Rozdział 6

87 10 0
                                    


- Ile mam ci oddać? - spytał Draco

- Prezent od wujka i cioci - Carla wzięła na ręce Kornelie, która właśnie skończyła jeść i ruszyła w stronę salonu, biorąc po drodze jedną z siatek, położyła dziewczynkę na ziemi obok brata i zaczęła szukać czegoś w siatce.

- Cioci i wujka? - spytał Draco, podchodząc do lodówki

- Ja kupiłam, Harry zapłacił - uśmiechnęła się i wyjęła jakąś małą sukienkę - chciał bawić się w niańkę to płaci za dziecko... - wyjęła z siatki różową sukienkę z tiulem i przebrała w nią Kornelie, złożyła jej skarpetki po czym zmieniła kolor oczu na fioletowy, a dziewczynka zaczęła się śmiać

- Nie używaj mocy na dzieciach - powiedział Draco robiąc jajecznice - też chcesz?

- Nie dzięki nie jestem głodna... Ale możesz zrobić więcej bo jak Harry wstanie będzie głodny - odpowiedziała i kolor oczu wrócił jej do normy - a co do mocy to tylko ją rozbawiłam... nic jej nie będzie przecież

- Świętemu Potterowi trzeba zrobić śniadanie bo sam rozwali kuchnię? - zaśmiał się Draco

- Nie zapominaj że też mam na nazwisko Potter - Carla wzięła się za przebieranie Leo

- Ale ty do tego nazwiska nie pasujesz, szczerze gdybyś nie była podobna do brata ludzie z charakteru brali by cię za jakiegoś stu procentowego ślizgona gdzie cała rodzina była by w slytherinie i miała nieskazitelnie czystą krew - powiedział Malfoy

- Możliwe - krótko odpowiedziała i ubrała Leo w zielone body i zielone skarpetki.

Chwilę później kiedy Draco zaczął już jeść śniadanie z góry zszedł zaspany Harry w samych bokserkach i z włosami jeszcze bardziej rozczochranymi niż zwykle przecierając oczy, spojrzał na Carle bawiącą się z bliźniakami, a potem na Malfoy'a po czym skierował wzrok na zegarek. W tym samym momencie do kuchni wleciała śnieżnobiała sowa.

- Nie mogłaś mnie obudzić? - spytał Harry i wszedł do kuchni omijając szerokim łukiem blondyna i podchodząc do sowy

- Niby po co? Lepiej żebyś się wyspał bo przywiozłam meble do pokoju nie tylko dla dzieci i musicie je we dwoje złożyć, najlepiej nie zabijając się przy tym i pilnując dzieci bo ja jadę na pokątną do cukierni muszę się nią zająć skoro chce ją otworzyć jeszcze przed wrześniem - powiedziała dziewczyna grzechocząc grzechotką

Harry wziął kopertę z dzioba sowy. Carla weszła do kuchni i spojrzała na blat na którym leżał talerz z jajecznicą dla Harrego.

- Masz śniadanie - wskazała głową na blat i zabrała mu list, który próbował otworzyć po czym sprawdziła kopertę - umiesz do cholery czytać?

- Umiem - odpowiedział Harry. Carla podeszła do sowy i zaczęła ją głaskać.

- Właśnie widzę. Jest do mnie - otworzyła kopertę i wyciągnęła kartkę

- Chciałem sprawdzić z kim korespondujesz i wysyłasz tajne liściki

- Nie twoja sprawa - odpowiedziała i zaczęła czytać.

- Nie twoja sprawa - odpowiedziała i zaczęła czytać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Co ja właściwie robię?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz