krzyk szpitalnych drzwi
jak sygnał na baczność.
klamki cichy zgrzyt
przynosi opatrzność.
pal licho, że znów nieważne są twoje łzy
a inni patrzą pod nogi, nie zasną.a inni bez kłody się sami rzucą
na prawdę która dla nich jest górą jasną.
zajmując się sobą nigdy nie wrócą,
zajmując się kimś mam pewność, że spadnę.krzyk szpitalnych drzwi głośniejszy od wycia karetki.
odrzucenie mgły wysiłkiem największym,
bo we mgle coś kryje się i może być prawdą.
zajmując się kimś, wszyscy inni upadną.

CZYTASZ
poezja śmiertelna
Poesíamusiałem to wreszcie wstawić, bo by leżało tu przez wieczność. pozdrawiam.