Rozdział 14

60 11 1
                                    

Carla, George i Alex teleportowali się przed domem na Grimmauld Place 12. Dziewczyna podeszła do drzwi i otworzyła je po czym przepuściła chłopaków przodem. Rozjerzała się i zauważyła coś dziwnego, nie miała zamiaru się przyglądać więc szybko weszła do środka zamykając za sobą drzwi.

- Jestem - powiedziała wchodząc do salonu, Draco stał w kuchni opierając się o blat jedząc śniadanie i patrząc na bliźniaków siedzących w salonie na kocu.

- Nareszcie już gliny chciałem wzywać - zaśmiał się i spojrzał na dziewczynę za którą stał George z dzieckiem - wy się na dwie minuty nie możecie rozstać?

- Nie

- Dobra spadam wrócę przed południem, potem jedziemy do Weasley'ów - blondyn podniósł otwarty list - dostałaś zaproszenie i o dziwo ja też, głupio odmówić - odłożył list i podszedł do dziewczyny - wszystkiego najlepszego - przytulił ją i wyszedł z domu.

- Kurde no...

- Co jest? - spytał George.

- Już liczyłam na to że spędzę urodziny pod kocem ale nie... Matko nie lubię urodzin - podeszła do bliźniaków i usiadła obok nich.

- Czemu nie lubisz urodzin? - spytał chłopak kładąc Alexa na kanapie.

- Ulodziny som supel! - krzyknął chłopiec

- Kiedyś je lubiłam... Ja, Harry, Severus, Remus i Syriusz zawsze spędzaliśmy je razem - dziewczyna spojrzała na zdjęcie znad morza - to z tamtego roku... Pojechaliśmy na dwa tygodnie nad morze... W urodziny wieczorem puszczaliśmy lampiony, jedliśmy gofry ile tylko chcieliśmy i wtedy za zgodą ta-... Remusa zrobiłam sobie tatuaż na kostce - pokazała tatuaż "bransoletkę" z kwiatów nad kostką - trochę bolało ale zawsze chciałam mieć tatuaż i zrobiłam go sobie... W tym roku miałam zrobić kolejny ale remont i to wszystko przeszkodziły mi trochę w planach. Mniejsza... Popatrzysz na nich? Pójdę się przebrać i pójdziemy do parku...

Dziewczyna wstała i weszła na górę. Przebrała, uczesała się i zeszła z powrotem na dół w jeansowych ogrodniczkach i białej bluzce. Ubrała czarne tenisówki i wzięła Kornelię, włożyła ją do spacerówki i to samo zrobiła z Leo. Wzięła kukurydziane pałki i herbatniki. Jedną pałkę dała Alexowi po czym schowała resztę do torby razem z herbatnikami. Wzięła jeszcze butelki z herbatkami i włożyła je do wózka. Najpotrzebniejsze rzeczy i... Gotowe.

- Dobra możemy iść - oznajmiła po czym Alex zszedł z kanapy i do niej podszedł. Wyciągnął do niej rękę. Carla na niego spojrzała. George podszedł do nich i wziął wózek po czym wyjechał nim z domu. Carla chwyciła rudowłosego chłopca w czapce z daszkiem za rękę i wyszli z domu zamykając go na klucz. Szli ulicą rozmawiając w stronę parku.

- Wejdę kupię nam coś do picia i jemu też... Zostaniesz tu z nimi? - spytała na co chłopak skinął głową. Wzięła Alexa na ręce i weszła z nim do sklepu podeszła do napoi - Co chcesz do picia?

- Ten - chłopiec pokazał na wodę o smaku truskawkowym. Carla wzięła ją, po czym wzięła większą butelkę z zwykłą wodą i podeszła do półki z energetykami. Wzięła jeden z półki na co chłopiec dziwnie na nią spojrzał.

- To piwo? Bendziesz to pila i bendziesz zla? - spytał, dziewczyna na niego spojrzała

- Nie to nie jest piwo... To taki gazowany napój o smaku owocowym... - położyła chłopca na ziemi i uklęknęła przed nim - powiedz mi czy tatuś kiedyś przy tobie pił? - chłopiec pokręcił głową.

- Tata ne

- A ktoś inny?

- Mialem ne mówic... - chłopiec zaczął się bawić palcami.

- Mi możesz powiedzieć

- Babcia pila takie...

- A czy babcia cię kiedyś uderzyła jak wypiła?

- Laz jak zepsulem kubeczek...

- Kiedyś jeszcze? - chłopiec już nie odpowiedział patrzył na swoje małe rączki bawiąc się nimi - chodź - Dziewczyna wzięła go na ręce zapłaciła za picia i wyszła lekko blada ze sklepu przed którym stał George z bliźniakami. Odstawiła chłopca koło wózka i otworzyła mu butelkę - masz napij się - wstała i podeszła do Georga.

- Coś się stało? Jakaś blada jesteś - stwierdził rudowłosy.

Dziewczyna chwyciła go za rękę i cofnęła się dwa kroki upewniając się że Alex ich nie słyszy. Opowiedziała w skrócie chłopakowi o rozmowie z chłopcem w sklepie.

- Cholera... A ja z nią dziecko zostawiałem... Co za...

- Nie przeklinaj przy dzieciach - powiedziała po czym schowała swojego energetyka do torby przy wózku.

- Wezmę Alexa i do niej pojadę muszę sprawdzić czy to co on mówi to prawda...

- Wezmę Alexa i bliźniaki do parku nie powinieneś barć go do jakiejś meliny i się przy nim kłócić... To źle na niego wpłynie...

- Ale...

- Spokojnie dam sobie radę idź...

George podszedł do syna i uklęknął obok niego.

- Zostaniesz chwilę z Carlą? Muszę coś szybko załatwić... Pójdziecie do parku, a ja za chwilę dołączę

- Na krzyczysz na babcie?

- Lubisz babcie Ophelie?

- Ne... Jest nemiła... - odpowiedział chłopiec.

- Dobra zostań z Carlą... Wrócę za niedługo słuchaj się jej i bądź grzeczny - George wstał i spojrzał na Carlę. Ta kiwnęła głową na co George odwrócił się i ruszył w stronę jakiejś pustej uliczki skąd się deportował.

Chłopiec podszedł do Carli stając obok jej nogi. Dziewczyna na niego spojrzała po czym rozjerzała się. Jej wzrok zatrzymał się na czarnej postaci stojącej w uliczce z której właśnie się deportował jej chłopak. Dziewczyna przetarła oczy i czarna postać zniknęła. Carla pomyślała że ma zwidy i spojrzała znowu na chłopca.

- Na piłeś się już? - chłopiec pokiwał głową na tak i podał dziewczynie butelkę ta ją schowała. - Jak będziesz chciał pić to mów... Złap się wózka dobrze? - chłopiec zrobił jak dziewczyna kazała i ruszyli w stronę parku.

*Jakąś chwilę później*

Carla siedziała na kocu z bliźniakami bawiącymi się grzechotkami, a Alex biegał wokół nich. Kornelia jedząc pałkę ośliniła się trochę więc dziewczyna wyjęła z wózka chusteczki spuszczając chłopca biegającego wokół nich z oczu na kilka sekund i wytarła dziewczynce rączkę.

- Au... - usłyszała głos Alexa gdzieś obok i na niego spojrzała, chłopiec przewrócił się kawałek dalej.

- Nic ci nie jest? - spytała a chłopiec usiadł i otrzepał rączki

- Ne

- wstań nie siedź na ziemi - dziewczyna wstała i wzięła z koca chusteczki, kiedy znowu obróciła się w stronę Alexa stał przy nim wielki czarny pies. Dziewczynę aż zmroziło pies nie wyglądał jakby miał złe zamiary tylko wąchał chłopca i wyglądał jakby chciał żeby chłopiec go pogłaskał. Ale nigdy nie wiadomo co takiemu zwierzęciu może przyjść do głowy. Carla spojrzała na bliźniaki bawiące się na kocu i ostrożnie podeszła do Alexa. A ten pogłaskał psa na co zwierzę zaczęło merdać ogonem. Carla ostrożnie odsunęła chłopca od zwierzaka i wzięła go na ręce. Pies usiadł i spojrzał na nią szarymi oczami.

- Przepraszam za niego lata gdz-... - mężczyzna spojrzał na dziewczynę i momentalnie urwał zdanie, a Carla zamarła.

(1041 słów)

Co ja właściwie robię?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz