*tydzień później*
Ostatni tydzień był wyczerpujący... Od rana siedziała z Alexem i Bliźniakami kiedy George był w sklepie, Harry na szkoleniach, które ostatnio się podwoiły, Draco zazwyczaj siedział przy garach, a Remus i Syriusz nadrabiali stracony rok i pozbywali się stresu w Irlandii. Popołudniu przychodził Harry więc oddawała w jego ręce bliźniaki i jechała na Pokątną przekazując Alexa jego ojcu mijając sie z nim i wchodząc do cukierni którą dalej remontowała. Wieczorem wracając do mieszkania albo zajmowała się dziećmi albo pomagała w remoncie. Remontowali drugie piętro, które wcześniej było zamknięte bo było poprostu niepotrzebne. Remont w domu szedł wielką parą bo chcieli zdążyć przed powrotem ojców.
Carla opadła wieczorem na kanapę przed kominkiem w salonie na Grimmauld Place 12. Chwilę później z góry zeszli chłopacy oznajmiając że skończyli. Dziewczyna przetarła skronie.
- Bachory śpią... Alex też - oznajmiła.
- O tej godzinie? Jak to zrobiłaś? - spytał George patrząc na zegarek.
- Ciepłe mleko i usnął po pięciu minutach... Mamy coś do picia?
- Zależy co chcesz - powiedział Draco wchodząc do kuchni.
- Mamy Whisky?
- Nie przesadzasz? - spytał George - Ostatnio co wieczór pijesz.
- Po szklance nic wielkiego... To co mamy czy nie?
- Mogę dać ci soczku - odpowiedział Draco otwierając lodówkę.
- Matko dajcie spokój... Ledwo żyje...
- Wszyscy mamy dość - powiedział Harry siadając na fotel.
- Nawet się kurwa nie odzywaj...
- Ma rację każdy zapierdala nie tylko ty - powiedział Draco opierając ręce na blacie.
- Ty akurat nie masz prawa głosu w tej kwestii. Nie śpię po nocach, ja wstaje do tych przeklętych bachorów żebyście wy mieli wyspane dupy rano i nie marudzili. Potem pół dnia się z nimi użeram próbując ich wszystkich ogarnąć kiedy ty się bawisz w kuchni. Potem SAMA zapierdalam w cukierni robiąc jak najwięcej dam radę póki nieopadnę z sił, a na końcu znowu wracam do tych potworów przy okazji wami dyrygując bo ściany kurwa nie umiecie pomalować więc nie marudź i daj mi tą cholerną whisky...
Draco już nic nie mówiąc wyjął z szafki butelkę ognistej whisky i nalał trochę do kryształowej szklanki.
- Nie śpisz? Przecież zasypiasz pierwsza - stwierdził rudowłosy.
- Po dwóch godzinach się budzę i całą noc później siedzę...
Draco podał dziewczynie szklankę i usiadł na oparciu fotela na którym siedział Harry. Dziewczyna upiła łyka i siedzieli tak w milczeniu.
- Mówcie a nie czytacie sobie w myślach - powiedziała dziewczyna patrząc na Draco i Harrego.
- Na urodziny dostałem dwa bilety na Hawaje... - zaczął Harry - na za tydzień... I chciałem wiząć...
- Draco? - spytała dziewczyna.
- Skąd?...
- Widzieliśmy was w urodziny w kuchni żałuję że nie miałam kamery - zaśmiała się dziewczyna. Na policzkach Harrego można było ujrzeć lekkie rumieńce - Wiedziałam że do tego w końcu dotrze... Wygrałam z Blaisem i Ronem zakład... Spoko jeszcze im nie mówiłam czekałam aż się ogłosicie.
- My nie... - zaczął Harry
- Nie jesteście jeszcze razem?
- Nie - odpowiedział Draco
CZYTASZ
Co ja właściwie robię?
FanficHarry na ulicy zauważa coś niecodziennego, coś co przykuwa jego uwagę... Co zrobi Harry? Jakie będą tego wszystkiego skutki? Książka pod tym tytułem już raz się pojawiła na tym koncie, poprawiłam ją i zmieniłam i to trochę bardzo zmieniłam. TO MIAŁ...