Epilog

66 7 12
                                    

*perspektywa Carli*

*Kilka dni później*

Remont na Grimmlaud place skończył się jakiś czas temu, kawiarnia była już prawie gotowa wystarczyło wprowadzić tylko parę dodatków i można otwierać. Remus i Syriusz wrócili z wakacji i życie zaczęło biec normalnym trybem życia, wreszcie było spokojnie tak jak zawsze chciałam. Za kilka dni mamy jechać z Draco i Harrym na małe weekondowe wakacje, przydadzą nam się i to bardzo.

- Misiek ubrana jesteś? - usłyszałam głos mojego narzeczonego dobiegający z salonu. 

- Już idę! - krzyknęłam zapinając żółtą sukienkę w grochy.

Chwilę później wyszłam z pokoju ubrana. Momentalnie podbiegł do mnie rudy chłopiec wyciągając ręce w moją stronę. Schyliłam się podnosząc go i poprawiłam mu zwisający pasek od ogrodniczek. 

- Idziemy na lody! - krzyknął uradowany uśmiechając się do mnie. 

- Truskawkowe czy czekoladowe? - spytałam wychodząc z mieszkania, zaraz za nami wyszedł George zamykając drzwi od mieszkania. 

- Czekoladowe!

- Ble, truskawkowe lepsze - zaśmiał się rudy.

- Wcale nie - oburzyłam się - czekoladowe są najlepsze.

- Właśnie! - krzyknął chłopiec na moich rękach. 

Jakiś czas później dotarliśmy do parku i spokojnie czekaliśmy w kolejce po lody kiedy Alan biegał wokół naszych nóg. 

- Co ty na to by kupić nowe mieszkanie? - spytał mnie nagle. 

- Przecież mamy twoje. 

- No niby tak, ale nie jest duże. Nie mówię, że teraz ale w końcu będzie za małe - powiedział, a ja uśmiechnęłam się stając na palcach i zarzucając ręce na jego ramiona. 

- Chcesz mieć więcej dzieci? Jeden potworek ci nie wystarczy? - zaśmiałam się. 

- Motylek! - usłyszałam piskliwy głosik Alexa obok moich nóg i tupot małych nóżek. 

- Chce mieć dzieci z tobą - powiedział kładąc ręce na mojej talii - jeszcze nie teraz ale za jakiś czas. 

Uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam krótko mężczyznę. Cofnęłam się krok chwytając go za rękę i rozglądając wokoło.

- Gdzie Alex? - spytałam.

- Latał tutaj - odpowiedział mi i sam się rozejrzał.

Chwilę później poczułam jak puszcza moją dłoń, od razu poczułam zimno, nie wiem czy przez to że zawiał zimny wiatr czy przez widok wbiegającego dziecka na ulice. 

- Alex! - usłyszałam głos narzeczonego a sama stałam jak sparaliżowana. 

Wszystko nagle zwolniło, jakby czas zaczął zwalniać, a minuta trwała wieczność. 

Pisk opon. Huk i płacz dziecka. To było ostatnie co usłyszałam. Straszny huk i płacz wystraszonego dziecka. 

~*~

Obudziłam się z krzykiem cała zalana łzami, ciężko dyszałam ściskając białą pościel. Kątem oka widziałam jak zapala się światło na korytarzu i cień przy moich drzwiach. Szybko koszulką wytarłam łzy z twarzy i schowałam w niej twarz, kiedy drzwi od pokoju uchyliły się i wszedł przez nie ktoś wpuszczając światło do ciemnego pomieszczenia. Poczułam jak łóżko obok mnie uchyla się pod czyimś ciężarem. 

- Mamo - usłyszałam obok ucha cichy głos. 

- Już nim nie pachnie - powiedziałam patrząc na koszulkę, którą miałam na sobie i mięłam w palcach. 

- Minęło dziesięć lat, dziwne żeby dalej był na niej jego zapach - powiedział, a ja odwróciłam głowę patrząc na już nastoletniego chłopaka. 

- Jesteś strasznie podobny do ojca - uśmiechnęłam się smutno do chłopaka, ten mnie przytulił, a ja oparłam głowę na jego ramieniu. - Pojedziemy dzisiaj do niego?

- Jak co roku - odpowiedział spokojnie. - Powinnaś dać Nickowi szansę - wypalił nagle. 

Spojrzałam na niego zaskoczona. 

- No co? Lata za tobą od roku, a ty udajesz że nie widzisz. Wiem że ci się podoba. 

- Nie wiem czy... - urwałam bawiąc się pościelą. 

- Daj spokój, tata by chciał byś ułożyła sobie na nowo życie i przestała rozdrapywać stare rany - powiedział przytulając mnie mocniej. 

Zapadła chwila ciszy, a ja odsunęłam się od chłopaka patrząc na niego. 

- To twój nauczyciel od eliksirów - powiedziałam przyglądając mu się. 

- No właśnie - zaczął powoli uśmiechając się jak głupi - może w końcu będę mieć lepsze oceny z eliksirów. 

Chwyciłam za poduszkę którą miałam pod ręką i uderzyłam nią chłopaka. 

- Zacznij się uczyć a nie będziesz mnie wykorzystywał dla lepszych ocen - powiedziałam mimowolnie się uśmiechając. 

Chłopak roześmiał się. 

- Wiesz zawsze możesz mu szepnąć słówko, wybitny z eliksirów by mi się przydał.

- Spadaj już do siebie, a nie układaj mi życie dla lepszych ocen - powiedziałam dalej uśmiechając się.

- Już, już - wstał i wyszedł z pokoju, zanim zamknął drzwi wychylił się przez nie - ale wiesz jak już coś oprócz ocen chciałbym brata.

- Spać.

- Dobranoc - zaśmiał się i zamknął drzwi.

Cały ojciec. Pomysłałam patrząc jak światło w szparze pod drzwiami gaśnie i sama się położyłam.

~~~

Stwierdziłam, Ciul skończę to i żeby nie było to dołożymy jakiś dramat. Carla nie pozbiera się nigdy jak już się domyślacie, a nauczyciel Alexa wkroczy do akcji i spróbuje pomóc jej z tym wszystkim. Alex nigdy nie będzie miał dobrych ocen z eliksirów i dostanie siostrę zamiast brata.

Tak z dupy ale ten napis "zawieszone" mnie wkurzał i stwierdziłam kończę to jednym rozdziałem.

Muszę wam powiedzieć że ryczałam od połowy rozdziału i nie mogłam się uspokoić mimo że nie jest najlepszy przeżywałam to gorzej niż Carli mówię wam xD

No cóż to na tyle więc żegnam was tutaj i do zobaczenia w innym opowiadaniu. Bayyy

Co ja właściwie robię?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz