Rozdział 17

53 7 0
                                    

Carla, George, Alex, Remus, Syriusz, Draco i bliźniaki pojawili się niedaleko Nory. Z okna w kuchni zauważyła ich pani Weasley. Wyszła na zewnątrz nie dowierzając własnym oczom.

- Arthurze chodź tu na chwilę!

Jej mąż - Arthur Weasley - wyszedł z domu, stanął obok żony i spojrzał na grupkę ludzi idących w stronę Nory.

- A niech mnie czy to?...

- Też ich widzisz?

- Matko zabije się na tych butach... - Marudziła Carla.

- Trzeba było ubrać tenisówki a nie teraz marudzić - powiedział nadal obrażony Draco.

- Już przestań... Nikt się o tym nie dowie...

- Tak... Uznajmy że ci wierzę

Dziewczyna przewróciła oczami i stanęła niedaleko Molly i Arthura uśmiechając się.

- Dobry wieczór...

- Wszystkiego najlepszego kochana - Molly uśmiechnęła się do niej.

- Dziękuję

- Dobry wieczór - Remus stanął za dziewczyną a obok niego Syriusz.

- Na Merlina! To naprawdę wy - zdziwiła się Molly - przecież...

- Nie żyjemy... Tak... Ta plotka jest fałszywa stoimy tu cali... Ale to długa historia.

- Wchodźcie co tak stoicie - powiedział pan Weasley przepuszczając większość i wchodząc do środka a Alex pobiegł do babci.

Carla stała przed domem patrząc na drzwi. George kątem oka na nią spojrzał po czym się do niej odwrócił.

- Coś się stało? - spytał.

- Nie wiem czy chce tam iść i udawać...

- Co udawać?

- Te sztuczne uśmiechy, przytulaski i łaski...

- Ej nie będzie tak źle - chłopak chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę domu.

- George... Ja... Ja chcę wracać... To nie moje klimaty...

- No proszę... Zrób to żeby Harremu nie było smutno... A potem zmyjemy się... - chłopak objął ją w talii - mam małą niespodziankę dla ciebie...

- Nie lubię niespodzianek...

- Przeżyjesz... No to co? Idziemy?

Dziewczyna tylko pokiwała głową na tak i oboje weszli trzymając się za rękę do domu. Po czym podbiegł do nich Alex.

- Chodz - powiedział i złapał dziewczynę za rękę ciągnąc ją w stronę salonu. George ruszył zaraz za nimi z uśmiechem. Weszli do salonu ustrojonego balonami i serpentynami. Poprawiła swoją czarną obcisłą sukienkę i podeszła do Harrego przytulając go.

- Wszystkiego najlepszego - powiedziała.

- Wzajemnie - uśmiechnął się po czym światło w pokoju zgasło i przez przejście weszła Ginny i Hermiona niosące tort z zapalonymi świeczkami śpiewające "sto lat". Carla chwyciła Harrego za rękę i patrzyła na tort. Kiedy skończyli śpiewać odezwała się Ginny.

- No, a teraz życzenie - zaśmiała się.

Bliźniaki chwilę patrzyły na tort po czym spojrzeli na siebie kiwając głowami i zdmuhneli wszystkie świeczki na raz. Zebrani w pokoju klaskali lub się śmiali. Ginny wzięła się za krojenie tortu, a Carla rozdawała go. Kiedy skończyły wzięła talerzyk ze swoim kawałkiem i usiadła na kanapie między Draco, a Georgem. Chwilę później po tysiącach rozmów i zjedzonym torcie kiedy Harry i Draco gdzieś zniknęli. Carla spojrzała na swojego chłopaka.

Co ja właściwie robię?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz