co trwało tak dopóki mężczyzna o zielonych oczach wciąż delikatnie podtrzymując Shi Shuana nie powiedział czegoś niezrozumiałego w stronę klęczących, co sprawiło, że momentalnie wstali i otarli kilka spływających im po policzkach łez.

Widok co najmniej osobliwy przypominał mężczyźnie scenę z jakieś gry, albo co najwyżej dobrze wyreżyserowane show. Czy naprawdę ktoś robił sobie w tak perfidny sposób żarty z prawie zmarłego chłopaka?!

- Przepraszam cię boże, z pewnością twoje ciało musi być otępione. Jako twój pokorny sługa, zobowiązuje się wziąć odpowiedzialność za każde twoje życzenie - Mówiąc to skłonił się w pół pozostawiając w Shi Shuanie sporą doze zmieszania.
Teraz już nic z tego nie rozumiał... Czyżby, zamiast otrzeć się o śmierć reinkarnował się właśnie jako jakieś bóstwo?

Jak Zostałem Bogiem? | BL NovelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz