wycelował prosto we mnie,
szkoda tracić swych naboi.
stuka koń, chce swą podkowę
mógłby raz poszukać głowy."jaki dusza ma interes,
by się bratać z alter ego?
jak małe są szanse na to,
że przeżyję dziś bez niego?""jarmark się otwiera, chłopcy"
para butów bez sznurówek.
idzie za mną alkoholik,
wilki się zmieniają w owce."dziś zakończę tą historię"
ostry pokłon bez kolejki.
"później znowu ją rozpoczniesz"
strzały w kłębek bez recepty.chociaż ciągle się wzbogacam,
ciągle nie wiem, co jest pierwsze.
gaszę świeczkę, koniec świata.
w tym odłamku lustra blednę.materace sprężynowe
nie chcą mnie stamtąd wypuścić.
lekarz mówił, że nie powie.
wszyscy wiedzą o tej próżni.o próżności tylko rybki,
w swym akwarium nakarmione.
dwa tygodnie tam czekają,
"duch spod ziemi też je woli."nie spostrzegłem ostrzeżenia,
był przede mną alkoholik.
alter ego mojej duszy
na rozłąkę nie pozwoli.o nic mnie nie oskarżyli.
o nic się nie oprę, zwiędnę.
niczym mi nie zagrozili,
przerażenie me śmiertelne.nigdzie mnie nie powiesili.
nigdzie - tam jest moje miejsce.
jeszcze raz dziękuję wszystkim,
jeszcze raz przepraszam błędnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/234601638-288-k259894.jpg)
CZYTASZ
poezja śmiertelna
Poezjamusiałem to wreszcie wstawić, bo by leżało tu przez wieczność. pozdrawiam.