niezrozumiały napis na bramie,
przechodni mi mówią, że znaczy ,,wolny".
stłumiłem swą głowę, lub poszła w niepamięć.
na czarnej godzinie się zatrzymałem,
ręce sklejone są do pochodni.pogoda przez słodycz się obraziła.
nie widać narzędzi przy kole,
więc czekam spokojnie na kowadle.gdy się zbudziłem, poczułem oddech.
ja byłem koniem, rycerz usiadł na mnie.nierozdwojony jeszcze, jęknąłem.
to z bólu było,
czy z kłamstwem?nie umiem tańczyć, lecz chcę mieć przy sobie.
nie umiem tańczyć, lecz nogi do walca.
nie umiem tańczyć, lecz tego nie powiem.
,,bez ciebie już nie zatańczę"dramat.
powiedziałem to.i tylko ,,mój Boże..."
szepczę pod nosem - mam nadzieję, że mnie obiektyw nie znalazł.
starałem się starać - pod koniec chmura mnie z ziemi zbierała.nie widzę barier, więc czemu pytasz?
czemu tak dobrze rozdarcie jest widzieć?młot kowala upadł tak nieszczęśliwie.
przebłyski i słupy otworzyły księgi.
może to lepiej się temu nie dziwić?
nie składać przysięgi.nad cierniowym przejściem niebo
potrafi być równie bezchmurne,
co ja przy uśmiechu,
a może przy urnie?jak nisko zejść trzeba, by cię znaleźć?
czy znów odwrócisz mnie tylko za karę?
jak dużo ludzi dzieli się, chwali?
jak bardzo przy matce muszę być zaspany?przy własnej skórze nie tracę nic, kłamcy.
miałem się cieszyć tuż po przypływie,
lecz mylę się ucinając wszystkie liny.
nie mogę być niższy od zera, nie widzisz?
bo nie rozpoznasz mnie w negatywie.nie rozpoznasz mnie bez mówienia życzeń.
siłuję się z rosą na obie ręce
przypadają dwie bronie.
okaleczony na mięśniach
grzbiet się ugina pod twoim jestestwem.gniew się powstrzyma pod twoim zaklęciem.
w mieście z cukru,
nie da się wytrzymać do jutra.
wylewam bar i to, o czym myślę na próżno,
tym bardziej mi brakuje płótna.tym bardziej mi pasuje ulica brudna.
grzyb wyrósł z burzowych obłoków
na wylot mnie przebił, czy za palce trzyma?
zatrzymał mnie starannie w progu,
zahartowany w lodowych bryłach.zatrzymał mnie głośno, nachalnie w prologu.
a może mnie tylko prześwietlił w amoku?od głowy się staram oddzielić proporcje.
mieczy nie boję się - gotowy na wojnę.
gotowy?
po drugim pytaniu już głośno nie pieję.
huk - głód pierworodny się odzywa.
huk nie przeraża mnie,
lecz od słowa mdleję.i tylko mnie
lecz
możesz się też zająć innymi.
i mnie nie chcesz,
chyba
że znajdę się pod poziomem morza,
gdzie zamknę kantynę.
gdzie czerwień tylko się rozpościera.
to krew, czy znak od Gabriela?
gdzie palec dotyka ust, lecz w dłoni giwera.tam, gdzie niepoprawnie jest patrzeć.
gdzie poniżej zera
nie zamarznę.powiedziałem to.
CZYTASZ
poezja śmiertelna
Poesíamusiałem to wreszcie wstawić, bo by leżało tu przez wieczność. pozdrawiam.