Pov San
Wjeżdżając widną na odpowiednie piętro trzymałem w ręku bukiet słoneczników z przywiązanym do nich liścikiem. Chciałem zrobić Mojemu Słoneczku niespodziankę i zostawić jeszcze dzisiaj bukiet kwiatów z liścikiem, który miał troszeczkę mu pomóc w dowiedzeniu się kim jestem.
Wreszcie winda się zatrzymała na miejscu docelowym i mogłem z niej wysiąść.
Kierowałem się korytarzem do pokoju 117, który znajdował się na jego końcu. Już od połowy korytarza słychać było krzyki. Podszedłem do nich i ku mojemu zdziwieniu były otwarte. To dlatego tak głośno słychać te krzyki... - pomyślałem. Po chwili usłyszałem kolejny krzyk.
- JA PO CIEBIE PRZYCHODZĘ DO TEGO DEBILA. ŻEBY ZABRAĆ CIĘ NA RANDKĘ! A TY POSTANAWIASZ, ŻE ZANIM PO CIEBIE PRZYJDĘ PRZEŚPISZ SIĘ ZE SWOIM PRZYJACIELEM?! - byłem pewny, że krzyczał to Seonghwa. Wspominał coś, że zaprosił jakiegoś chłopaka na randkę, ale... on teraz krzyczał, że się z kimś przespał. A to jest mieszkanie Wooyounga, czyli... Nie...Woo przespał się z przyszłym chłopakiem Seo... Byłem bardziej niż zdziwiony. Nie mogłem w to uwierzyć. On nie mógł tego zrobić. Momentalnie w moich oczach pojawiły się łzy, ale odgoniłem je mrugając kilka razy. - A TY?! SPIEPRZAJ I NIE POKAZUJ MI SIĘ WIĘCEJ NA OCZY!
Chwile później mogłem usłyszeć głos tego chłopaka, o którym ciągle mówił Hwa.
- ZOSTAW GO W SPOKOJU SEONGHWA! TO MOJA WINA ROZUMIESZ?! NIE KRZYCZ NA NIEGO! UDERZYŁEŚ GO?! CZY CIEBIE JUŻ DO RESZTY POJEBAŁO?! - po usłyszeniu wzmianki o uderzeniu Mojego Słoneczka bez zastanowienia schowałem kwiaty na korytarzu i wbiegłem do środka. Zatrzymałem się na końcu korytarza i krzyknąłem, żeby zwrócili na mnie uwagę.
- PRZESAŃCIE SIĘ WRESZCIE NA SIEBIE WYDZIERAĆ - wszyscy równocześnie spojrzeli na mnie. Wkurzony Seo, którego wyraz twarzy ukazywał nie małe zdziwienie. Blondyn, który miał łzy w oczach z przerażenia sytuacją i ze złości na bruneta. I fioletowowłosy z już lekko fioletowym nosem, z którego leciała krew. Chłopak przykładał sobie chusteczkę do nosa, miał opuchnięte oczy i na jego policzkach było widać ślady słonych łez.
- K-kim t-ty jesteś? - spytał ledwo słyszalnie Woo, a łzy znów zaczęły lecieć po jego policzkach.
Miałem ochotę do niego podejść i zetrzeć mu je, ale byłoby to dziwne patrząc na to, że młodszy mnie nie zna.
- CO TY TU DO CHUJA ROBISZ?! - wzdrygnąłem się na przesiąknięty złością krzyk bruneta skierowany w moją stronę.
- Seonghwa! Daj już spokój wszystkim. To się już więcej nie powtórzy, obiecuję. Chodź pójdziemy na lody. Ja stawiam - blondyn przekonywał Hwe. Brunet widocznie się uspokoił i pozwolił drobnemu chłopakowi wyprowadzić się z mieszkania Wooyounga. Ja tez ruszyłem w stronę wyjścia, ale zatrzymał mnie głos młodszego. Odwróciłem się w jego stronę i spojrzałem prosto w jego ciemne tęczówki.
- Dziękuję za przerwanie tej kłótni. Sam bym sobie z nimi nie poradził i... - zrobił chwilową przerwę i spuścił wzrok na podłogę. - mam nadzieję, że nie wygadasz nikomu o tym co się tu wydarzyło...
Podszedłem do chłopaka. Położyłem palce na jego podbródku i uniosłem jego głowę tak, żeby na mnie spojrzał.
- Spokojnie, nie powiem o to się nie musisz martwić - patrzyliśmy sobie w oczy, a moje palce nadal spoczywały na podbródku chłopaka. Usłyszeliśmy stłumiony pisk z korytarza i natychmiast od siebie odskoczyliśmy. Rzuciłem w jego stronę tylko szybkie Pa i wyszedłem widząc, że chłopak kładzie się na kanapie i bierze pilota do ręki.
Wyjąłem bukiet słoneczników z 'kryjówki' jednak zgaduje, że nie takiej dobrej i przyjaciel Wooyounga zapiszczał na ich widok. Położyłem je przed drzwiami mieszkania Mojego Słoneczka i szybko uciekłem w stronę windy, później zjeżdżając nią na dół i wychodząc z apartamentowca.
٭﹡❀꙳♡꙳❀﹡٭
--------------------------------
Taka niespodzianka
~May
CZYTASZ
𝕊𝕒𝕟𝕗𝕝𝕠𝕨𝕖𝕣 || 𝕎𝕠𝕠𝕤𝕒𝕟(𝕘)
Fanfiction| zakończona | Wooyoung pomylił chaty. A San daje słoneczniki chłopakowi, z którym jak się okazuje zaczął pisać. ⚠️TO W TYM JEBANYM NAWIASIE W TYTULE TEŻ SIĘ CZYTA⚠️ | Seongsang | Woosang | woosan | Zmienione zachowania bohaterów | Ateez nie istnie...