Rozdział 18

46 8 0
                                    

Dziewczyna posłusznie wystawiła ręce a Draco upuścił na jej dłonie coś grzechoczącego...

Były to... MATKO to były kluczyki! Dziewczyna ściągnęła bandanę z oczu i zobaczyła szary niemały samochód z dużym pluszowym misiem za kierownicą. (NIE ZNAM SIE NA AUTACH WYBACZCIE) Dziewczyna podbiegła do auta otworzyła je, bardzo niedelikatne przełożyła miśka na siedzenie obok, włożyła kluczki do stacyjki i odpaliła samochód. Zagazowała dwa razy (Że takie brum brum zrobiła) i się uśmiechnęła rozglądając się po aucie.

Blaise i Ron podeszli do Harrego i Draco patrząc na dziewczynę w aucie.

- Biedny miś... - zaśmiał się Ron

- Chyba się jej podoba - stwierdził Blaise.

- No możliwe - powiedział Draco.

- Kiedy się skapnie że czekamy na podziękowania? - Spytał Harry.

- Daj jej chwilę musi obczaić, a potem się do czegoś przyczepić - zaśmiał się Draco.

Dziewczyna po chwili wyszła z auta z misiem prawie tak dużym jak ona kładąc go na masce samochodu i podeszła do chłopaków wycierając oczy.

- Brakuje żebym jeszcze makijaż rozmyła... Poprawie go później... Jesteście wielcy... - przytuliła każdego po kolei - ale...

- Mówiłem że się do czegoś przyczepi - zaśmiał się Draco.

- Nie mam pojęcia jak wsadziliście go do ogrodu więc wyciągacie go i zawieźcie do domu - uśmiechnęła się i podała Harremu kluczyki od auta.

- Dobra bierz misia i spadamy - powiedział George podchodząc do dziewczyny

- Jeszcze raz bardzo dziękuję - powiedziała biorąc misia - a teraz miłej imprezy i dobranoc! - chwyciła Georga za rękę i oboje się deportowali przed kamienicą w której mieszkał George.

- Dobra chodź mamy piętnaście minut na odstawienie prezentów i poprawienie się - powiedział ciągnąc ją do środka. Weszli szybko na trzecie piętro Carla dalej bez butów i weszli do mieszkania Georga. Chłopak odłożył prezenty do sypialni, a dziewczyna weszła do łazienki stając przy lustrze i poprawiając makijaż wyciągając kosmetyki z torebki. Na końcu posmarowała usta jasnym błyszczykiem i wyszła z łazienki. W przedpokoju czekał już na nią chłopak. Brunetka szybko założyła buty i oznajmiła że jest już gotowa. Wyszli z kamienicy i George deportował ich przed jakiś dziwnie okrągły budynek wyglądający trochę jak kopuła, pół kula czy coś w tym stylu.

- Co to jest? Gdzie jesteśmy?

- Zobaczysz - Rudowłosy uśmiechnął się i pociągnął dziewczynę w stronę budynku. Podeszli do jakiejś kobiety stojącej na podwyższeniu za jakby mównicą - rezerwacja na 18:30

- Pan Weasley? - spytała kobieta.

- Tak

- Stolik numer piętnaście, zapraszam za mną - kobieta zeszła z podwyższenia i otworzyła drzwi przepuszczając parę przodem.

Oczom Carli ukazała się duża sala z okrągłym dachem. W sali było ciemno oświetlały ją jedynie świeczki na stolikach i dość duże zaczarowane gwiazdy na suficie i ścianach co chwilę się przesuwające ukazując kolejny obszar. Niektóre gwiazdy były podpisane i były również wyraźnie zaznaczone gwiazdozbiory i ich nazwy.

Kobieta wyprzedziła ich i zaprowadziła do stolika. Para usiadła przy nim i podano im karty. Dziewczyna rozjejrzała się po suficie i ścianach i zatrzymała wzrok na uśmiechającym się do niej rudowłosym chłopaku.

- Cudnie tutaj... Dziękuję

- To jeszcze nie koniec atrakcji na dzisiaj...

- Jeszcze coś?

- Zobaczysz - chłopak uśmiechnął się i zwrócił wzrok na menu.

Jakiś czas później para wyszła z restauracji pod gwiazdami i George związał dziewczynie oczy bandaną.

- Znowu?

- Domyślisz się gdzie pójdziemy nie musisz patrzeć - zaśmiał się i złapał dziewczynę za ręce po czym się z nią znowu deportował - ściągnij buty - powiedział i sam ściągnął buty. Dziewczyna bez gadania zrobiła to co chłopak powiedział - George wziął od niej buty i złapał ją za jedną rękę ciągnąc przed siebie. Szli chwilę gdy brunetka poczuła piasek pod nogami.

- Matko na plac zabaw mnie zabrałeś? - zaśmiała się po chwili coś usłyszała i zamilkła - czekaj to morze?

Chłopak się nie odezwał pociągną dziewczynę trochę dalej aż w końcu ta stanęła na brzegu morza mocząc w zimnej wodzie nogi. Ściągnął jej bandanę z oczu i Carla ujrzała malowniczy zachód słońca nad morzem stojąc w zimnej słonej wodzie i trzymając za rękę chłopaka stojącego tuż obok. Stali tak chwilę patrząc na zachód słońca.

George odwrócił się patrząc na dziewczynę która miała oczy pełne łez i właśnie jedną słynęła jej po policzku.

- Co się stało? - spytał chłopak przyciągając trochę dziewczynę i wycierając jej policzki i oczy - nie rozmazałem cię - uśmiechnął się - więc?

- Nie nic... Po prostu coś mi się przypomniało... A dokładniej tamte wakacje o których ci mówiłam...

Chłopak przytulił dziewczynę i oboje patrzyli na znikające za horyzontem słońce.

- George...

- Tak?

- Dlaczego to robisz? Przecież jesteśmy ze sobą tak krótko... Nie musiałeś - dziewczyna patrzyła na niego.

- Musiałem... Bo się zakochałem. Na zabój. W tobie. Wiem że jesteśmy krótko ale nic nie poradzę...

Dziewczyna uśmiechnęła się i powiedziała "ja też" po czym przytulił się do chłopaka, a ten złożył jej buziaka na czole i przytulił ją mocniej. Chwilę później po zachodzie słońca kiedy zrobiło się już trochę ciemniej George wyciągnął z kieszeni pomniejszonego lampiona. Powiększył go zaklęciem i podał Carli wyciągając z kieszeni zapalniczkę.

- Widzę że o wszystko zadbałeś - zaśmiała się.

- A jakby inaczej - zapalił gwint (to co się podpalane lampionie no) - pomyśl życzenie i puść - dziewczyna spojrzała na lampion przypatrywała mu się chwilę po czym spojrzała na chłopaka stojącego obok uśmiechnęła się i podbiła lekko lampion do góry.

(824 słów)

*-* *-* *-*

Chujowizna wiem xDD
No ale nie umiem takich rzeczy pisać staram się ale no widzicie jak to wszyło xD

Sorry za wypalenie oczu i do piątku :*

Co ja właściwie robię?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz