Więź wytworzona podczas kontraktu od zawsze była czymś cennym. Zarówno duch jak i człowiek musieli w ten sposób złożyć niemą obietnicę. Człowiek mógł używać mocy ducha do woli, tak samo jak duch mógł wykorzystywać człowieka. Chociaż nie zawsze warunki były identyczne dla każdego paktu. Zdążało się że w momencie zawierania porozumienia, obie strony nie były świadome nakładającego się na nie obowiązku. Taką sytuację nazywano połowicznym paktem. Opierał się on jedynie na połowicznej woli jego przestrzegania, pozostawiając duże pole do nieścisłości i kłótni. Dzięki temu jednak, dużo łatwiej było adaptować się do zmieniających się celów. Długoletnie kontrakty nie mogą być zerwane. Nikt nie może ingerować między dwie dusze które zostały złączone, nawet sami bogowie.
Wiedział o tym każdy kto zawierał pakt. Może za wyjątkiem Shi Shuana, który niezbyt był świadomy rzeczy dziejących się dokoła niego. Czy było to wykorzystanie jego niewiedzy? Tak czy jakkolwiek się przed tym bronił? Nie było co najmniej ani jednej wątpwlisci, obie strony tak samo chciały kontaktu. A przynajmniej w teorii.
Nie mniej jednak ognik, nawet nie myślał, jak bardzo przywiążę się przez ten krótki czas do tego głupiego mężczyzny. Dawniej praktycznie skazany na samotność, nie widział problemu w spędzaniu całych dni na słuchaniu śpiewu ptaków wydobywającego się z zewnątrz. Mijały tak lata, przez które tylko kilka razy dane mu było zobaczyć miasto duchów czy dzieci bawiące się przed studnią. Te jedyne momenty, wydawały się być na swój sposób niezwykłe, jednak wciąż zbyt hałaśliwe, by mogły trwać dokoła niego.
Dopiero przekorny los zmusił go do zmiany, z początku zsyłając mu do jego domu nieszczęsnego zjadacza kości, a później nieudolnego boga, który przez swoją własną niezdarność wpadł do środka. W pierwszej chwili ciężko było cokolwiek od niego wyczuć, ot zwykły kultywator, którego nieszczęście miało wpędzić do grobu. Nic czego wcześniej by nie widział. Było jednak coś co sprawiło, że nawet tak beznadziejna istota zdołała przeżyć, niszcząc jego najśmielsze oczekiwania. Odwaga aby samemu stawić czoła swoim problemom. Wciąż z rozbawieniem wspomniał jego trzęsącą się w ciemnościach sylwetkę. Czy jakkolwiek przerażenie świadczy to o odwadze? Absolutnie nie. Tym co zadecydowało o przyznaniu mu takiej cechy była siła, pozwalająca mu iść naprzód, nawet jeśli na pewną śmierć. To z całą pewnością zaimponowało wybrednemu duchowi.
Mimo, że zwiastowało to nieuchronną śmierć.Na początku duch myślał jedynie o zajęciu sobie czasu. Jemu samemu niewiele go pozostało, dlaczego by więc nie zobaczyć jak brawura sama nie wepcha mężczyzny w szpony śmierci? Niech rozpocznie się przedstawienie! Pokaż mi co masz do zaoferowania niezdarny kapłanie!
Tak jak się spodziewał, nie było żadnych szans na wygranie walki, mimo to chciał by jego ostatnia rozrywka trwała dłużej. Przynajmniej w taki sposób mógł odwdzięczyć się temu cholernemu monstrum. Nie dostanie swojego posiłku tak łatwo!Trach!
Teraz to on poczuł jak jego drobne ciało wbijane jest w ścianę. Wspaniale, nawet teraz musi się nad nim pastwić. Ah, gdyby tylko miał więcej mocy by się mu przeciwstawić! Poczułby co znaczy prawdziwe piekło!
Niespodziewanie jednak, pojawiły się drobne języki ognia powodując więcej zamieszania. Czy był to łud szczęścia czy przebłysk geniuszu? Nie było co się nad tym zastanawiać, korzystając z okazji znów mógł znaleźć się w bezpiecznym korytarzu.Ten kapłan mimo wszystko przetrwał więcej niż sądził. Płomienie też nie wydawały się słabe, czyżby się z nim droczył? Czy rzeczywiście był tak wielkim idiotom, że nie rozumiał jak wielką siłą mógł dysponować?
Czas jednak nie pozwolił by się przekonać. Dalsza zabawa w kotka i myszkę nie powinna mieć miejsca, przyspożyło by to jedynie cierpienia.Czy jednak tak musiało być? Przez jego myśl przeszedł jeszcze jeden scenariusz. Może gdyby udało im się połączyć swoje mocne strony oboje byliby w stanie zmienić bieg przeznaczenia? Sama tego świadomość na nowo rozpaliła jego wolę walki.
"- Nie ma dużo czasu, podaj mi rękę i się nie opieraj, inaczej będzie boleć!"
Powiedział, a gdy chwilę później zobaczył wyciągniętą w jego stronę dłoń, wręcz nie mógł uwierzyć. Los zesłał mu największego idiotę jakiego tylko nosiła ziemia!
Nie mniej jednak moment zawarcia paktu przebiegł zaskakująco gładko. Zarówno ciało, energia, jak i sama dusza nie protestowały. Dosłownie nie minęła nawet chwila jak poczuł pełnie władzy nad jego kończynami.
Z całą pewnością efektem ubocznym ich spotkania było jedno. Niezdrowa odwaga, również rozsądnemu duchowi uderzyła do głowy.
Czy tak właśnie przeznaczenie miało wynagrodzić jego wieloletnią służbę?
Jeśli tak było musiał wykorzystać każdą sekundę jak najlepiej!Niemal natychmiast rzucił się na mięsny blob, który teraz nie wyglądał jak nic więcej jak worek treningowy. Cały uraz tłamszony tyle czasu mógł w końcu znaleźć ujście! Czy tak nieludzko sadystyczne znęcanie się nad kimś ze swojego gatunku nie podchodzi pod psychopatie? Nawet jeśli, nie dbał o to. Każda chwila, w której słyszał głośne wycie tej zjawy była najlepsza.
Dopiero w momencie w którym coraz więcej ziemi nie zaczęło spadać na jego głowę, poczuł że przesadził. W ostatniej chwili udało mu się wybiec, uderzając z impetem w barierę, która teraz była krucha jak szkło. Dopiero wtedy mógł odsapnąć, czując jak siły opuszczają to ciało.Z całą pewnością przesadził. Kapłan musiał nie być przyzwyczajony do tak nagłego zużycia energii. Na szczęście hałas, który wywołał obudził mieszkańców, więc z chwilą w której nie mogące znieść przeciążenia ciało, wyrzuciło ducha na zewnątrz, zjawiły się również osoby gotowe zająć się nieprzytomnym mężczyzną. Nawet bez planu wszystko sprawnie się potoczyło!
A przynajmniej tak myślał. Do czasu gdy po dwóch dniach ciało mężczyzny wciąż nie reagowało na bodźce. Nie możliwe aby zasnął na zawsze! To nie było tak dużo!
Niedawno usłyszał także jak mówi się o zlikwidowaniu studni. Czy znaczyło to, że już na zawsze musi zostać przy nieprzytomnym ciele chcąc żyć dalej?
Ni jak miało się to do jego pierwotnego planu. Chiał po prostu wykorzystać jego energię, zerwać na szybko zrobiony pakt i wrócić do swojej studni."Gorzej już chyba być nie mogło"
Ta myśl znów go rozbawiła. Nawet jeśli później dziejące się wydarzenia bywały trudne, to z całą pewnością były znacznie ciekawsze. Właściwie to ten ledwie ułamek czasu swojego życia jaki spędził z Byakko był znacznie cenniejszy niż to, co przeżył przez te wszystkie setki lat. Smutne, ale trafiające w punkt podsumowanie.
- Hej idziesz? - Mruknął demon, odwracając się w jego stronę. Ognik w końcu wyrwał się z rozmyślań.
"Cholerny demon, właściwie to gdyby usunąć jego, te rudą mende oraz Shen Hua, to te wszystkie wspomnienia byłyby o niebo lepsze! Zwyczajne marnotrawstwo!"
- Zamknij się bo marnujesz tlen - Odpowiedział, podlatując tuż obok jego ramienia.
"Oby Byakko był cały. Z całą pewnością nie chce spędzić choćby dnia dłużej z tym beznadziejnym gościem!"---
Wstawiam wam tutaj również mój post z wczoraj (dla osób które mnie nie obserwują, a wciąż chcą być na bieżąco z najważniejszymi informacjami.)Miłego dnia~
CZYTASZ
Jak Zostałem Bogiem? | BL Novel
RomanceShi Shuan od zawsze narzekał na swoją nudną egzystencję jako ucznia liceum. Bez specjalnych talentów uważał się za najmniej interesującą osobę na całej planecie, jednak zmienia się to gdy pewnego dnia po swojej równie nudnej śmierci budzi się w nie...