Rozdział Dziesiąty - "Jesteś serio magnesem na kłopoty"

729 98 29
                                    

- Kilku rzeczy ta? Na jakich przykład? - Mruknął, zaplatając ręce na klatce piersiowej.

- Aby, nie wierzyć każdemu, kto ci zaoferuje pomoc, no i może kilku nowych zaklęć - Głos płomyka wydawał się igrać z Shi Shuanem. Jednak mimo wszystko, wciąż mężczyzna czuł, że może mu to pomóc i to wcale nie mało. Jednak z drugiej strony, pozbawiony wyboru, wcale nie wahał się okazywać niezadowolenia.

- Załóżmy, że się na to godzę - Westchnął - Tylko nie pokazuj się wszystkim wokół.

- O to już nie musisz się martwić, osoby bez duchowego talentu mnie nie widzą, a poza tym, jesteś teraz moją "studnią" a nikt kto nie wejdzie do mojej studni, nie powinien mnie widzieć.

Nie mogąc nic poradzić, mężczyzna wziął głęboki wdech. Musiał na spokojnie przemyśleć co dalej.
Mimo początkowych chęci zostania w wiosce coraz bardziej czuł. Jak robiło się tam niebezpiecznie. Zjawa zjadająca kości, duch ze studni. Ten dziwny mężczyzna w okolicy. To z pewnością nie było bezpieczne miejsce.

- Hej, powiedz mi. Dlaczego niby nie można podawać dłoni duchom?

- Spałeś gdy ci to mówiłem? - Mruknął - Pozwalasz im wtedy na wejście do swojego ciała, ale też przekazujesz im cząstkę energii duchowej, świadomie czy nie.

- Dlaczego się tak dzieje, da się to jakoś zablokować? - Dopytał, kładąc się jeszcze chwilę. Ognik w tym czasie lewitował nad nim.

- Jeśli odetniesz sobie ręce to tak, da się wtedy zablokować. Jednak stracisz też możliwość używania energii. Wszystko rozchodzi się o kanaliki na twoich dłoniach. Widzisz te linie? Przez nie wydostaje się energia. Nie każdy jednak jest w stanie transportować energię z duszy tą drogą, a co za tym idzie nie każdy człowiek jest w stanie jej używać - Duch studni opowiadał z zaangażowaniem, powoli rozjaśniając Shi Shuanowi jego poglądy. Wyglądało na to, że wszystko było znacznie prostsze, niż się wydawało z początku. Nawet mimo większych komplikacji z początku, wciąż istniała szansa, aby nauczył się wszystkiego do perfekcji, wystarczyło więc jedynie słuchać.

Niecałe kilkanaście minut później wróciła kobieta, która opiekowała się nim przez ten cały czas. Tym razem jednak w dłoni trzymała ona talerz zupy, oraz jego wierzchnią szatę, która została wyczyszczona. Nie wiedząc jak się jej odwdzięczyć Byakko czuł lekki wstyd, zwłaszcza że z ich perspektywy, jedynym co zrobił, było wpadnięcie do studni i stracenie przytomności! Naprawdę żałosne z jego strony.

- Nie do końca - Duch Przerwał jego rozmyślania podczas posiłku - Wiedzą że najprawdopodobniej walczyłeś z jakimś duchem - Dodał opadając na macie obok niego - Gdy byłem w twoim ciele, nieco dźwięków z walki musiało do nich dotrzeć.

Czy on czytał mu w myślach? No po prostu cudownie. Jeszcze tego nie grali, aby miał drugi głos sumienia!

- Wystarczy, że przestaniesz tak głośno myśleć idioto - Burknął - I będzie też lepiej jak zasłonisz jakoś nadgarstek. Inaczej mogą pomyśleć, że jesteś przeklęty lub opętany.

~~~

Przez następny dzień, Shi Shuan chcąc odwdzięczyć się tej kobiecie i jej mężowi (którym okazał się być mężczyzna proszący go o pomoc z duchem) za okazaną dobrać, pomagał w każdej pracy domowej czy na polu. To z pewnością powinno im chociaż trochę zrekompensować wszystko to, co się stało. Zwłaszcza, po tym jak prochów ich córki nie udało się odratować.
Duch studni w tym czasie starał się go czegokolwiek nauczyć wedle obietnicy. Jednak zajęty pracą fizyczną pamiętał jedynie ułamek z tego co słyszał, co tylko bardziej denerwowało ognika.

- Jesteś bezczelny! - Rzucił gdy w końcu opuścili wioskę - Teraz będę musiał ci znowu wszystko powtarzać! Skup się na chwilę ty pajacu!

- Ta, ta - Mruknął - Więc na czym skończyliśmy?

Zdenerwowany ognik, buchnął nieco jaśniejszym odcieniem. Przypominało to coś w stylu nadymania policzków przez złe dziecko, jednak co by nie mówić ten duch mentalnie zachowywał się czasem jak dziecko z tą różnicą, że niewiele dzieci potrafiło tak zwyzywać, aby ktoś poczuł się jak kompletny debil.

- Energia duchowa ma kilka stadiów, z czego większość ludzi specjalizuje się w jednym. Począwszy od materii, po strefę egzorcyzmu czy władanie siłami natury.

- To pamiętam. Jednak mówiłeś coś wcześniej o duchach i demonach - Mówiąc to wskoczył wprawnym skokiem na jeden z kamieni. Woda płynąca pod jego stopami szumiała dość głośno, jednak nie przeszkodziło to w wysłuchaniu towarzysza.

- Duchy są zbudowane a czystej energii, nie posiadają ciała, jednak wciąż potrafią oddziaływać na normalną materię. Dzięki temu są zdolne do opętań. Niektóre potrafią zmieniać kształt, tak aby łatwiej wtopić się w tłum. Jednak żaden, nie bierze energii znikąd, dlatego zazwyczaj wolą ją oszczędzać.

- Innymi słowy gdy mnie opętałeś, to zmieszałeś się z moją energią, jak robi to na przykład woda z krwią?

- Coś w ten deseń. Z demonami jest jednak inaczej. Zazwyczaj są owocem ze związku ducha i człowieka. Przez to ich energia jest znacznie większa od obu ras. Nie musząc utrzymywać swojego ciała energią jak duchy, są przez to w stanie pomieścić jej znacznie więcej.

- Czyli zasadniczo są najsilniejszą rasą?

- Nie do końca, zależy od rodu, z którego się wywodzą. Przykładowo gdybym ja miał dziecko z człowiekiem, z pewnością nie byłoby ono tak silne, aby było w stanie pokonać silnego ducha.

Shi Shuan nieco się zamyślił. Definicja demonów i duchów znacznie różniła się od tej, którą znał wcześniej.
Jednak dzięki duchowi studni była stanowczo bardziej przejrzysta.

- A co by się stało gdyby człowiek z dominacją energii o poziomie egzorcyzmującym związał się z duchem?

- Dobre pytanie - Mruknął - Może ktoś kiedyś na nie udzieli odpowiedzi, wiążąc się z duchem.

Co prawda nie takiej odpowiedzi się spodziewał, ale już o nic więcej nie pytał. Już i tak dostał to czego najbardziej potrzebował wiedzieć.
Ten gość z biblioteki... Jego zachowanie i nagłe zniknięcie. Teraz to wszystko układało się w logiczną całość. Aż strach pomyśleć jak blisko katastrofy by był gdyby tylko kapłan nie wbiegł do biblioteki.
Doprawdy, znajomość świata powinna być podstawą podczas reinkarnacji.

- Hej słuchasz ty mnie?! - Irytujący głosik dalej krzyczał mu nad uchem.

- Słucham, słucham - Skłamał - Nie krzycz już.

- Powtórz ostatnie zdanie w takim razie!

- "Hej słuchasz ty mnie?!" - Zrobił najbardziej piskliwy głosik, na jaki było go stać.

- Słuchaj no ty mały-

Nagły trzask wśród drzew natychmiast uspokoił ognisty temperament ducha. Nastała cisza, tak jak zamilkł duch, tak zanikł również trzask, jednak mimo tego żadne nie chciało się odzywać.
Trwało to dopiero chwilę nim nieco mniej zaniepokojeni podeszli w stronę krzaku. Jednak niczego tam nie zastali.

- Przesłyszało nam się? - Mruknął duch, okrążając miejsce - Może to ty znowu za głośno myślisz.

Nim jednak zdołał wydobyć z siebie dźwięk, poczuł, jak ktoś zakrywa jego usta dłonią.
Szarpiąc się, próbował wyrwać się z objęć napastnika, gdy w końcu ten zawołał.

- Kim jesteś i po czyjej stronie stoisz?! - Krótka i głośna komenda, nieco rozjaśniła umysł Shi Shuana, który w jednej chwili przestał się opierać. Chwilę później mógł spokojnie się wylegitymować.

- Jestem tylko wędrownym kapłanem! - Zawył wystraszonym głosem - Podróżuje od nacji do nacji w ramach treningu!

- Kłamiesz! Słyszałem, jak do kogoś mówiłeś! Nie zmuszaj mnie, abym poderżnął ci gardło! - Ostry niemal krzyczący głos, sprawił, że Byakko rzeczywiście poczuł ciarki na plecach, chwilę później chłodne ostrze noża zostało przystawione do jego gardła.

- Daozang, jesteś serio magnesem na kłopoty - Skomentował nadzwyczaj spokojnie ognik.

---




Jak Zostałem Bogiem? | BL NovelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz