Rozdział 8

68 8 2
                                    

Dziewczyna wracała właśnie do domu ze spaceru, było już późno. Nie lubiła chodzić o takiej godzinie więc była trochę niespokojna. W jednej z uliczek niedaleko jej domu ujrzała duże ruszające się oczy wpatrzone w nią i czarną postać obok. Brunetka przyśpieszyła kroku.

Carla wróciła z spaceru z śpiącymi bliźniakami w wózku lekko dysząc. Zamknęła cicho drzwi na klucz i weszła do salonu rozglądając się. Dom był cały. Szczerze Carla bała się że jak wróci w domu będzie kompletny bałagan i rozbite szyby. Ale było czysto, a z kuchni było słychać dźwięk piekarnika, który właśnie skończył piec.

- Cicho tu... - wjechała wózkiem do salonu i rozejrzała się.

W kuchni Draco wyjmował kolację z piekarnika, a z góry zszedł właśnie Harry. Nie było słychać żadnych krzyków, a dom był serio posprzątany. Carla nie widziała tak czystego mieszkania odkąd tu zamieszkali. Nigdy jakoś szczególnie nie dbali o perfekcyjnie czysty dom, a mieszkali w nim od roku.

Draco oparł się łokciami o blat wyspy i patrzył na dziewczynę uśmiechając się. Harry za to wziął bliźniaków na ręce nic nie mówiąc i zaniósł ich na górę.

- No i jak? - spytał Draco

- Kim jesteście i co zrobiliście z Draco i Harrym?

- Śmieszne... Doszliśmy do porozumienia i powiedzmy że zgody... Ale z docinek nie zrezygnuje tu musisz się przyzwyczaić...

*Godzinę wcześniej*

- Ja gotuję - Draco odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę kuchni.

Harry stał chwilę patrząc się w drzwi. Kiedy w końcu skończył myśleć nic nie mówiąc wziął się za sprzątanie, pozbierał zabawki z salonu. W domu panowała kompletna cisza, jakby nikogo w nim nie było. Trwała ona z pół godziny, a nawet więcej.

- Malfoy? - Harry usiadł na krześle w kuchni i przyglądał się blondynowi stojącemu do niego tyłem - Kogo to są dzieci?

- Mojego ojca - odpowiedział Draco nawet się nie odwracając.

- To czemu są tutaj?

- Rusz tym pustym łbem Potter - blondyn odwrócił się i oparł o blat za nim - stary siedzi w Azkabanie i traci trzeźwe myślenie z dnia na dzień

- a

- Matka? Zginęła podczas bitwy - powiedział

- Czekaj Nar...

- To moja matka, ona żyje - przerwał mu

- a... - odpowiedział krótko Harry - czemu ich nie oddaliście?

- Matka próbowała to zrobić ale ja nie jestem potworem - Draco szybko się odwrócił i wrócił do gotowania - wiem że za coś takiego mnie uważasz ale to tylko dzieci.

Harry siedział już nic nie mówiąc przy stole. Po chwili namysłu i rozważeniu wszystkich za i przeciw, wstał i stanął obok blondyna wyciągając rękę.

- Harry - powiedział, a blondynowi przypomniała się scena ze szkoły w której Harry odmówił mu przyjaźni.

- Co będziesz z tego miał? - spytał Draco wycierając ręce w ścierkę

- Mniej krzyków i fochów Carli ale to nam obu wyjdzie na dobre

Malfoy po chwili myślenia podał Harremu rękę rzucił krótkie "Draco" po czym wrócił do gotowania.

*Teraz*

- yhm... Co na kolacje? - spytała dziewczyna.

- Twoja ulubiona zapiekanka... - powiedział Draco i odwrócił się kładąc zapiekankę na stole.

- Trochę ciężkie jak na kolację ale niech będzie - weszła do kuchni i usiadła przy stole.

Harry zszedł z góry i usiadł cicho przy stole tak samo jak Draco. Kolację zjedli w ciszy tak samo jak Draco i Harry w ciszy pozbierali po kolacji, a Carla zrobiła sobie herbatę i usiadła w salonie na kanapie. Wzięła zeszyt i otworzyła go biorąc długopis.

- Harry... Kiedy masz szkolenia aurorskie? - spytała, a chłopak usiadł na fotelu obok.

- W poniedziałki, środy, czwartki i soboty - odpowiedział Harry.

Za ten czas Draco usiadł na kanapie obok Carli zarzucając rękę na oparcie kanapy za Carlą. Dziewczyna oparła głowę na jego ramieniu i zapisała coś w zeszycie.

- A ty? - spytała - jakieś plany czy coś?

- Nie raczej nie... - odpowiedział Draco.

- Z domu nie będziesz wcale wychodził?

- Dziećmi musi się ktoś zająć - odpowiedział krótko.

- Bez przesady bądź w domu w poniedziałki, środy i czwartki, a w resztę możesz się zmyć...

- A co z sobotą? - spytał Harry.

- Poradzę sobie, sprowadzę kogoś - powiedziała Carla i wzruszyła ramionami.

- Weasley'a? - uśmiechnął się Draco.

Carla przewróciła oczami i wpisała Draco na sobotni wypad.
Siedzieli tak jeszcze trochę pijąc herbatę aż w końcu Carla zasnęła na ramieniu Draco. Ten zaniósł ją do jej pokoju i wrócił do salonu sprzątając kubki. Harry przyglądał się blondynowi. Był on szczupły ale za to wysoki, wyższy od niego przynajmniej o czoło. Był przystojny, ładne rysy twarzy, szare tęczówki pasowały mu do włosów. A właśnie jak już mowa o włosach...

- Malfoy, to naturalny kolor włosów? - spytał chłopak

- Tak, a co? - Draco przeczesał włosy palcami, a Harry na ten widok przygryzł wargę. Te kosmyki włosów wydawały się takie miękkie. Aż chciałoby się je dotknąć albo za nie pociągnąć.

"Matko święta przestań to Malfoy" - pomyślał Harry.

Draco chwilę się przypatrywał chłopakowi kiedy ten prowadził swój wewnętrzny monolog. Uśmiechnął się głupio patrząc na przygryzioną wargę bruneta.

- Potti - Harry wyrwał się z transu i spojrzał na blondyna - podobam ci się? - zapytał wprost dziwnym głosem opierając ręce na blacie wyspy i przekręcając głowę opartą na dłoniach.

- T-... czekaj co? - Draco tylko się uśmiechnął i wszedł na górę wchodząc do łazienki.

*Dwa tygodnie później - piątek, 8:30, Grimmauld Place 12*

- Dobra to ja spadam! - Harry wyszedł z domu zamykając drzwi.

Carla karmiła siedzącą na krzesełku Kornelię, a Draco przewijał na górze Leo.
Kiedy Kornelia skończyła jeść Carla wzięła miseczkę i włożyła ją do zlewu po czym wytarła dziewczynkę i wzięła ją na ręce. Weszła z nią na górę i oddała w ręce Draco po czym wzięła Leo i zeszła z ubranym chłopcem na dół do kuchni. Włożyła go do krzesełka, wzięła drugą miseczkę i zaczęła go karmić.

- Smoku! - zawołała dziewczyna a Draco zszedł na dół z Kornelią na rękach - może pójdziemy z nimi na spacer? Jest ciepło

- No spoko ale najpierw śniadanie w porównaniu do ciebie osoby która nic nie je ja jestem głodny - powiedział i położył dziewczynkę na kocu rozłożonym na ziemi po czym wszedł do kuchni

- Kupię ci pączka na mieście - powiedziała, a Draco na nią spojrzał - z nadzieniem różanym - blondyn dalej patrzył się na dziewczynę opierając o blat - i kawę... Ym... Czarna z mlekiem jak się nie mylę - Chłopak dalej na nią patrzył - co się tak lampisz jeszcze coś chcesz?

- A ty? - spytał

- Co ja?

- Znowu wypijesz tylko energetyka?

- Możliwe... Albo kupię sobie mrożoną kawę - uśmiechnęła się a chłopak przewrócił oczami.

Draco wrócił do salonu, założył czapeczkę w Kwiatki Kornelii pięknie pasującą do jej jeansowych ogrodniczek i różowej bluzeczki założył jej buty i wziął na ręce. Carla skończyła karmić chłopca, wytarła go i założyła mu buty po czym wzięła go i włożyła do spacerówki.

(1060 słów)

Co ja właściwie robię?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz