Harry szybko się podniósł i otrzepał. Rozejrzał się i spojrzał w ciemnawą uliczkę, coś nagle przykuło jego uwagę. Koszyk z niebieską wstążką który lekko się ruszał. Rozejrzał się ponownie i wszedł wolno w uliczkę, spojrzał za siebie i przed siebie, wyciągnął różdżkę i coraz bardziej zbliżał się do koszyka. Koszyk mocnej się poruszył i wybraniec usłyszał płacz dziecka, nie zastanawiając się podbiegł do koszyka i zobaczył małego chłopca na oko miał rok, miał jasne blond włosy i zielone oczy, owinięty był w niebieski kocyk i przywiązaną do koszyka kartkę. Chłopak szybko odwiązał kartkę i ją przeczytał.
"Jeśli to czytasz przygarnij to dziecko, zostaw lub oddaj do sierocińca nie obchodzi mnie co z nim zrobisz. Ma na imię Leo i urodził się 26 października 1997 roku."
Harrego aż zamroziło po przeczytaniu kartki „Nie obchodzi mnie co z nim zrobisz" pisał to ktoś pozbawiony serca, jak można zostawić takie małe dziecko samo i jeszcze nie interesować się co się z nim stanie, a jeśli zaczął by padać deszcz? Przemarzł by cały i umarł z wychłodzenia albo zapalania płuc, a co jeśli dorwały by się do niego bezpańskie psy?
Chłopak nie zastanawiając się dalej wziął malca na ręce, wziął koszyk, rozejrzał się ostatni raz i wrócił szybkim krokiem do domu.
*w tym samym czasie w Malfoy Manor*
W całym domu dworze było słychać płacz dziecka. Draco siedzący przed kominkiem w salonie, odłożył książkę, którą właśnie czytał, wstał z kanapy i pobiegł na górę do pokoju dziecięcego, otworzył drzwi i zobaczył jak jego matka - Narcyza - zawija małą dziewczynkę w różowy kocyk.
- Pomóc przy?... - właśnie Draco zorientował się że czegoś mu w tym pokoju brakuje, rozejrzał się i zatrzymał wzrok na pustym dziecięcym łóżeczku - Gdzie Leo?
- Nie wiem - odpowiedziała jak gdyby nigdy nic Narcyza
- Jak nie wiesz?! I co ty robisz?
Dziewczynka którą Pani Malfoy owinęła w kocyk płakała. Narcyza podniosła ją i włożyła do koszyka. Draco momentalnie podbiegł do niej i wyjął dziewczynkę z koszyka, trzymał ją na rękach próbując uspokoić.
- Odłóż to dziecko natychmiast! - powiedziała ostrzegawczym tonem kobieta
- Gdzie Leo?
- Spytaj skrzata wyniósł go gdzieś i szczerze nie obchodzi mnie gdzie byle jak najdalej od naszego domu - Narcyza próbowała zabrać dziecko młodemu Malfoy'owi ale ten się odsunął
- Jak wywiózł?!
- Nie podnoś na mnie głosu - ostrzegła kobieta - chcesz żeby to coś szarpało dobre nazwisko Malfoy'ów? Ja na to nie pozwolę, a po drugie te dzieci nie są moje. Jeśli ktoś by się dowiedział że są wynikiem zdrady Lucjusza nasza reputacja legła by w gruzach. Więc włóż to dziecko do koszyka i daj skrzatowi!
- Jesteś nienormalna... To tylko dzieci! One niczym nie zawiniły! Jak możesz oddawać dzieci obcym ludzią?! - Draco nie wytrzymał i wybuchł. Sam nie miał łatwego dzieciństwa, bity i poniżany przez ojca, zawsze twarde zasady w domu i zero miłości. Chciał zafundować jego rodzeństwu lepsze dzieciństwo niż jego. Ojciec siedział w Azkabanie więc mógł to zrobić ale jak widać przeszkoda zwaliła mu się pod nogami.
- Jak jesteś taki mądry to proszę droga wolna! Tylko zabierz to coś z moich oczu!
Draco niewiele się zastanawiając wyszedł z pokoju, wszedł do swojego machnął różdżką i jego rzeczy ładnie poskładały się w kufrze na którym wcześniej było rzucone zaklęcie zwiększające-zmniejszające, wrócił ciągnąc kufer nadal z dziewczynką na rękach do pokoju dziecięcego. Jego matki już tam nie było, pomniejszył wszystkie rzeczy dzieci i zaklęciem spakował do kufra. Zszedł na dół w salonie siedziała odwrócona do niego tyłem Narcyza pijąca herbatę. Nawet się nie obróciła kiedy jej jedyny syn wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Jak tylko Draco wyszedł z posesji deportował się.
CZYTASZ
Co ja właściwie robię?
FanfictionHarry na ulicy zauważa coś niecodziennego, coś co przykuwa jego uwagę... Co zrobi Harry? Jakie będą tego wszystkiego skutki? Książka pod tym tytułem już raz się pojawiła na tym koncie, poprawiłam ją i zmieniłam i to trochę bardzo zmieniłam. TO MIAŁ...