Rozdział 2

89 11 0
                                    

Harry szybko się podniósł i otrzepał. Rozejrzał się i spojrzał w ciemnawą uliczkę, coś nagle przykuło jego uwagę. Koszyk z niebieską wstążką który lekko się ruszał. Rozejrzał się ponownie i wszedł wolno w uliczkę, spojrzał za siebie i przed siebie, wyciągnął różdżkę i coraz bardziej zbliżał się do koszyka. Koszyk mocnej się poruszył i wybraniec usłyszał płacz dziecka, nie zastanawiając się podbiegł do koszyka i zobaczył małego chłopca na oko miał rok, miał jasne blond włosy i zielone oczy, owinięty był w niebieski kocyk i przywiązaną do koszyka kartkę. Chłopak szybko odwiązał kartkę i ją przeczytał.

"Jeśli to czytasz przygarnij to dziecko, zostaw lub oddaj do sierocińca nie obchodzi mnie co z nim zrobisz. Ma na imię Leo i urodził się 26 października 1997 roku."

Harrego aż zamroziło po przeczytaniu kartki „Nie obchodzi mnie co z nim zrobisz" pisał to ktoś pozbawiony serca, jak można zostawić takie małe dziecko samo i jeszcze nie interesować się co się z nim stanie, a jeśli zaczął by padać deszcz? Przemarzł by cały i umarł z wychłodzenia albo zapalania płuc, a co jeśli dorwały by się do niego bezpańskie psy?

Chłopak nie zastanawiając się dalej wziął malca na ręce, wziął koszyk, rozejrzał się ostatni raz i wrócił szybkim krokiem do domu.

*w tym samym czasie w Malfoy Manor*

W całym domu dworze było słychać płacz dziecka. Draco siedzący przed kominkiem w salonie, odłożył książkę, którą właśnie czytał, wstał z kanapy i pobiegł na górę do pokoju dziecięcego, otworzył drzwi i zobaczył jak jego matka - Narcyza - zawija małą dziewczynkę w różowy kocyk.

- Pomóc przy?... - właśnie Draco zorientował się że czegoś mu w tym pokoju brakuje, rozejrzał się i zatrzymał wzrok na pustym dziecięcym łóżeczku - Gdzie Leo?

- Nie wiem - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic Narcyza

- Jak nie wiesz?! I co ty robisz?

Dziewczynka którą Pani Malfoy owinęła w kocyk płakała. Narcyza podniosła ją i włożyła do koszyka. Draco momentalnie podbiegł do niej i wyjął dziewczynkę z koszyka, trzymał ją na rękach próbując uspokoić.

- Odłóż to dziecko natychmiast! - powiedziała ostrzegawczym tonem kobieta

- Gdzie Leo?

- Spytaj skrzata wyniósł go gdzieś i szczerze nie obchodzi mnie gdzie byle jak najdalej od naszego domu - Narcyza próbowała zabrać dziecko młodemu Malfoy'owi ale ten się odsunął

- Jak wywiózł?!

- Nie podnoś na mnie głosu - ostrzegła kobieta - chcesz żeby to coś szarpało dobre nazwisko Malfoy'ów? Ja na to nie pozwolę, a po drugie te dzieci nie są moje. Jeśli ktoś by się dowiedział że są wynikiem zdrady Lucjusza nasza reputacja legła by w gruzach. Więc włóż to dziecko do koszyka i daj skrzatowi!

- Jesteś nienormalna... To tylko dzieci! One niczym nie zawiniły! Jak możesz oddawać dzieci obcym ludzią?! - Draco nie wytrzymał i wybuchł. Sam nie miał łatwego dzieciństwa, bity i poniżany przez ojca, zawsze twarde zasady w domu i zero miłości. Chciał zafundować jego rodzeństwu lepsze dzieciństwo niż jego. Ojciec siedział w Azkabanie więc mógł to zrobić ale jak widać przeszkoda zwaliła mu się pod nogami.

- Jak jesteś taki mądry to proszę droga wolna! Tylko zabierz to coś z moich oczu!

Draco niewiele się zastanawiając wyszedł z pokoju, wszedł do swojego machnął różdżką i jego rzeczy ładnie poskładały się w kufrze na którym wcześniej było rzucone zaklęcie zwiększające-zmniejszające, wrócił ciągnąc kufer nadal z dziewczynką na rękach do pokoju dziecięcego. Jego matki już tam nie było, pomniejszył wszystkie rzeczy dzieci i zaklęciem spakował do kufra. Zszedł na dół w salonie siedziała odwrócona do niego tyłem Narcyza pijąca herbatę. Nawet się nie obróciła kiedy jej jedyny syn wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Jak tylko Draco wyszedł z posesji deportował się.

Co ja właściwie robię?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz